4.1 "Ciągłe wymioty, krwawienie z nosa, czasem nawet płakał krwią."

33 5 0
                                    


Crystal weszła za Isabelle do jednej z lepiej wyglądających chatek, stojącej przy głównej ulicy. Przy okazji tego krótkiego spaceru zdążyła dowiedzieć się już, że mąż królowej jest najprzystojniejszym trollem we wiosce, ma na imię Edgar i zakochał się w Isabelle od pierwszego wejrzenia.

- A twój chłoptaś, kochaniutka? Jak ma na imię?

- Eee... Conrad, Wasza Wysokość.

- Jak się poznaliście? - zapytała, a po jej spojrzeniu było widać, że liczy na ckliwą, romantyczną historię. Crystal postanowiła więc taką jej dać.

- To było trzy lata temu... On jest rok starszy, zawsze mi się podobał, wie Wasza Wysokość, te oczy, ten uśmiech, to ciało... - mówiła dziewczyna, starając się grać szaleńczo zakochaną. - Spotkaliśmy się kilka razy, raz nawet poszliśmy do niego...

Isabelle rzuciła jej roziskrzone spojrzenie. Crystal udała zakłopotanie.

- Do niczego oczywiście nie doszło!

- Oczywiście, kochaniutka, oczywiście. Mów dalej, to cudowna historia!

- Aż nagle on zachorował. - powiedziała dziewczyna, w której głowie zrodził się plan. - Ciężko zachorował, umierał. Lekarze nie mieli pojęcia, jak mu pomóc. Kolopetre.

- Co takiego?

- Kolopetre. Jedna z najgroźniejszych chorób. Szaleńczo zakaźna. Ciągłe wymioty, krwawienie z nosa, czasem nawet płakał krwią. Zanikł proces wytwarzania przeciwciał. Ledwo udało się go uratować, bo w ostatniej chwili znaleźliśmy medyka, który miał ostatnią dawkę lekarstwa.

- Ojej, naprawdę bardzo mi przykro...

- A wie Wasza Wysokość, co jest w tym wszystkim najgorsze? - Crystal była na skraju płaczu. Czuła się pewnie w swoim małym przedstawieniu. - Że chyba ma nawrót. Oczywiście, nie chodzi o to, że boję się zarazić. Dzisiaj w nocy znów ciekła mu krew z nosa, wymiotował do drugiej. Najgorsze jest to, że nie ma już na to lekarstwa, bo roślina, z której się je produkowało, wymarła.

- Och... - westchnęła królowa, starając się okazać współczucie. Jednak w jej oczach tliło się coś innego, coś, na co Crystal liczyła. - Ale, kochaniutka, co mówiłaś o zarażaniu?

- Kolopetre jest bardzo zaraźliwa, jest przekleństwem wszystkich stworzeń świata, a szczególnie teraz, kiedy nie ma na nią lekarstwa...

- Och... Ojej... Proszę, załóż tę suknię, kazałam krawcowej uszyć ją dla poprzedniej ludzkiej dziewczyny, która tu była, powinna pasować, a ja tymczasem... Muszę coś załatwić. Poradzisz sobie, kochaniutka?

- Oczywiście, Wasza Wysokość, oczywiście. - odparła Crystal z iskierką nadziei przyświecającą jej teraz radośnie nad głową.

***

Rozdział znacznie zmieniony i poprawiony! Rozdziały będą się teraz pojawiały częściej, a te, które już są opublikowane od 1-3 są już poprawione i zaktualizowane, resztą zajmę się w najbliższym czasie. 

ZuMa 

Kwiat Siedmiu OceanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz