Prolog

3.6K 224 6
                                    

- Witaj braciszku! - powiedziałam, gdy pojawiłam się w gabinecie Hokage.

Usłyszałam zdziwione krzyki, a Naruto podskoczył z zaskoczenia. Rozejrzałam się po gabinecie i ujrzałam małego blondyna, który wyglądał prawie kropka w kropkę jak Naruto, czarnowłosą dziewczynkę z urodą podobną do klanu Uchiha oraz... Konohamaru.

- Dalej nie rozstajesz się z szalikiem? - zapytałam z rozbawieniem.

- Kamira? - wyjąkał, wybałuszając oczy.

- We własnej osobie. - Zaśmiałam się i odwróciłam do swojego brata.

Naruto otrząsnął się z szoku i z groźną miną podniósł się z fotela.

- Co tu robisz?! - warknął przez zaciśnięte zęby.

- Przyszłam cię odwiedzić, braciszku oraz... - Wystawiłam rękę przed siebie, a w czarnym ogniu pojawił się zwój z symbolem Kiri. - Jestem tu jako posłaniec. - Podałam mu wiadomość.

Ten złamał pieczęć i przeczytał list. Jego mina zmieniła się ze wściekłej w niedowierzającą.

- To niemożliwe. - Wytrzeszczył oczy.

- Nie możesz się sprzeciwić. To by oznaczało iż łamiesz przymierze z Wioską Mgły.

Spojrzał na mnie spod byka, a ja jeszcze bardziej się wyszczerzyłam.

- Nie cieszysz się, braciszku? Spędzimy więcej czasu razem!

Naruto uderzył ręką w biurko. Po gabinecie rozległ się huk. Moja mina zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz w żadnym stopniu nie przypominałam roześmianej nastolatki. Moje niebieskie oczy zmrużyły się w wyrazie irytacji. Usta wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku. Zaś blizny na moich policzkach uwydatniły się jeszcze bardziej.

- Spędziliśmy dużo czasu razem na wojnie - odparł zimno.

- Nie powiedziałabym, że był to czas spędzony razem, braciszku - odparłam tym samym tonem.

- Nie nazywaj mnie swoim bratem! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

- Niestety... Krwi się nie pozbędziesz - powiedziałam z kpiącym uśmiechem na twarzy. - Ciekawe co na twoje zachowanie powiedziałby nasz ojciec...

- Nie masz prawa nazywać go swoim ojcem - przerwał mi. - Nie jesteś nawet shinobi Wioski Liścia.

- Nie jestem - przyznałam. - Lecz nie z własnej woli, tylko czcigodnego Trzeciego.

-Trzeci popełnił błąd wysyłając cię do Kiri.

Nie. - Pokręciłam głową. - Ty tak uważasz, ponieważ zostałam tam wychowana w sposób jakiego ty nie akceptujesz.

- Takie barbarzyństwo nie powinno się nazywać wychowaniem!

Wzięłam w rękę kosmyk moich włosów i zaczęłam go owijać na moim palcu. Wzruszyłam ramionami.

- Przejdźmy do interesów. Gdzie mam zamieszkać?- zapytałam z obojętnością.

Naruto podszedł do biblioteczki znajdującej się po prawej stronie gabinetu. Wyjął z niej jakąś książkę i przekartkował ją.

- Niestety nie mamy wolnych lokum - powiedział.

- Trudno. Zbuduję...

- Może zamieszkać z nami! - krzyknął blondynek, który do tej pory nie odezwał się ani słowem, uciszany i przytrzymywany przez swojego senseia.

Zaśmiałam się w duchu, czekając na reakcję Naruto.

- Boruto! - krzyknął.

- Twój syn? - zapytałam. - Dużo mnie ominęło.

- Jesteś siostrą taty? - spytał ciekawy dzieciak.

- Boruto, wystarczy!

Spojrzałam w stronę brata wyczekująco. Ten westchnął cierpiętniczo i powiedział:

- Możesz zamieszkać w moim domu. Jednak zabraniam ci kontaktu z moimi dziećmi oraz żoną.

- Jestem tu w celach politycznych, a ty nie masz wystarczająco władzy, by mi tego zakazać. - Widziałam jak Naruto otwiera usta, by coś powiedzieć. - Ale zgadzam się. Kontakt z nimi nie jest potrzebny do mojej misji.

Naruto patrzył na mnie podejrzliwie, jednak nie mógł znaleźć w mojej postawie i minie niczego podejrzanego.

- Opuszczę już cię, Hokage-sama. - Ukłoniłam się z kpiącym uśmieszkiem i zniknęłam w czarno-czerwonym ogniu.

Nieznana Legenda | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz