17. Jestem Calum właściwie

201 24 4
                                    

- Uspokój się - blondyn przewrócił oczami, wkładając pojedyncze książki do szafki.

Hood tylko zmierzył go ostrym wzrokiem.

- Żeby zapomnieć tak o przyjacielu, napewno ci nie wybaczę - pociągnął nosem.

- To tylko jedna pizza...

- Którą ja też mogłem zjeść - jęknął, na co ten się zaśmiał.

- O czym rozmawiacie? - nagle tuż przed nimi wyrosła brunetka.

Oparła się o ramię Hemmingsa i spojrzała to na niego, to na jego przyjaciela.

Miała dziś na sobie przetarte dżinsy i bordową koszulkę, a do tego jej włosy były zaplecione w warkocza, który spoczywał na jej ramieniu.

- Oh o dzisiejsz...

- O tym, że zapomnieliście mnie zabrać ze sobą na pizzę - wciął się Calum.

Kaya pokiwała głową.

- Rozumiem twój ból.

Na to Mulat od razu się trochę rozpromienił.

- Jestem Calum właściwie - posłał jej uśmiech.

- A ja Kaya, Calum'ie Właściwie - zasalutowała.

- Ładne imię - stwierdził.

- Twoje też niczego sobie.

Luke za to obserwował całe zdarzenie, nie rozumiejąc co właściwie się dzieje. Tu z Hoodem od razu załapała porozumienie, była zabawna, miła... Jak on ją poznał, to nie chciała się do niego odzywać. Chłopak zmarszczył brwi. Nie podobało mu się to.

- Luke opowiadał o tobie - na dźwięk swojego imienia, blondyn od razu się ocknął.

- Tak? - jej uśmiech na twarzy powiększył się i spojrzała na roztargnionego niebieskookiego. - A co dokładnie?

- To już nasza tajemnica - pokazał, że zamyka buzię na kłódkę, na co blondyn przewrócił oczami.

Prawda była taka, że unikał on jak najbardziej tematu młodszej koleżanki i jak tylko ktoś o niej wspomniał to szybko kończył rozmowę.

- To słodkie, że takie psiapsiółki z was - powiedziała, spoglądając na obu. - Shippuję was.

Luke jak i Calum w jednym momencie spojrzeli na siebie i zrobili zkwaszone miny.

- Kobieto, jesteś niesmaczna - stwierdził Mulat.

- Nawet jeszcze mnie nie spróbowałeś - puściła mu oczko.

Luke przez chwile doszukiwał się w tym zdaniu podtekstu, który niestety w końcu zrozumiał. Wydawało mu się, że Kaya podrywa Caluma. To nie było fajne.

- Uh muszę iść na zajęcia - powiedział nagle, zamykając szafkę i kierując się wgłąb korytarza.

Zamrugał kilka razy. A co jeśli oni naprawdę się polubią? Co jeśli Kaya go zostawi? Uh przecież ona była tylko głupią koleżanką z projektu, jego podopieczną.

- Co ci, Luke? - nagle poczuł muśnięcie na swoim ramieniu.

Zatrzymał się i spojrzał w bok, gdzie stała trochę rozbawiona, ale z drugiej strony zaniepokojona brunetka.

- Um nic, po prostu muszę już iść pod klasę, bo się spóźnię.

- Zostało jeszcze pięć minut do dzwonka - przechyliła głowę na bok. - I kłamałeś.

Luke ponownie tego dnia zmarszczył brwi,

- Jak to?

- Calum nie dłubie w nosie - znowu na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

Blondyn przewrócił oczami.

- Okej, masz mnie.

- To... - dziewczyna zakołysała się na piętach. - Widzimy się dziś po szkole u mnie?

- No okej - chłopak wzruszył ramionami.

- Do zobaczenia - szybko machnęła dłonią i odeszła.

Luke chwilę obserwował jej chód. Jej nogi i to co powyżej, oraz ramiona które lekko sie przemieszczały. Uśmiechnął się pod nosem, po czym wznowił drogę do klasy.

*****
Długo pisałam ten rozdział za co przepraszam z całego serduszka. Jak mówiła moja wena wyparowała i teraz mam nadzieję że wróci, ale z nią różnie bywa.
Proszę, piszcie opinię w komentarzach. Śmiało, to naprawdę motywuje, ale ile to napisać kilka słów na klawiaturze.
Do niedługo, mam nadzieję!

the best || lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz