Prolog

883 67 10
                                    

Jako dziecko byłam dość beztroska. Uwielbiałam rozrabiać, nie za bardzo była mi w głowie nauka.

Bardzo szybko zaczęłam eksperymentować z wyglądem, i byłam zdecydowanie szybciej doświadczona przez alkohol, papierosy, i farbowanie włosów niż powinnam. Mimo wszystko nie zmieniłam się, nadal zostałam tą samą Lydią jaką byłam zawsze. Ostatniego dnia szkoły średniej wpadłam w panikę. Wszyscy ci profesorowie, których znałam lata zamiast życzyć mi "miłych wakacji" życzyli "powodzenia w życiu". Tylko tyle wystarczyło, by mnie przestraszyć-perspektywa przyszłości. Chyba tylko głupek się tego nie obawia. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie wiem co robić dalej w życiu. Iść na studia? Znaleźć sobie pracę i jakieś syfiaste mieszkanie na początek? A może zostawić to wszystko i wyjechać zagranicę?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam tak intensywnie jak teraz. To było dla mnie chore.

Beztroskie życie nastolatki już się skończyło.

Kiedy tylko uroczystość i rozdanie świadectw się zakończyło,wyszliśmy ze szkoły odetchnąć świeżyć powietrzem. Niektórzy z naszej paczki płakali, i trudno było im się dziwić. Mi też dyskretnie uleciało kilka łez. Z tymi ludźmi spędziłam sześć lat mojego życia. To kawałek historii. Zrobiliśmy grupowy uścisk i obiecaliśmy sobie że dalej będziemy utrzymywać ze sobą kontakt i spotkamy się niebawem.

Ale czy tak będzie?

Troszkę wątpię. Ile prawdziwych i trwałych przyjaźni się rozpadało?

A myśl że ludzie z którymi pogodziłeś się dopiero na końcu jest dziwna, ponieważ gdzieś myślami tęsknisz również za tą osobą i żałujesz, że gdyby wszystko inaczej się potoczyło może bylibyście przyjaciółmi.

Rozdzieliliśmy się. Każdy poszedł swoją drogą, i dosłownie i w przenośni.

Przychodzę przygnębiona do domu. Będę za nimi wszystkimi tęsknić.

Kiedy przekraczam próg mojego rodzinnego domu, od razu wita mnie radosnym uśmiechem mama.

-Cześć Lydia, jak rozdanie świadectw?-pyta z zaciekawieniem odbierając mi świadectwo z dłoni.

I tak wiedziała z jakimi ocenami skończyłam, ale na papierku wygląda to inaczej tak bardziej du mnie i oficjalnie.

-W porządku,ale chyba złapałam doła.Będę za nimi wszystkimi tęsknić.

-Nie martw się, na pewno jeszcze nie raz się spotkacie, a nawet jeśli to pamiętaj że w życiu spotkasz wiele ludzi, którzy wniosą wspaniałe chwile do twojego życia. -powiada, a ja tylko jej przytakuje bo to są święte słowa.

Idę do pokoju, obgaduje plan następnego spotkania z przyjaciółmi i słuchając mocnego rocka, zaczynam szukać jakiegoś ogłoszenia o pracę. Ale tak mijają dni i nic nie udaje mi się znaleźć.

Wiem że to wina moich włosów, i kolczyków,ale czy to jak wyglądam ma jakiekolwiek znaczenie jaka jestem a co ważniejsze jak pracuję? Gdybym wyjechała za granicę byłoby zupełnie inaczej, ale musiałabym uzbierać pieniądze na wyjazd, a chyba nie jestem na tyle odważna by tak wcześnie wyjechać za granicę.

Wreszcie zaczyna się lipiec. Przechodzę obok piekarni z której jak zwykle cudownie pachnie świeżym chlebem. Na szybie widzę ogłoszenie "potrzebny sprzedawca od zaraz"wchodzę do piekarni i zagaduję uroczą staruszkę, aż zgadza się i podpisuję umowę.

Co prawda niewiele będę miała z tego pieniędzy,ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Pojutrze mam swój pierwszy dzień i bardzo sie boję. Wieczorem kiedy przychodzę i zostaję mój pokój w rozsypce już wiem że mojemu młodszemu bratu Andy'emu się oberwie.

Co za gnojek!

Powyrywał kartki z moich książek i zeszytów i porobił z nich samoloty i łódki, i rozbił mi lampkę.
Zagotowała się we mnie krew na ten widok. Nie znosiłam bachora. Chyba tylko cud, mógł sprawić że go pokocham. Ale robienie sobie na złość i kablowanie na siebie wzajemnie to dwa przykazania każdego szanującego się rodzeństwa.

"Mam dosyć wyprowadzam się"-powiedziałam w myślach i zaczęłam przeglądać pokoje do wynajęcia. Znalazłam pokój u trójki studentów. Zadzwoniłam i odebrał jeden z nich, umawiając się ze mną na jutro. Pożyczyłam od taty brakującą część kaucji. I czekałam na jutrzejszy dzień w niecierpliwości. Mając nadzieję że moi współlokatorzy będą podobni do mnie; jeśli chodzi o styl i ulubiony gatunek muzyczny, ale o tym przekonałam się później.

Make A Wish [Melanie Martinez Fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz