- Uspokój się - blondyn przewrócił oczami, wkładając pojedyncze książki do szafki.
Hood tylko zmierzył go ostrym wzrokiem.
- Żeby zapomnieć tak o przyjacielu, napewno ci nie wybaczę - pociągnął nosem.
- To tylko jedna pizza...
- Którą ja też mogłem zjeść - jęknął, na co ten się zaśmiał.
- O czym rozmawiacie? - nagle tuż przed nimi wyrosła brunetka.
Oparła się o ramię Hemmingsa i spojrzała to na niego, to na jego przyjaciela.
Miała dziś na sobie przetarte dżinsy i bordową koszulkę, a do tego jej włosy były zaplecione w warkocza, który spoczywał na jej ramieniu.
- Oh o dzisiejsz...
- O tym, że zapomnieliście mnie zabrać ze sobą na pizzę - wciął się Calum.
Kaya pokiwała głową.
- Rozumiem twój ból.
Na to Mulat od razu się trochę rozpromienił.
- Jestem Calum właściwie - posłał jej uśmiech.
- A ja Kaya, Calum'ie Właściwie - zasalutowała.
- Ładne imię - stwierdził.
- Twoje też niczego sobie.
Luke za to obserwował całe zdarzenie, nie rozumiejąc co właściwie się dzieje. Tu z Hoodem od razu załapała porozumienie, była zabawna, miła... Jak on ją poznał, to nie chciała się do niego odzywać. Chłopak zmarszczył brwi. Nie podobało mu się to.
- Luke opowiadał o tobie - na dźwięk swojego imienia, blondyn od razu się ocknął.
- Tak? - jej uśmiech na twarzy powiększył się i spojrzała na roztargnionego niebieskookiego. - A co dokładnie?
- To już nasza tajemnica - pokazał, że zamyka buzię na kłódkę, na co blondyn przewrócił oczami.
Prawda była taka, że unikał on jak najbardziej tematu młodszej koleżanki i jak tylko ktoś o niej wspomniał to szybko kończył rozmowę.
- To słodkie, że takie psiapsiółki z was - powiedziała, spoglądając na obu. - Shippuję was.
Luke jak i Calum w jednym momencie spojrzeli na siebie i zrobili zkwaszone miny.
- Kobieto, jesteś niesmaczna - stwierdził Mulat.
- Nawet jeszcze mnie nie spróbowałeś - puściła mu oczko.
Luke przez chwile doszukiwał się w tym zdaniu podtekstu, który niestety w końcu zrozumiał. Wydawało mu się, że Kaya podrywa Caluma. To nie było fajne.
- Uh muszę iść na zajęcia - powiedział nagle, zamykając szafkę i kierując się wgłąb korytarza.
Zamrugał kilka razy. A co jeśli oni naprawdę się polubią? Co jeśli Kaya go zostawi? Uh przecież ona była tylko głupią koleżanką z projektu, jego podopieczną.
- Co ci, Luke? - nagle poczuł muśnięcie na swoim ramieniu.
Zatrzymał się i spojrzał w bok, gdzie stała trochę rozbawiona, ale z drugiej strony zaniepokojona brunetka.
- Um nic, po prostu muszę już iść pod klasę, bo się spóźnię.
- Zostało jeszcze pięć minut do dzwonka - przechyliła głowę na bok. - I kłamałeś.
Luke ponownie tego dnia zmarszczył brwi,
- Jak to?
- Calum nie dłubie w nosie - znowu na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
Blondyn przewrócił oczami.
- Okej, masz mnie.
- To... - dziewczyna zakołysała się na piętach. - Widzimy się dziś po szkole u mnie?
- No okej - chłopak wzruszył ramionami.
- Do zobaczenia - szybko machnęła dłonią i odeszła.
Luke chwilę obserwował jej chód. Jej nogi i to co powyżej, oraz ramiona które lekko sie przemieszczały. Uśmiechnął się pod nosem, po czym wznowił drogę do klasy.
*****
Długo pisałam ten rozdział za co przepraszam z całego serduszka. Jak mówiła moja wena wyparowała i teraz mam nadzieję że wróci, ale z nią różnie bywa.
Proszę, piszcie opinię w komentarzach. Śmiało, to naprawdę motywuje, ale ile to napisać kilka słów na klawiaturze.
Do niedługo, mam nadzieję!
CZYTASZ
the best || lrh
Fanfiction- Ekhem? - Co? - Gówno. To ty jesteś Luke, prawda? - Tak. Ty jesteś Kaya? - Nie, przecież Marilyn Monroe, nie widzisz? Copyright © QueenHellen 2016