Wchodzimy do windy ramię w ramię z Harrym. Za nami idą Louis, Liam, Niall, rozmawiając o jakimś meczu, straconej bramce i brutalnym faulu.
Ostatni dołącza do nas Zayn.
Zjeżdżamy na parter, a Malik cała drogę na dół wpatruje się prosto we mnie. Jego wzrok wywołuje we mnie niepokój, co chwila zerkam w jego stronę, by zaraz uciec spojrzeniem.
Wzdycham, po czym wywracam teatralnie oczami, zawczasu upewniając się, że Zayn to zobaczy.
Udaję, że mam go dosyć.
Udaję, że już mnie nie obchodzi.
Udaję, że nie ma na mnie najmniejszego wpływu.Wychodzimy na parterze razem z Harrym i kierujmy się do głównego wyjścia, a chłopaki zostają w windzie, by zjechać piętro niżej na parking.
Uczucie ulgi spływa po mnie, kiedy pozostawiamy ich za sobą.Nie trwa to długo, czyjeś palce ciągną mnie za ramię, odwracam się, by zobaczyć, że to Zayn stoi za mną. Jego usta są zaciśnięte, twarz napięta. Cała jego postawa kipi tłumionymi emocjami.
Przez chwilę zapominam o masce beznamiętności, którą powinnam założyć na twarz, w momencie gdy nasze oczy się spotkają. Dlatego nagradzam go tym prawdziwym spojrzeniem- pełnym bólu i rozczarowania.Ani ja, ani Perrie nie postąpiliśmy dobrze. To prawda upiłam ją, skłoniłam do pocałowania Kinga i zrobiłam zdjęcia.
Ale nie ja je wysłałam, tylko Midori- asystentka zespołu. W końcowym rozrachunku wcale nie chciałam ich wykorzystywać.
To chyba stawiało mnie w lepszym świetle od Perrie, szczególnie, że do niczego jej nie przymuszałam. Nie popchnęłam jej w ramiona obcego kolesia.
Prawda?-Czego chcesz Zayn?- pytam, a mój ton przybiera wreszcie tę wkurwioną, ale w pewien sposób pozbawioną emocji, zimną barwę.
Prawda była taka, że jesteśmy z Perrie do siebie podobne.
Mimo to, nie ja, tylko Edwards bezprecedensowo ze mną wygrała i wyraźnie pokazała mi, gdzie jest moje miejsce.
Na szczęście jeszcze nie zamierzam odpuścić.
To dopiero początek.-Gigi. Ty i Harry? Na prawdę?- jego głos wyraża niedowierzanie i coś jakby...Zawód?
O matko, tak, on jest mną zawiedziony!
To bardzo dobrze.Wzruszam ramionami. Odwracam się w stronę Harrego, stojącego parę kroków dalej i przypatrującego się nam z założonymi na piersi rękami. Mrugam do niego.
-Tak. Na prawdę. Czy masz z tym jakiś problem?- dopytuję się, na powrót odwracając twarz w stronę Malika.
Zayn znów zaczyna wpatrywać się w moje oczy, tak jakby czegoś tam szukał. Próbuję uciec od niego spojrzeniem, ale nagle zdaję sobie sprawę, że to błąd.
Powinnam mu pozwolić patrzeć na to, z czego zrezygnował.-Szczerze?-odpowiada Zayn po chwili ciszy-Tak! Mam z tym problem. Jesteś głupia, jeśli myślisz, że mu na tobie zależy! On cię wykorzysta.
Spinam się w sobie i mimowolnie czuję wilgoć, zbierającą się w kącikach moich oczu.
Cholera.
Nie.
Nie zamierzam się tu rozbeczeć.
Będę silna, bo zawsze taka byłam, bo musiałam taka być.
Siła odpychania uczuć od siebie, w obecności innych ludzi, rozwijała się we mnie latami i w tym ważnym momencie mam zamiar z niej, do cholery, skorzystać.- Serio, Zayn? Tak było z tobą, co nie? Czyżbyś mówił to z własnego doświadczenia?- syczę i czuję, jak krew uderza mi do głowy.
Odwracam się na pięcie, po czym odchodzę szybkim krokiem, nie dając mu możliwości, udzielenia odpowiedzi.
- Szlag. Gigi, wiesz, że nie to miałem na myśli. To wcale nie było tak- słyszę głos Zayna za sobą i ponownie czuję jego palce na swoim ramieniu.
-Zostaw mnie!-wykrzykuję- Co ty tutaj robisz Zayn? Czego tu szukasz!? Już dawno podjąłeś decyzję.
-Chcę ci pomóc- tłumaczy, brzmiąc wiarygodnie, ale ja nie mam zamiaru dać znać, że mu uwierzyłam- Znajdź sobie kogoś innego Gigi. Proszę cię. Tylko nie jego.
-Ale ja chcę ciebie- szepczę i nie wiem czy mnie słyszy- Jesteś zazdrosny Zayn. Porozmawiamy kiedy indziej- mowię już wystarczająco głośno- Daj znać, kiedy w końcu zdasz sobie sprawę, że osoba, którą kochasz, wcale nie jest tym za kogo się podaje. - przełykam ślinę i patrzę na niego z wahaniem.
Czy chcę mu jeszcze coś powiedzieć?
Nie.-Chodźmy Harry- mówię do Stylesa stojącego tuż za mną.
-Nie ma sprawy. Trzymaj się Malik- mówi posyłając mu krzywy uśmiech i kładąc na mnie swoje ramię.
Wychodzimy z tego potwornego drapacza chmur. Teraz jestem pewna, że to Gordon wybudował ten budynek. Taka kłótnia mogła mieć miejsce tylko na jego terenie, wszystko co wybudował miało tę okrutną aurę. Pewnie to moje urojenia, ale od jakiegoś czasu, każda związana z nim rzecz, wywoływała we mnie mdłości. Wspomnienia o tych potwornych rzeczach, które dla niego zrobiłam...wyrywały się zza drzwi, które postawiłam we własnej świadomości.
Zbawienny zapach miasta uderza w moją twarz. Wiatr dostaje się do moich nozdrzy, a wraz z nim woń spalin samochodowych, rozgrzanego asfaltu i...śmieci.
Oczyszczają mnie z negatywnych emocji.Unoszę wzrok do góry i patrzę na Harrego. Jego twarz nie wyraża niczego, jest pusta jak niezapełniona przez pisarza kartka papieru.
-Zjebałam- mruczę, unosząc oczy do lekko przychmurzonego nocnego nieba.
-Czy ja wiem? Przynajmniej wiesz, że go obchodzisz, gdyby tak nie było, nie pokłóciłby sie z tobą na środku korytarza, gdzie każdy mógł to zobaczyć. Wyszło ci całkiem nieźle, choć, muszę przyznać, że nie zaprzeczyłaś, kiedy powiedział, że cię wykorzystam. Przecież to totalny absurd- uśmiecha się do mnie i pomimo dołeczków w policzkach, ten uśmiech jest w jakiś sposób diaboliczny.
-Dokładnie. Przynajmniej w twoim przypadku wiem na czym stoję. Jesteś draniem i to jest jasne dla wszystkich- odpowiadam na jego uśmiech- Tak swoją drogą. Dzięki, że się nie wtrąciłeś.
-Powinnaś mi podziękować za to, że go nie pobiłem. On jest ślepy - oznajmia przeczesując loki palcami.
Stoimy przez chwilę w ciszy.
-Nieważne- odburkujuę- Co teraz robimy?
-Mam ochotę coś zjeść. To całowanie spaliło zabyt dużo moich cennych kalorii.
-Prowadź- odmrukuję.
--------------------------Zayn zaciska palce na twojej talii. Unosi cię do góry i każe ci opleść nogi wokół jego bioder. Nachyla się nad tobą i zaczyna całować linię na twojej piersi, tuż obok krawędzi stanika.
-Zayn!- krzyczysz, bo chcesz, żeby się pospieszył. Jesteś pewna, że dłużej nie wytrzymasz, że zaraz się rozpadniesz z rozkoszy.
-Głosuj, a pokażę ci czym jest prawdziwa rozkosz-mruczy, a jego oddech łaskocze twoją delikatną skórę, wywołując dreszcze na całym ciele.
-----------Zapraszam do komentowania i głosowania. :) Tym razem trochę krótszy rozdział :D ale podzielony na dwie części.
Buziaki!
CZYTASZ
Oszukana zakochana|| H.S. Z.M.
FanficTo ona doprowadziła do rozłamu One Direction w 2015 roku. Została wynajęta, żeby rozetrzeć ten zespół w drobny piach. Historia oparta na faktach. ~~~~~~~~~ - Co masz taką minę Gigi?- pyta Harry, jego głos odbija się w metalowej windzie. - Nie odzyw...