#2 Bal Założycieli

496 31 3
                                    

,,Drogi Pamiętniku! Wczorajsza noc mi coś uświadomiła. Tego właśnie potrzebowałam. Nagłej zmiany, obrotu o 360 stopni. Nie powinnam tak szybko kończyć tej znajomości. Postąpiłam jak stara Elena. Dlatego postaram się odszukać Damona i jak najszybciej z nim porozmawiać. 
Mamy ostatnią środę września. Kiedyś dla mnie i Jeremy'iego był to dzień wolny od szkoły, a dla rodziców - pójście na spotkanie (taki jakby bal) rodzin Założycieli. Teraz ten przykry obowiązek należy do mnie. 
Państwo Lockwood'owie zaprosili do siebie (czyli miejsca owego zebrania) na godzinę 16:00. Zdążę w niecałe 60 minut?
Napiszę później! 
El"

Szesnasta. Jestem na miejscu. Wyglądam chyba odpowiednio do wydarzenia - długa czarna suknia z odsłoniętymi ramionami i dołem ze złoto-czarnego tiulu. Włosy zakręcone i spięte w taki sposób, aby opadały tylko na lewe ramię. Na rękach czarne rękawiczki, sięgające aż do łokcia. Nawet założyłam szpilki.

W wejściu wita mnie z szerokim uśmiechem Carol Lockwood:
- Witaj Eleno! Jak pięknie wyglądasz! Dodałaś sobie tym strojem kilka lat, aż mam ochotę zaproponować ci szampana! 
- Dziękuję bardzo, pani również wygląda znakomicie!
Nie kłamałam. Mama Tylera idealnie prezentowała się w czerwonej asymetrycznej sukni, niezbyt przylegającej do ciała.
- Dziękuję również. Gdybyś chciała potańczyć, to w salonie za około pół godziny oprócz tony alkoholu i mnóstwa gości będzie walc. Jednak wiem, że nie każdy lubi taki klimat, więc w jadalni stworzyłam małą wystawę pamiątek, które były przekazywane w rodzinach Założycieli z pokolenia na pokolenie. Gilbertowie też dodali tutaj swoje pięć groszy.

- Postaram się odwiedzić oba miejsca.
W pewnym sensie okłamałam panią Lockwood. Nie chciałam za nic w świecie znaleźć się w tym tłumie. Interesowała mnie jedynie wystawa w jadalni. 

Jednak aby się dostać do celu, musiałam przejść przez salon. Nie było to łatwe. Dosłownie każdy, kogo mijałam starał się mnie zagadywać i częstować szampanem. Niby miłe gesty, ale nie dla mnie. 
Takim oto cudem minęło pół godziny. Goście zajęli się tańcem i przestali taranować mi drogę.

Rodzice Tylera wykonali kawał dobrej roboty. Jadalnia zamieniła się na jeden dzień w bardzo klimatyczne muzeum! Stare zegary, kompasy, dzienniki. Jest również i coś od Gilbertów - lista przybyłych gości na Bal Założycieli w 1865 roku. Już miałam ją przeczytać, ale ze skupienia wyrwała mnie szeryf Forbes - mama Caroline. 
- Cześć Elena, jak tam podoba ci się Spotkanie Staruchów?
- Jak na starców, jest OK - odpowiadam z uśmiechem.
- Caro narzeka, jak co roku.
- Gdyby nie ta wystawa, dołączyłabym do niej zaraz po przyjściu
- Szczerze? To ja też. Ta jadalnia  przeszła totalną metamorfozę w niecałe dwanaście godzin. Teraz stała się okropnie klimatycznym miejscem. Czytałaś już może listę?
- Nie, ale zamierzam to zrobić.
- Dobrze, to ty sobie oglądaj te wszystkie rzeczy, a ja pójdę poszukać Carol. Miłej zabawy!

LISTA GOŚCI - BAL ZAŁOŻYCIELI - ROK 1865 - MYSTIC FALLS
Michael Forbes wraz z żoną Marianną Forbes
Jackson Gilbert wraz z żoną Posie Gilbert
Stefan Salvatore
Damon Salvatore
John Lock...

STOP! Damon Salvatore? Może to jakaś rodzina do Damona? Szeryf Forbes z pewnością to czytała, może coś wie?
Wychodzę szybko z muzeum. Elizabeth...Elizabeth...Elizabeth... Jest! Rozmawia popijając szampana z jakimś mężczyzną. Zaraz... To Damon! 

- Przepraszam Szeryfie, mogę cię prosić na chwilę? - pytam niespokojnie

- Oh, no dobrze Eleno. Miło się rozmawiało!
Zabieram mamę Caroline jak najdalej, a potem stawiam jej szereg pytań:
- Kim jest ten facet? Jak się pani z nim zapoznała? Przedstawił się może?
- Panno Gilbert, nie mów mi, że się zakochałaś w tym chłopaku!
- Nie, oczywiście, że nie, ale zainteresowała mnie jego postać tutaj.
- No dobrze. Więc przedstawił się jako Damon Salvatore, potomek z już historycznego rodu Salvatore. Pytałam, dlaczego nikt z jego rodziny nie przyjeżdżał na coroczne spotkania. Tłumaczył, że rodzice zmarli, on z bratem dużo podróżują, a wujek jest niewart wzmianki.
- Dziwne, pierwszy raz o uszy obiło mi się takie nazwisko.
- Naprawdę? Nie słyszałaś nawet o kultowej posiadłości Salvatore'ów?
Znów zaskoczenie. Jaka posiadłość Salvatore'ów?
- Muszę chyba mniej zasypiać na historii. Dziękuję za wszystkie informacje, pani Forbes!
- Jak zawsze do usług Elenko!

Jedyne o czym teraz marzę, to dom, a dokładniej - Mapa Google. Mam nadzieję, że pomoże mi odnaleźć tę willę. 

Jednak zanim to nastąpi, muszę wytrzymać do końca imprezy. 20:00. Jeszcze dwie godziny. Dam radę.

21:00. Znów buszuję po muzealnej jadalni (fajnie to nazwałam, nie?). Przeczytałam już kilkakrotnie listę gości z 1865 roku. Niepokoi mnie jeden fakt - nazwisko Salvatore pojawia się tylko przy dwóch osobach - Damonie i Stefanie. Gdybym wiedziała, kim jest Stefan... A może to ten brat? Wtedy wszystko by się zgadzało. Osierocone rodzeństwo, wuj nie warty wzmianki. Tak, wszystko by się zgadzało, oprócz listy z 1865, a nie 2009 roku!

21:30. Czas na pożegnalny triumf. Według tradycji przez pół godziny każdy gość musi zatańczyć, nawet bez pary. Takim zachowaniem okazuje gospodarzom bankietu szacunek.

Ustawiłam się więc samotnie, na końcu. Nikt nie powinien na mnie zwrócić uwagi. Za minutę zaczynamy.

- Wiem, że się nie znamy, ale i tak zapraszam panią do tańca. Mógłbym?

To są jakieś żarty. Damon stoi właśnie przede mną, z uniesioną ręką i szerokim uśmiechem. Jego błękitne oczy wpatrują się w moje. Czuję dreszcze, jak wczoraj na drodze. Podaję mu swoją dłoń. W tym momencie zespół gra pierwszy utwór.
I tak do 22:00. Dziewięć piosenek bez nawet odrobiny rozmowy. Albo nie, była rozmowa. ,,Teraz ty prowadzisz" ,,Zaczynamy od lewej stopy?"
Zachowuje się, jakby poznał mnie dopiero na tym balu. Coraz bardziej myślę, że w tym lesie był po prostu pijany, albo na haju. Muszę to z nim wyjaśnić, ale nie dzisiaj. Nie teraz. Nie będę psuć tej chwili. Wolny taniec z Damonem spieprzyłaby tylko Stara Wścibska Elena. Ja nią nie jestem.

Ostatnia minuta magicznego wieczoru. Teraz uważam, że pan Salvatore nic nie mówi, ponieważ rozumiemy się bez słów. Co jakiś czas zerka prosto w moje niewinne oczy, szeroko się uśmiechając. W zamian spuszczam wzrok, zaczerwieniona.

Przyszedł czas na pożegnanie. Damon zrobił niski ukłon, a ja dygnęłam w sposób bardzo kobiecy. Oboje klaszczemy, znów okazując należyty szacunek państwu Lockwood. 

I czar prysł. Mój taneczny partner zniknął bez słowa w mgnieniu oka. 

22:10. Jestem w domu. Wzięłam gorącą kąpiel i kładę się na nowo zmienioną pościel. Pachnie stokrotkami.
Do 23:00 szukałam informacji dotyczących adresu Damona. Okazało się, że na internecie jest pełno historycznych wiadomości na ten temat: ,,Wielowiekowa posiadłość rodziny Salvatore  mieści się w magicznym mieście zwanym Mystic Falls..." ,,Zamieszkiwany przez kilkaset pokoleń budynek dziwnym cudem nadal się nie rozpadł..." ,,Piękne i zadbane wnętrze świadczy o staraniach jego mieszkańców..." Nic o położeniu. Aż w końcu, na jakiejś starej stronie, z '97 napisano, że willa jest w lesie, przy ulicy ,,owianej miejską legendą". Tylko jedna droga ma taki opis - ta, na której poznałam Damona.

Koniec tego. Jutro po szkole wybieram się w odwiedziny na drugi koniec miasta. 

Delena - Nowa HistoriaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ