Hola! Zwolnijmy nieco i cofnijmy się odrobinkę (Majanna się zapędziła). Tak więc ustalmy coś.
Jest dwóch depresyjnie zakochanych w sobie mężczyzn. Jeden to inteligentny dupek z burzą loków, na widok których każda fangirl piszczy tak, że aż szyby pękają. Za to drugi to do bólu przeciętny i nudny (co Majanna zdążyła już zauważyć) doktorek, weteran wojenny.
Tak więc jak każdy wie mieszkali razem do momentu domniemanej "śmierci" Sherlocka. Potem John poznał Mary, Sherlock powstał z martwych, John ożenił się z Mary, mieli dziecko i żyli długo i szczęśliwie, bla bla bla...Otóż nie.
Gdyż, drogi czytelniku Mary nie była zwyczajną kurą domową (no wiecie, czasem zabijała ludzi, czy coś tam) i w końcu John uznał, że stanowi ona zbyt duże niebezpieczeństwo dla małej Sofii Marie Kunegundy Julietty Anne Gracieli (na którą wszyscy z niewiadomych powodów mówili Sophie), dlatego postanowił wziąć rozwód.
Tak właśnie John został sam z dzieckiem, bez mieszkania i środków do życia (nie mógł przecież zdradzić Mary c'nie?).
I zgadnijcie do kogo się zwrócił o pomoc?
Nie, nie zgadliście. Zwrócił się o pomoc do swojej siostry Harry (ta jednak była spita w trupa, więc na niewiele mu się przydała).
Tak więc Jawn zakasał rękawy, przerzucił Sophie przez ramię niczym worek ziemniaków i udał się na 221b Baker Street (gdzie wybudził panią Hudson z nieprzyzwoitych marzeń sennych głośnym dobijaniem się do drzwi).
I tu nasza historia się zaczyna...
------------------------------------------------
Hej! Tu Julianna i mam nadzieję, że nieco rozjaśniłam Wam sytuację! Następny rozdział będzie należał do mnie i ostrzegam- może się tam zdarzyć wszystko! Potem Majanna doda szczyptę romantyzmu, a może i nie, bo kobieta zmienną jest!
CZYTASZ
50 Shades of Johnlock
FanfictionGłupkowate one - shoty. Nie dla każdego, przepraszam. Nie mam nic więcej do dodania. 🌈🌈🌈 Pisane przeze mnie (Maja) i moją przyjaciółkę (Julka).