*Thorin*
Kolejne dwa tygodnie minęły jak z bicza strzelił. W Ereborze coraz silniej można było wyczuć atmosferę nadchodzącego wielkiego wydarzenia. Jako przyszły pan młody powinienem być podekscytowany i promieniujący szczęściem. A zamiast tego byłem zdenerwowany i na pewno nie szczęśliwy.
Mimo iż Isabella była tu już większy czas, dopiero w ciągu tych czternastu dni zrozumiałem jak bardzo mam jej dość. Zresztą nie tylko ja: zauważyłem, że moi słudzy, którzy mieli jej służyć, coraz bardziej starają się nie przewracać oczami na jej bezpodstawne oskarżenia w ich kierunku. Czasem miałem wrażenia, że specjalnie robią coś źle, żeby zrobić jej na złość. Ale nie zawsze, szczególnie przy początkujących służbach. Gdybym nie był w pobliżu, prawdopodobnie bez wahania podniosłaby na nich rękę. W końcu miałem tego dość.Kiedy zamknęliśmy się w mojej komnacie oboje byliśmy na skraju wybuchu.
- Oszalałaś?! Rozmawialiśmy już na ten temat! Nie masz prawa ubliżać moich ludzi!
- To banda głupców a nie ludzie! Jak mogłeś ich zatrudnić! Nie nadają się do niczego!
- Podważasz moje zdanie.- ostrzegłem ją.- Co oni ci zrobili, że tak się na nich uwzięłaś?
- Co oni mi zrobili? A to, że szyć nie umią?! Kilka razy już mnie pokuli! Albo to, że nie umieją dobrze łóżka posłać?! Albo pokoju posprzątać?!
- To powody, dla których musisz upokarzać ich krzycząc na cały Erebor?
- Nie, ale to, że mijają mnie na korytarzu bez pokłonu to jest powód! Jestem ich przyszłą królową!!
Odwróciłem się do niej tyłem przejeżdżając dłońmi po twarzy.
- Nie...- mruknąłem pod nosem.- Mam tego dość...
- Co powiedziałeś?
Wróciłem do poprzedniej pozycji.
- Jeżeli to tak mają wyglądać twoje rządy to wybacz, ale nie mogę pozwolić byś zasiadła na na tronie...
- Co proszę?- warknęła marszcząc brwi.- Potrafię być dobrą królową...
- Tak właśnie to udowodniłaś przez te dwa tygodnie!- przerwałem wskazując ręką drzwi za którymi pewnie do tej pory jej dzisiejsze ofiary jeszcze uspokajały swoje nerwy.
- Zgoda, może i nie traktuję ich dobrze, ale mogę im dać wszystko inne.
- Na przykład co?- spytałem zaciskając szczękę.
- Mogę im dać bogactwo, zapewnię im lepsze bezpieczeństwo, bo taki był przecież układ, jeżeli za Ciebie wyjdę...
- Co im po bezpieczeństwie i bogactwie, jeżeli w swoim własnym domu będą poniżani przez swoich panów? Już mnie tym nie przekonasz...
Otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia.
- A jeśli powiem, że cię kocham?- zapytała cicho podchodząc do mnie niebezpiecznie blisko.- Co wtedy?
- Ja nie kocham Ciebie Isabella, a tak nie stworzysz związku. Poza tym kocham...
W ostatniej chwili ugryzłem się w język. Jednak te trzy słowa wystarczyły by dziewczyna odskoczyła odemnie jak poparzona.
- Kochasz inną?- uniosła wyzywająco brwi A jej oczy pociemniały.
Brawo Thorinie...
- Isabella...
- A więc do dlatego...- syknęła do siebie.- Co to za jedna? Co? No pochwal się...
Milczałem jak grób nie wiedząc jak postanowić.
CZYTASZ
I Will Not Leave You
FanfictionWszystko ucichło. Bitwa Pięciu Armii się zakończyła. Ci którzy przeżyli znów mogli zobaczyć swoich bliskich. Jednak nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Tysiące istot różnych ras już nigdy więcej nie ujrzeli kolejnych wschodów słońca. Wśród nich była S...