24.

693 62 7
                                    

chemicznaph7

Z racji, że dziś 1 września dodaje rozdział, aby poprawić wam humor 😊
Życzę wam samych piątek i wesołego roku szkolnego. 

Pozdrawiam

- W końcu popłynąłeś serio! Wygrałeś. Płyniesz w sztafecie. - Powiedziałem wyskakując z basenu. - A teraz idziemy. 

Weszliśmy do jej bloku. Dozorca serdecznie nas przywitał, ruszając w stronę celu.  Serce wali mi jak oszalałe. Tyle czasu, nie miałem od niej znaku życia.

- Spokojnie, jestem tu z tobą. - Położył mi na ramieniu dłoń Sousuke.
- Dzięki stary. - Szliśmy dalej.

Wyjąłem klucze z kieszeni i włożyłem je do zamka.

- Nareszcie, ktoś się ją zajmie. Dziewczyna wygląda jak trup. Chłoptaś z ciebie straszny. - Wyskoczyła z mieszkania, upierdliwa sąsiadka.  - Zakupy trzeba było jej zrobić, 5 dni z domu nie wychodziła. 
- Nie wychodziła? Skąd pani wie jak ona wygląda, skoro nie wychodziła z domu? - Zapytał jej niebieskooki. 
- No mówię przecież, można się domyślić w jakim jest stanie. A ty - Wskazała na mnie palcem. - przyłaziłeś non stop, a teraz znudziła ci się?

Drzwi otworzyły sie z impetem. 

- Może pani się w końcu nie wtrącać się, w nie swoje sprawy. 
- Dziecko jak ty wyglądasz? - Monika stała w drzwiach. Okryła się swetrem, miała włosy niedbale spięte w koka. Luźne dresy, wisiały na niej. 
- Na pewno lepiej niż pani. - Patrzyła na nią wilkiem, bezwzględny głos, którego nigdy nie słyszałem, przyprawił mnie o ciarki. - Moje mieszkanie, moje  życie i moje problemy! - Ostanie wykrzyknęła. Kobieta stała sparaliżowana. 
- Jak ty się odzywasz gówniaro. - Oprzytomniała starucha, zaczynając walczyć o swoją rację.
- Ma coś pani do tego? To może pójdzie sobie pani do przyjaciółki na kawę i nigdy nie wróci, co? Mam panią po dziurki w nosie. Ileż można kogoś pouczać? Tak pani pouczyła swoją córkę, że z brzuchem chodzi. Brawo! - Zaczęła klaskać. - A od teraz, proszę się nie mieszać w moje, podkreślam moje życie. - Spojrzała na nas. - Nie wiem czego wy tu szukacie, ale szczęścia nie znajdziecie. - Otworzyłem usta i patrzyłem na nią jak wryty. - Widzę, że łatwo nie odjedziecie, a z wami kłócić się tu nie będę, wejdzie do środka. - Odwróciła się do sąsiadki. - Dowiedzenia pani. - Blondynka weszła do mieszkania, następnie zamknęła za sobą drzwi. 

Poszła do salonu, pomijając fakt, że wszystkie drzwi do pokojów były pozamykane. W mieszkaniu panowało zimno, ale było czysto. Czyściej niż ostatnio. 

- Monika żyjesz. - Ruszyłem w jej stronę, wyciągnęła rękę, pokazując, abym nie podchodził do niej bliżej.
- Może i życzysz mi śmierci, ale nie pójdzie wam tak łatwo. - Jej beznamiętność przerażała mnie. 
- Wam? Jakie wam?
- Jeszcze głupio się pytasz. Pani od pocałunków. Coś ci to mówi? - Założyła ręce na pierś. 
- Jakbyś dała mi wytłumaczyć, to byś tak nie mówiła. Monika. - Podszedłem do niej. Odwróciła ode mnie głowę . Podniosłem ją i nakazałem spojrzeć na siebie. - To nie tak. Tylko ciebie kocham. Słyszysz mnie? 
- Twoja babcia do mnie dzwoniła. Martwi się, że nie odbierasz telefonów. - Wyrwała mi się, ruszając w stronę Sou. 
- Dzwoniłam do niej. 
- No i? 
- Powiedziałam, że jestem chora. 
- Kłamstwo. Monika nie możesz tak dalej. Ucieczka od szkoły, to nie jest rozwiązanie. - Podszedłem do nich, stając obok kumpla.
-  Sądzisz, że będzie mi tam lepiej. Będą mówić, że taka wielka miłość, a on mi rogi przyprawił, tak? Podziękuje. - Jej oczy zaczęły świecić od łez, ale nie zaczęła płakać. - Ty też nie jesteś święty, Souske. 
- Rogi? Każdy wie jaka jest prawda. 
- Prawda? - Stanęła jak wryta. - Jak prawda? - Spojrzała na mnie po raz pierwszy. 
- Jakbyś mnie wpuściła do domu wcześniej, to bym ci powiedział, a nie zawsze się na mnie drzesz. 
- Sądzisz, że po takim widoku miałam ochotę na ciebie patrzeć! Zmarnowałeś mi tyle czasu, jedną chwilą... - Zachwiała się na nogach, upadając. Podszedłem do niej jak najszybciej. Podniosłem jej głowę, miała zamknięte oczy. 
- Monika? - Szturchnąłem ją trochę. - Monika. - Nic. - Boże Sousuke, ona się  nie budzi. Nie otwiera oczu! Sousuke! - Klękną przy mnie, położył rękę na jej czole.
- Jest rozpalona. Połóż ją na łóżku. - Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju. 

Położyłem delikatnie na materacu, przykrywając kocem. Zobaczyłem, że na poduszce obok, na której zawsze spałem, leżała ramka na zdjęcia, z tymi samymi zdjęciami, co miałem ja. Usiadłem na łóżku, patrząc na nią jak oddycha, ściskając ramkę. Żałuję, że to się stało. Do pokoju wszedł Yamazaki. 

- Połóż to na jej czole. - Podał mi mokrą tkaninę. 
- Co to? - Wstałem i zrobiłem jak mi kazał. 
- Woda z octem, powinno zbić to gorączkę. 
- Dzięki stary. Nie wiem, co bym zrobił bez ciebie.
- Ona cię kocha, widać to. Cierpi z tego, co zobaczyła. - Położyłem dłoń na jej gorącym policzku. - Zamknąłem wszystkie okna. Może pójdę po jakieś zakupy do 24h. 
- Jakbyś mógł. 
- Nie ma sprawy. Jestem jej coś winien. - Wyszedł. W domu zapanowała cisza.

Siedziałem, wpatrzony w jej spokojną twarz. Złapałem jej rękę i ucałowałem ją w kostki. 

- Kochanie, ja tak nie chciałem. Ona sama się mnie czepiła. Myślała, że ją wkręcę w branżę. Nie mógłbym tego zrobić, ponieważ jej nie znam...
- Rin... - Wyszeptała, kręcąc się nie spokojnie. Z jej oczu zaczęły lecieć łzy. 
- Cii... Jestem przy tobie. - Położyłem się obok, kładąc ją na swoim ramieniu. Poczułem ciepło jej ciała. - Już cicho. - Otuliłem ją i poczułem jak spływają po moim policzku łzy. 

Co ona ze mną robi?

Rin Matsuoka - Historia Pewnej ZnajomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz