Rozdział trzydziesty czwarty

3.4K 250 7
                                    

Wesprzyj się o mnie, pozwól naszym sercom bić wspólnym rytmem,
poczuj siłę dłoni, trzymających cię od dawna.
Kogo obchodzi, dokąd zawędrujemy tą podupadłą drogą,
w świecie, który niech sobie twierdzi, że nie mamy racji.
(Emmylou Harris, „A Love That Will Never Grow Old")

Rozdział trzydziesty czwarty

Dlaczego trwało to tak długo, zanim zrozumiałem,
że już dawno zawładnąłeś mym sercem i duszą?

Jego zaskoczenie nie miało granic: Draco rzeczywiście był gotowy ulec mu bezwarunkowo, pozwolić przejąć prowadzenie, wbrew temu, że Harry już zdominował ich ostatnią konfrontację tego rodzaju, zmuszając Malfoya do zadania mu bólu i wydobycia na wierzch traumy, ukrytej pod cienką warstwą normalności. Mogłoby się wydawać, że od tamtej chwili minęły całe wieki, ale wnętrzności Pottera nadal kurczyły się na samo, przepełnione poczuciem winy, wspomnienie.
Nie, nie dopuści, by zdarzyło się to ponownie. Tym razem postara się o ostrożność i powściągliwość.
Decyzja ta została wystawiona na poważną próbę, gdy ich języki splątały się w wygłodniałym, odbierającym powietrze tańcu. Harry usłyszał jęk uginającego się pod ciężarem ich ciał materaca, gdy razem opadli na łóżko. Niecierpliwe palce szarpały ostatnimi, irytującymi warstwami materiału, uwalniając w końcu nagą skórę, którą ocierali się o siebie wśród ciężkich, urywanych oddechów, z żarem w oczach wpatrzeni w swe twarze.
Draco zadygotał pod dotykiem ręki Harry'ego, czule i zarazem żądająco błądzącej po jego bladych plecach, o skórze tak gorącej, że niemal parzącej wnętrze dłoni. Niepowtarzalny zapach, bijący od Dracona, oszołomił mu zmysły, odurzył niczym narkotyk.
Jedynym dyskomfortem, który odczuwał, było nerwowe, niepozwalające o sobie zapomnieć łaskotanie w żołądku. Harry oświadczył wprawdzie Draconowi, że sprawy tego typu wychodziły mu lepiej z aktywnej strony, mimo to nie potrafił zignorować faktu, że po raz pierwszy przymierzał się do zrobienia tego z mężczyzną. Z niewzruszonej pewności siebie, którą demonstracyjnie zaprezentował podczas tamtej krótkiej rozmowy z Malfoyem, teraz, w obliczu powagi sytuacji, nie pozostało niestety zbyt wiele. Za nic w świecie nie chciał sprawić bólu swemu partnerowi, podobnie jak nie zamierzał wyjść na kompletnego głupka.
- Robiłeś to już kiedyś... w ten sposób, prawda? - zapytał, w duchu przeklinając się za przebijającą z jego głosu niepewność. Informacja ta miała jednak dla niego tak dużą wagę, że nie był w stanie zrezygnować z jej zdobycia. Ujrzał, jak nieznaczny cień rumieńca barwi policzki Dracona.
- No jasne - wymamrotał samym rozdygotanym kącikiem ust, kurczowo łapiąc powietrze. - Ale było to już jakiś czas temu.
Tęskne ramiona objęły Harry'ego za kark, przyciągając go bliżej, wprost na spotkanie warg, wpijających się twardo w jego własne i odpędzających ostatnie racjonalne myśli. Stracił oddech w tym pocałunku, prawie nie czując łaskoczących go w nos blond kosmyków. Nieopisana słodycz ust Dracona ostatecznie zagłuszyła dręczące go wątpliwości.
Badanie ciała Malfoya odkrywczymi dłońmi było fantastycznym doznaniem. Zdążył poznać już miejsca, których dotykanie wyrywało Draconowi z gardła najbardziej niezwykłe dźwięki. Nigdy nie miał dość tej fascynującej go ciągle na nowo gry. Uśmiechając się w duchu, patrzył, jak delikatne, jaśniutkie włoski na przedramionach Malfoya podnoszą się do góry, reagując na jego pełne pożądania pocałunki, składane w cudownym, małym wgłębieniu u nasady szyi, przyciągającym go w magiczny sposób.
Dobrowolnie wybrana pasywność okazała się być czymś, czego Draco nie potrafił znieść przez dłuższy czas, bez większych ceregieli przeniósł więc całą swoją uwagę na najwrażliwszą część ciała Harry'ego. Intymny dotyk wyzwolił falę żaru, w niewiarygodnym tempie zalewającą Pottera od stóp do głów i owocującą ochrypłym stęknięciem, które w normalnych warunkach wprawiłoby go z pewnością w głębokie zażenowanie. Najwyraźniej Draco dokładnie wiedział, co robi, pieszcząc go z czułą, graniczącą z torturą powolnością, grożącą mu kompletną utratą zmysłów. Harry odrzucił głowę do tyłu, całym wysiłkiem woli koncentrując się przez kilka chwil na oderwaniu od tego ponętnego dotyku. Przez jego ciało przebiegło coś na kształt prądu elektrycznego, gdy głębokimi oddechami usiłował zapanować nad własnym podnieceniem. Nie chciał, by wszystko skończyło się za szybko, pragnął rozkoszować się każdą minutą, jakby miał to być ich ostatni raz.
Splótł palce Dracona z własnymi, ostrożnie przyciskając jego ręce do łóżka i skazując na bezruch, podczas gdy sam zaczął badać językiem jego nagi tors. Pieszczotliwie okrążał stwardniałe brodawki, by wreszcie odważnie zanurzyć go w jego pępku, wywołując drżenie napiętych mięśni brzucha. Patrzył, jak Draco przygryza dolną wargę, a gdy zapuścił się ze swym językiem jeszcze niżej, niby przypadkiem trącając nim czubek naprężonego penisa i gdy w końcu całkowicie otoczył go ustami, poczuł pod powierzchnią rąk nagłe przyspieszenie obcego pulsu.
Cała moc nieprzefiltrowanych wrażeń, nacierających na niego z każdej strony, ciągle była czymś nowym, chociaż nie robił tego pierwszy raz. Aksamitne doznanie na języku, słonawy i lekko gorzki posmak, niedościgniony zapach mieszanki mydła i samego Dracona, to wszystko zapadło mu w pamięć bardziej niż cokolwiek innego.
Harry czuł, jak ciało Dracona wygina się ku niemu, przytrzymał go więc za biodra, zanim rozluźnił mięśnie w gardle, wpuszczając go możliwie głęboko do wnętrza swych ust. Draco oddychał płytko i urywanie, jego wilgotne wargi były lekko rozwarte, a przymknięte powieki drżały nieustannie. Harry zdziwił się, jak bardzo podnieciła go otwarta reakcja Malfoya na jego dotyk: dygot bioder, jęki, których nie potrafił powstrzymać, palce zaciśnięte na prześcieradle tak mocno, że mógł widzieć przebijającą przez skórę biel kostek - cała ta paleta nieistotnych szczegółów przyprawiała go o zawrót głowy z pragnienia i dodawała mu odwagi koniecznej do zrobienia kolejnego kroku.
Nie przerywając gry języka, wsunął dłonie między zapraszająco rozwarte uda i odnalazł niewielkie wejście, którego do tej pory jeszcze nie zdarzyło mu się poznać. Wstrzymał oddech, gdy jego palec z zaskakującą łatwością wśliznął się do wnętrza Dracona, dokładnie wyczuwając silne mięśnie, z wolna ustępujące pod nieprzerwanym naciskiem i wpuszczające go wreszcie całkowicie do środka. Wydawało mu się, że płonie, gdy otoczył go żar ciała Dracona, sprawiając, że prawie zapomniał o wszystkim, co go otaczało.
Niemal lękliwie uniósł głowę, by wypatrzeć w twarzy Dracona ewentualnych oznak niepokoju, nie zauważył jednak w jego mimice niczego, co kazałoby mu myśleć, że nie podoba mu się to, co Harry z nim robi. Oczy Malfoya były nadal mocno zamknięte, głośno łapiące oddech usta rozchylone, a głowa lekko odrzucona do tyłu. Widok ten miał w sobie coś tak niewiarygodnie erotycznego, że Harry'emu zaparło dech w piersi. Jak zahipnotyzowany wlepiał wzrok w twarz Dracona, niezdolny do spuszczenia z niej oczu choć na sekundę. Pożądliwy skurcz w brzuchu przybrał na sile.
Odrobina nawilżacza ułatwiła wejście kolejnym palcom. Wrażenie ciasności było prawie obezwładniające, absolutnie nieporównywalne z jego dotychczasowymi doświadczeniami z kobietami. Czuł suchość w gardle i dziki rytm walącego mu w piersi serca. Od dawna już nie musieli porozumiewać się przy pomocy słów, tę rolę przejęły ich ciała. Wraz z każdym poruszeniem palca Draco, stękając głośno, wychodził mu mały kawałek naprzeciw, dopóki Harry nie musnął punktu w jego wnętrzu, o którym wiedział, jak niezwykłe doznania potrafi wyzwolić.
Nałożenie prezerwatywy okazało się jedynym dobrze znanym rytuałem - użycie kolejnej porcji nawilżacza już nim nie było. Harry nie zdołał opanować drżenia rąk, z najwyższą ostrożnością odwijających cieniutką warstwę lateksu i sięgających po tubkę wypełnioną chłodnym żelem. Draco obserwował każde z jego poczynań z jawną ciekawością. Harry uśmiechnął się lekko, uświadamiając sobie, że wcale nie zapytał, czy istnieją jakieś zaklęcia zapewniające bezpieczny seks.
W swych fantazjach wyobrażał sobie zawsze, że kochając się z nim w ten sposób po raz pierwszy, będzie mógł patrzeć mu w oczy. Niestety, leżący pod nim, zarumieniony Malfoy miał własne plany: uśmiechając się do niego rozpustnie, wręcz obscenicznie, wyrzucił z siebie ochrypłe „Koniec z niewinnym seksem" i wdzięcznym, pełnym elegancji ruchem przewrócił się na brzuch.
Harry kilkakrotnie przełknął ślinę, walcząc ze skurczem gardła. Czuł się tak, jakby pierwszy raz widział nagiego Dracona: perłowobiałą skórę, subtelny zarys linii kręgosłupa, silne, twarde mięśnie między łopatkami, idealnie ukształtowaną wypukłość pośladków. Draco rozchylił nogi jeszcze bardziej, ukazując mu swe najbardziej intymne miejsce i całkowicie zdając się na jego łaskę. I Harry nagle zaczął rozumieć, dlaczego wtedy, w kapliczce, Malfoy kompletnie stracił kontrolę nad sobą samym.
- Harry - odezwał się Draco, przekręcając głowę w bok i patrząc na niego spod półprzymkniętych powiek. Jego głos był zaledwie cichym szeptem, a spojrzenie przepełnionych nieskrywanym pożądaniem oczu wydawało się hipnotyzować. - Nie każ mi już dłużej czekać.
Rozpaczliwie walczył z własnym pragnieniem, gdy klękał za Draconem, przybierając odpowiednią pozycję. Szczęki odpowiedziały bólem na mocno zaciśnięte zęby, manifestację kurczowego powstrzymywania się przed wtargnięciem do tego oszałamiającego ciała i usiłowań pozostawienia Draconowi i sobie niezbędnej ilości czasu.
Dysząc, kurczowo łapał powietrze, gdy pozornie nieprzenikniona bariera powoli ustąpiła, pozwalając mu zanurzyć się w kuszącej, mącącej zmysły ciasnocie. Przeniknęło go tysiąc różnych emocji, grzebiąc go żywcem pod swą niepowstrzymaną lawiną. Bębenki w uszach pękały mu od huczącego echa własnego pulsu. Mięśnie ramion, na których spoczywał cały ciężar jego ciała, zadrżały, gdy odważył się zapuścić głębiej we wnętrze Dracona, aż do momentu, w którym otarł się łagodnie biodrami o jego pośladki, dopełniając zjednoczenia.
Draco wygiął plecy w łuk i odrzucił głowę na kark. Nie licząc przyspieszonego oddechu, jego otwartych ust nie opuścił żaden dźwięk. Skóra pomiędzy łopatkami zaperliła się od pierwszych kropel potu. Harry, wiedziony wewnętrznym impulsem, pochylił się, by je zlizać, rozkoszując się znajomym, słonym smakiem na języku. Wszystko w nim domagało się Dracona: jego dotyku, woni, smaku, poczucia niezwykłej bliskości, zlania się z nim w jedno.
Jego pierwsze ruchy były niepewne, a nawet odrobinę lękliwe. Wiedział z doświadczenia, że przyzwyczajenie się do uczucia wypełnienia i nieprzyjemnego kłucia wymagało kilku minut. Draco jednak nie wydawał się potrzebować aż tyle czasu. Albo był po prostu bardziej niecierpliwy niż Harry.
Malfoy jęknął zachęcająco, ponętnie wypychając biodra w kierunku Harry'ego, wchłaniając go tym samym do swego wnętrza jeszcze bardziej. Strumień płynnego ognia w jednej chwili wypełnił żyły Harry'ego, zmuszając do wydania odgłosu przestrachu. Dokładnie czuł, jak pękają ostatnie fundamenty utrzymywanej z takim wysiłkiem samokontroli i poddał się, porzucając ostatnie opory i ulegając woli własnego pożądania.
Zarysy otoczenia zaczęły rozmywać mu się przed oczami, gdy z jękiem na ustach wtulił głowę we wgłębienie szyi Dracona, dzikimi i nieokiełznanymi pchnięciami obejmując w swe posiadanie chętne, wijące się pod nim ciało. Zalewający go pot mieszał się z potem Dracona, każdy fragment jego skóry zdawał się stać w płomieniach na myśl o tym, że jeszcze nigdy nie odczuwał czegoś równie intensywnie. Stłumione jęki i bezsensowne słowa rozpłynęły się w ciszy otaczającej ich, pozbawionej wszelkiego znaczenia przestrzeni.
Jego dłoń sama sięgnęła pod biodra Dracona, obejmując jego gorącą erekcję i pocierając o nią w tym samym, narzuconym przez siebie, szybkim rytmie. Stęknięcia Dracona przybrały na sile, przechodząc po zaledwie kilku chwilach w zduszony przez poduszkę krzyk. Ciepła, kleista ciecz wypłynęła spomiędzy palców Harry'ego, znacząc brzuch Malfoya i skłębione pod nim prześcieradło. Jaskrawe błyskawice zatańczyły za zaciśniętymi powiekami Pottera, gdy poczuł miarowe, silne skurcze otaczających go ciasno mięśni i dał się porwać wirowi, rzucając się prosto na spotkanie zapierającego dech w piersi orgazmu, nieporównywalnego z żadnym innym, który przeżył do tej pory.

Czarne Zwierciadło [DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz