Siedziała w pubie już od dwóch godzin. Kątem oka zauważyła, że Isaacowi udało się ściągnąć do niego Hermionę, ale nie zainteresowała się tym zbytnio. Teraz myślała o czymś zupełnie innym.
Richard okazał się świetnym kompanem do rozmowy. Był wesoły i często pytał ją o zdanie na jakiś temat. I nie należał do głupich ludzi. Znał na pamięć prawie całą historię Hogwartu, wcale nie dlatego, że musieli się jej uczyć. Doskonale grał w szachy czarodziejów, ale nie lubił się tym przechwalać. Wywarł na niej bardzo pozytywne wrażenie. Nawet nie zwróciła uwagi, kiedy zaczął mówić coś na temat Insygniów.
- Noszę to, ponieważ to stara pamiątka rodzinna. Nikt z nas nie ma z tym nic wspólnego od pokoleń. Po prostu kiedyś, jakieś cztery pokolenia wstecz ktoś ich szukał, ale tylko z czystej ciekawości, aby sprawdzić czy naprawdę istnieją.
Rose pokiwała głową na znak, że rozumie. A więc w ten sposób tylko straciła czas. Nic jej to nie da. No cóż, trudno, może Isaacowi poszło lepiej, pomyślała.
- Dlaczego twoi rodzice są rozczarowani, że jesteś w Gryffindorze? Twój tata pracuje w Ministerstwie, prawda?
- Mhm. Mama też. I nie wiem, dlaczego się tak zdenerwowali, gdy się o tym dowiedzieli. Poświęcili wiele czasu, aby tradycja została zachowana a ja ją złamałam. Wydaje mi się, że to o to chodzi, ale mam wrażenie, że chodzi również o fakt, że Gryfoni nie boją się oddawać życia za kogoś. Dla nich liczy się tylko wiedza, jeśli wiesz, co mam na myśli. - Odpowiedziała i sama zdziwiła się swoją szczerością.
CZYTASZ
Gdyby można było cofnąć czas
FanfictionRosie rozpoczyna swój piąty rok nauki w Hogwarcie. Jakimś sposobem udało jej się przetrwać wojnę. Od śmierci Dumbledore'a rodzice uczyli ją w domu. Teraz, kiedy było już bezpiecznie, pozwolili jej wrócić do szkoły. Dręczą ją jednak koszmary, nie moż...