Prolog

1.3K 159 6
                                    

Ostatnim razem, kiedy Hinata widział wszystkich członków z Pokolenia Cudów, patrzył na ich obojętne, aroganckie twarze i myślał tylko jedno.

Nie chcę tak grać, nie chcę tak grać, nie chcę tak grać. Chcę mieć prawdziwą drużynę.

Patrzył Kuroko w oczy i wiedział, że to ostatni raz. Ostatni raz, kiedy Hinata gra w koszykówkę i być może ostatni raz, kiedy Kuroko gra w koszykówkę.

Oboje, patrząc na Kise, widzieli nieświadomego, nadpobudliwego gracza o zbyt dużej ilości energii i samouwielbienia, który nie rozumiał, dlaczego według nich źle grał.

Oboje patrząc na Aomine widzieli egoistę, aroganta, dla którego nic się nie liczyło i który dawno zaczął myśleć o sobie jak o kimś, kto może samodzielnie stanowić całą drużynę.

Jedyną osobą, która może mnie pokonać, jestem ja sam.

Oboje, patrząc na Midorimę, widzieli zbyt pewnego siebie, przekonanego jedynie o własnych umiejętnościach, odizolowanego aroganta z wiarą w horoskopy.

Oboje, patrząc na Murasakibarę, widzieli rozkapryszonego nastolatka, niedoceniającego własnego talentu i szczęścia, którego obchodziło jedynie jedzenie.

Oboje, patrząc na Akashiego, widzieli kapitana wierzącego jedynie we własny osąd, aroganta, który uważał samego siebie za absolut.

Oboje, patrząc na nich wszystkich, widzieli grupę popsutych graczy, którzy przestali tworzyć drużynę wraz ze wzrostem ich ego i zapomnieli, co oznacza grać w koszykówkę.

Hinata widział w równym stopniu, co Kuroko, jak wszystko się rozpadało. To, że oboje powoli samemu zaczynali nienawidzić koszykówki, było jedynie efektem ubocznym.

Ostatnim razem, kiedy Hinata widział wszystkich z Pokolenia Cudów, wygrali trzeci finał z rzędu.

Oboje z Kuroko nie przyszli na żaden następny trening.

Z jednej strony, całe Pokolenie Cudów prócz niego szło do liceum. Ale z drugiej, koszykówka była dla niego zbiorem bolesnych rozczarowań i porzucenia. Nie mógł w nią dalej grać, z nimi czy bez.

Kiedy zapytał mamy, czy mogliby wrócić do Miyagi, tamta wiedziała dlaczego i nie protestowała. Mieli tam własny dom, miejsce pracy, kilka szkół. Mieli do czego wracać, a w Tokio nie mieli czego zostawiać.

Kiedy ostatni raz rozmawiał z Kuroko, bardzo chciało mu się płakać. Może dlatego, że Kuroko był jedynym członkiem drużyny Teiko, który wciąż potrafił się do niego szczerze uśmiechnąć, a może dlatego, że chciałby znów zagrać z Pokoleniem Cudów jak z przyjaciółmi.

- Wiesz, Tetsu-senpai, mama mówiła, że jak coś, to mamy wolny pokój - powiedział wtedy. - Mógłbyś ze mną pojechać.

Kuroko spojrzał na niego tymi chłodnymi oczami, ale zacisnął palce na jego dłoni i uniósł delikatnie kąciki ust.

- Chcę znowu grać w drużynie - odpowiedział Tetsuya. - Idę do Seirin.

I chociaż to nic nie wyjaśniało, Hinata zrozumiał. Uśmiechnął się, przytulił krótko Kuroko i odbiegł kilka metrów.

- Przyjedź mnie odwiedzić! - krzyknął.

I pobiegł w przeciwnym kierunku, nie patrząc w tył. Zaczął płakać.

Siatkówkę Hinata wybrał przez przepadek. Jego mama zapytała go wtedy, czy nie może wybrać sportu, w którym wzrost jest mniej ważny.

Kiedy popsuł sobie koło w rowerze, zjechał do sklepu sportowego. Właściciel załatał mu prowizorycznie dętkę. Hinata zapytał wtedy, czy są w pobliżu jakieś dobre szkolne drużyny sportowe.

To w tamtym sklepie Hinata pierwszy raz zobaczył stare nagranie z meczu z Małym Gigantem.

Zdecydował, że będzie grał w siatkówkę i w przyszłym roku pójdzie do Karasuno.

Wciąż pisał z Kuroko smsy, zawsze z uśmiechem na ustach.

Hinata zapisał się do pobliskiego gimnazjum, zagrał z bardzo amatorską i prowizoryczną drużyną.

Pierwszy raz spotkał Kageyamę. Powiedzmy, że ten nie wywarł na nim najlepszego pierwszego wrażenia.

I potem było Karasuno, był przegrany z Aoba Jousei Turniej Wiosenny. Hinata kochał tę siatkówkę ze zrzędliwym Kageyamą i resztą drużyny bardziej niż koszykówkę z samym Kuroko.

Myślał, że jest bezpieczny od dawnych wspomnień.

Oczywiście nie był.

Kruk, który był kiedyś CudemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz