16. Niezapowiedziana wizyta

126 13 2
                                    

Od tego rozdziału, ten fanfick nie jest już tylko moją robotą, ale i mojej ukochanej TicciTimeSweet, do której należy postać Diany. Bez niej zapewne to wszystko, co jest dalej, nie miałoby zakończenia. Kocham cię <3 

Tak na marginesie dodam, że mamy jeszcze przed sobą ciul roboty z After Story, by doprowadzić go do takiej formy, która będzie odpowiednia :D :D Trzymajcie kciuki, a na razie macie rozdzialik.

Miłego czytania, robaczki :) 

...............................................................

Olivia

Mijały kolejne dni i tygodnie, a moje kontakty z bratem nabierały prawdziwego wymiaru relacji brat-siostra.

Razem spędzaliśmy godziny. Jeśli nie rozmawialiśmy o książkach, to graliśmy w szachy lub po prostu przebywaliśmy w swojej obecności w ciszy...najczęściej czytając książki. To była nasza wspólna pasja. Od zawsze oboje byliśmy molami książkowymi i lata rozłąki dały nam sporo bestsellerów do omówienia.

Wydawałoby się, że nic nie mogło zakłócić tej miłej rutyny, nawet wizje, ale pewnego dnia zdarzyła się dość niezwykła rzecz.

Ranek zaczął się tak jak zawsze. Jak przez ostatnie dni, słońce poraziło mnie promieniami, natychmiast wybudzając mnie z błogiego snu, w dość brutalny sposób. Nie ma to jak głupia rutyna, niby zimowego, ale gorszego niż latem słońca.

Śniadanie jak zwykle. Hałas, szum i ogólna euforia. Z jakiegoś powodu, tylko ja miałam zły początek dnia, a reszta wydawała się być czymś przejęta. Nawet Oliver co rusz zerkał w stronę korytarza, jakby ktoś miał przyjść. Dziwne. Zwykle się nie dekoncentruje przy śniadaniu.

Po skończonym posiłku, udałam się do pokoju i po drodze wpadłam na Gabiego, który jak zwykle ostatnio zaczął mnie gorączkowo przepraszać, że się mi napatoczył. Dziwne.

Gdybym tylko wiedziała wtedy, jaki to będzie dziwny dzień...

.........................................................................................

Diana

Wyjrzałam przez okno samochodu, słońce już dawno wstało, a ja dawno wjechałam do spokojnego, znajomego miasteczka. Odetchnęłam z ulgą i przeciągnęłam się czując nieprzyjemne strzykanie w zastałych kościach. Siedem godzin lotu tą metalową puszką robi swoje. Człowiek nie zdaje sobie do końca sprawy z tego, jak ogromna jest odległość między południową, a północną częścią Europy.

Zauważyłam znajome twarze spieszące się w różnych kierunkach i uśmiechnęłam się pod nosem. W oddali zamajaczyła sylwetka gór. Euforia jaka roznosiła moje ciało była ogromna! Nic nie mogło popsuć tego dnia!

Szczerze mówiąc to patrząc na ten dzień z perspektywy czasu to wyszło całkiem, całkiem. Samochód zatrzymał się na podjeździe. Westchnęłam i chwytając torbę podziękowałam kierowcy. Kiedy tylko wyskoczyłam, on odjechał bez słowa. Prychnęłam zarzucając warkocz na ramię.

Poczułam nagle lekką tremę. Poprawiłam ułożenie mojej czarnej sukienki i udałam się do drzwi wymyślając co takiego mogę im powiedzieć.

......................................................................................

Olivia

Kiedy już wreszcie dostałam się do pokoju, ku swej uldze, sprawdziłam telefon. Spodziewałam się wiadomości od mojej przybranej matki w USA, czyli siostry hrabiego.

Zimny BłękitOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz