11.

55 8 1
                                        

Po powrocie do szkoły nie miałam zbyt dobrych wspomnień. Biwak się nie udał, do przyjaciółek się nie odzywam i omijam wszystkich szerokim łukiem. Pierwszą lekcją, którą aktualnie przeżywam jest biologia, pan Cup jak zwykle zaczął od historii jak to wspaniale spędził wakacje na Majorce, a chwile po tym kazał przedstawić swoje prace w grupach. Tylko, że jest tu mały kłopot, bo przed momentem zrozumiałam, że Ruth nie ma. Wspaniale.
-nie mam pracy !- zgłaszam się, a nauczyciel spogląda na dziennik
-Aleisha ? Robiłaś pracę z ?
-Ruth - bez uśmiechu, bez jakichkolwiek uczuć wypowiedziałam jej imię.
-ah tak, zostajesz dziś za karę 2 godziny.- surowym wzrokiem odleciał resztę i dodał- ktoś jeszcze ? - ale nikt nie miał odwagi spojrzeć na Cup'a.
Reszta pierwszej lekcji minęła na słuchaniu tych wszystkich wypocin.
Wyszłam po dzwonku na korytarz, a nastepnie zgarnełam strój na WF z szafki. Czułam na sobie, niektóre spojrzenia. Odwróciłam się i zobaczyłam Fifi i Meg, które szły razem ramie w ramie z dryblasami. Jose miał markotną minę i całą swą uwagę miał skierowaną na mojej osobie , a wszyscy z grupy wyczuwając to, nie zawracali mu głowy. Przynajmniej takie mam wrażenie. Odwróciłam spojrzenie i ruszyłam do szatni się przebrać, lecz chłopak miał już plany co do mojej drogi kierunkowej. Ponieważ chwile potem poczułam jego dłonie na tali. Przysunął mnie bliżej swojej klatki piersiowej i odwrócił twarzą do niego.
-już ochłonełaś ? - miał czujne spojrzenie
-co ?- zapytałam jak głupia, bo nie wiedziałam o co chodzi.
- musisz się oswoić, rozumiem, ale nie możesz mieć takiego paskudnego humoru non stop. To każdy odczuwa, moja droga.
Przysunął swoje usta do moich i znowu zaczął szeptać
- to co ty czujesz, ja również odczuwam. Wtedy niszczę innym dzień, ponieważ jestem ciut wybuchowy, bo to nie moje odczucia, czyli twoje mieszają się z moimi własnymi.
-mieszanka wybuchowa - również szepnełam, a chłopak się zaśmiał
-tak, to dobre określenie nas obojga- spoglądał mi w oczy, ale bez żadnych złych iskerek. Bardziej wyglądał jakby wrócił mu dobry humor.
-Gwiazdy łącząc nas do pary miały chyba gorsze dni -znowu szepnełam i chyba dzięki niemu poczułam się odrobinę lepiej. Minęły cztery dni od kiedy ostatnio go widziałam. I od tamtego czasu rodzice dali sobie spokój, bo widzieli jak wzrokiem wszystkich zabijałam. Przyjaciółki też nie próbowały, ponieważ czuły się lekko przestraszone moim zachowaniem. A przychodzi sobie taki Jose i mój nastrój się odrobinę poprawia.
- pewnie im się nudziło - stwierdził z uśmiechem, przyciągnął mnie jeszcze trochę i pocałował w policzek- lepiej ?
-mhm- mruknełam i osobiście stwierdzam, że lubię gdy mnie przytula.
-moje oczy widzą nową parę! - Fifi przystała obok nas - od kiedy ?
-nie jesteśmy parą - powiedziałam łagodnie, ale nie puściłam chłopaka, który teraz jeszcze mocniej mnie objął
-Hej, Aleisha nie wiedziałam, że kłamanie tak ładnie ci wychodzi -stwierdziła Meg
- o chłopie, oswoiłeś smoczycę ! - Set swoim donośnym głosem zwrócił uwagę wielu uczniów.
Spojrzałam na chłopaka, który nadal mnie obejmował.
-teraz jestem smokiem, hyyh ? Już nie jestem dziwaczką - stwierdziłam- to jakiś postęp.
Jose zaśmiał mi się w moje włosy.
- to przez twój humor i mój razem wzięty - powiedział łagodnie - Set chyba odczuł to wszystko najbardziej na własnej skórze
- co mu zrobiłeś ? - spoglądaliśmy sobie w oczy
Powiedział, że jeśli nie ja to on.
Mówił to w myślach.
Nie zrozumiałam o co chodzi i chyba właśnie się spostrzegł, że dla mnie nie jest to do końca jasne.
Pogadamy później
Znowu usłyszałam jego głos, lecz nie poruszył ustami.
Później.
I skierowaliśmy się do szatni.

Uwaga, to pomyłkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz