Maggie P.O.V., jakże inaczej
W czasie drogi do domu Max zaczął opowiadać historię, jak ta dziwna gałka oczna się tu znalazła.
— Pamiętasz jak mówiłem ci o Dziwnogedonie?
Pokręciłam głową na "tak" z lekką niepewnością.
— Okazało się, że mimo tego, że się skończył, nadal w Wodogrzmotach pojawiają się bardziej odczuwalne anomalie niż zazwyczaj. Ta tak jakby apokalipsa zostawiła bardzo dużo śladu po sobie, głównie to te dziwne cegły, które mutują zwykłe zwierzęta i zmieniają je w potwory. Co gorsza, niestety nie mogłem zniszczyć tych cegieł, mimo wielu prób. Muszę sam sobie poradzić z tymi anomaliami. Taka jest właśnie moja misja. Po to tu głównie przybyłem, choć nie wiem czy sam dam radę.
Poczułam lekką chęć powiedzenia, że chcę mu pomóc, lecz znowu sobie uświadomiłam, że nie wierzę w zjawiska nadnaturalne i tym podobne. Chociaż zaczynam w to powoli wątpić, tyle rzeczy się zdarzyło w tym tygodniu, że już sama nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony chcę mu pomóc, a z drugiej strony nie chcę się mieszać w sprawy dotyczące magii i innych tego typu rzeczy.... Raz się żyje, pomogę mu!
— A może chciałbyś, żebym ci pomogła? Mam to „coś" do zjawisk nadnaturalnych, sam widzisz, pokonałam tę gałkę oczną — zaczęłam się śmiać sama z siebie. Nawet nie wiem dlaczego, może nie wierzyłam w to, co mówię. Pewnie wyglądałam jak wariatka.
— Widzisz... — spojrzał na ziemię i po chwili podniósł głowę. — Myślę, że istnieje taka opcja. Tylko chyba wiesz, że to będzie bardzo niebezpieczne?
— Jak widać mam dar radzenia sobie w niebezpieczeństwie — uśmiechnęłam się zadziornie.
— No w sumie racja — powiedział Max, spoglądając na mnie ukradkiem.
Szliśmy chodnikiem, słuchając pięknego śpiewu ptaków i rutynowego „stuk, puk" dzięcioła, z którym tylko w tym mieście można było się ożenić. Wodogrzmoty Małe to dość dziwne miasto. Pełno tu anomalii, lecz mieszkańcy tego miasteczka i tak dają sobie radę. Współgrają z naturą, za to ich podziwiam.
🔺🔺🔺
— O! Obym zapomniał!
Wyrwał mnie z toku myślenia Max, który zaczął grzebać w swojej żółtej koszuli w kratę. Po chwili wyciągnął z niej nowoczesny zegarek, podobny do tego, którego sam nosił. Dał mi go do ręki i powiedział.
— Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, kliknij ten guziczek, a zjawię się tak szybko, jak będę mógł. Jeśli będziesz chciała ze mną pogadać, to kliknij ten. — Pokazał na średniej wielkości fioletowy guzik, który znajdował się na środku tego urządzenia. — Zresztą pewnie sama wszystko szybko ogarniesz, bo jesteś bardzo inteligentna — powiedział, robiąc przy tym szczery uśmiech.
Max odprowadził mnie do domu, pożegnał się, wytworzył przed sobą swój portal i zniknął. Weszłam do domu bardzo głodna, mając nadzieję, że krupnik już jest gotowy. Nie myliłam się, piękny zapach dzisiejszego obiadu, a raczej obiadokolacji rozprowadził się po całym domu. Weszłam do kuchni, gdzie moja rodzicielka już wyłożyła każdemu talerz na stół oraz sztućce.
— O Maggie! Wróciłaś, szybko siadaj do stołu i najpierw zawołaj swojego brata. Ślicznie dziś wyglądasz — powiedziała moja mama, spoglądając na mnie z miłoscią w oczach.
Nie było na mnie ani śladu dzisiejszej walki z nietoperzową gałką oczną. Pewnie to zasługa Maxa. Achh... on jest naprawdę chętny do pomocy. Nie wiem, czy uda mi się mu to wynagrodzić.
Poszłam na górę zawołać brata i przy tym ojca, który siedział w swoim gabinecie. Obaj przyszli bez żadnych ceregieli.
W czasie obiadu rodzice cały czas na mnie patrzyli, a raczej wlepiali we mnie swoje oczy pełne ciekawości. Przez nich kilka razy zakrztusiłam się zupą albo wylałam jej trochę na stół. Mama siorbała zupę i przy każdej wolnej okazji spoglądała na mnie, jakby spadła z księżyca. Dziwiłam się, o co im chodziło, dopóki ona się nie odezwała.
— Nowy chłopak hmm? — spytała zaciekawiona, biorąc kolejną kromkę chleba.
Wyplułam zupę ze zdziwienia. Dlaczego wszyscy myślą, że Max jest moim chłopakiem, skoro się tylko przyjaźnimy? Czy dziewczyna nie może się już przyjaźnić z chłopakiem?
— Nie mamo! To tylko zwykły przyjaciel, nikt więcej.
— No dobrze, w końcu jesteś jeszcze za młoda na takie miłości. Ja z tatą poznałam się dopiero, mając 18 lat — powiedziała mama, biorąc łyżkę staropolskiego krupnika.
— Wyborna zupa moja Katie — dodał coś od siebie jej mąż.
— Dziękuję małpko — powiedziała mama, chichocząc.
— Hej miałaś tak do mnie nie mówić! - krzyknął poirytowany tatko.
Wybuchliśmy śmiechem, nawet brat, który w takich sytuacjach zbytnio nie wiedział, o co chodzi. Wszyscy dorastamy, jak widać.
🔺🔺🔺
Po obiedzie poszłam do swojego pokoju i poświęciłem się swojej pasji, jaką było rysowanie. Rysowałam i szkicowałam, odkąd pamiętam. Zawsze właśnie to mnie najbardziej uspakajało.
Naszkicowałam Maxa, mnie siedzącą z nim na dachu i gałkę oczną. Po skończeniu mojej czynności spojrzałam na zegarek. Okazało się, że jest już bardzo późno i muszę się zbierać do spania. Odprawiłam wszystkie rutynowe czynności związane z przygotowaniem się do długiego odpoczynku i położyłam się na łóżku. Jednak bardzo mnie jeszcze ciekawił ten nowoczesny zegarek, którego podarował mi dziś Max. Korciło mnie, żeby wcisnąć jakiś guzik. Wzięłam go do ręki i uważnie go oglądnęłam. Okazało się, że owo urządzenie świeci w ciemności w różnych barwach fioletu i turkusu. Zobaczyłam, że na nim znajdują się jeszcze inne guziczki. Kliknęłam pierwszy lepszy i nagle zegarek wystrzelił z siebie czerwony promień, który odbijał się po ścianach mojego pokoju, aż w końcu wyleciał przez okno, je rozwalając. Odłożyłam bezpiecznie zegarek i musiałam wysłuchiwać pisku alarmu samochodu, który się włączył po tym dziwnym strzale. Później dołączyło do niego głośne szczekanie i wycie psów sąsiadów. Jakaż to była wspaniała kołysanka do moich uszu. Położyłam się, już o niczym nie myśląc, byłam wykończona tym maratonem z gałką oczną. Nie minęła chwila, a oddałam się w objęcia Morfeusza.
Wypowiedź autorki:
Wiem, nie było mnie w cholerę, ale już jestem i wrzucam dla was świeżutki rozdzialik. Przy tym wzięłam się za poprawę tych starszych, bo gdzieniegdzie zdarzały się błędy.
Dzisiaj taki trochę nudniejszy rozdział, ale co tam. Ważne, że jest. W następnym rozdziale będzie coś ciekawszego i być może poznamy nowego bohatera.
Do następnego!

CZYTASZ
Wodogrzmoty Małe: Miejsce, które zmieniło moje życie (zawieszone na zawsze)
FanficPewna nastolatka wraz z rodziną przeprowadza się z Roswell do Wodogrzmotów Małych - małego miasteczka położonego w stanie Oregon. Jest sceptycznie nastawiona do tego miejsca, ponieważ została zmuszona do przeprowadzki przez jej niezwykłych rodziców...