#5 "- Oj kochanie..."

925 86 6
                                    

- Szkoda tylko, że jest już inaczej, a nigdy nie będzie tak jak kiedyś. - Założyłam ręce na piersi i podeszłam do niego. Tak jak brązowooki oparłam swoje ciało o drugi słup i czekałam, aż w końcu z jego ust wydobędą się jakieś słowa.

- Moglibyśmy sobie wszystko wytłumaczyć, być już na czysto? - odwrócił się przodem do mnie.

- Nie wiem Leondre. - Stanęłam w takiej samej pozycji. - Chyba jednak nie muszę ci nic tłumaczyć. - Uroniłam łzę. - Przecież dobrze wiesz, że poleciałam na pieniądze. Oboje wiemy jaka jest prawda. - Ruszyłam się w stronę wnętrza wielkiego domu.

- Nie, czekaj. - Powstrzymał mnie słowami. - Nie chcesz wiedzieć dlaczego to powiedziałem? - Odwróciłam się w jego stronę. Wypuściłam powietrze kpiąc.

- Myślisz, ze jestem głupia? - Podchodziłam do niego. - Może blondynka... - Wskazałam szybko na swoje złociste włosy. - ...jednak wiem swoje. A wiesz co Wiem? To, że żałuję tego dnia, w którym się poznaliśmy. - Zaczęłam machać mu palcem. - Nigdy nie chciałabym być twoją fanką! Mogłam się pociąć, nie musiałabym tego wszystkiego teraz znosić. Mogłam nie przychodzić na ten durny koncert! - wrzeszczałam ze łzami, które jak wodospad spływały mi po policzkach.
- Wiesz co ci jeszcze powiem? Dalej się k*rwa tnę i niedaleko mi już do ciszy i spokoju. Mam w dupie miłość!

- Powiedziałem tak z zazdrości! - przekrzyczał mnie.

- Co?! - Mój głos ściszył się i można było dosłyszeć chrypkę spowodowaną nadwyrężeniem krtani.

- W wywiadzie na jedno pytanie dałaś mi do zrozumienia, że masz już kogoś na moim miejscu. Bardzo się wku*wiłem i nie mogłem tego tak zostawić. Jednak, kiedy zdałem sobie sprawę, że to co mówię bardzo boli, chciałaś już wychodzić. Zobaczyłem bandaż i wszystko powróciło do pierwszego dnia spotkania. - Dotknął moich rąk. - Ja bardzo cię kocham Nicole. Tak bardzo, bardzo, bardzo mocno. Teraz wiem już, że ty nikogo nie podstawiłaś na moje miejsce. Twoje zachowanie w pokoju, wszystko wyjaśniło. 

- Nawet jeżeli mnie kochasz, nawet jeżeli ja kocham ciebie... - Zatrzymałam się na chwilę, żeby popatrzeć dokładnie w jego brązowe, lśniące oczy, żeby ostatni raz odpłynąć na sekundę. - ...to i tak nie możemy być razem. 

- Dlaczego? - Dotknął delikatnie mojego policzka, które zapewne było zimne. 

- Nie wyleczę się z depresji, nie umiem kochać, mam wszystkiego dość, jestem prawie że sama, kłamię na każdym kroku, daję się naciągać na pieniądze, za szybko zaufałam ludziom, dlatego teraz właśnie taka jestem. - Zdjęłam jego dłoń z mojego policzka i popatrzyłam pustym wzrokiem w drewniane podłoże. 

- Jesteś zabawna, masz śliczne włosy, potrafisz kochać tak mocno, jak nieliczne osoby, posiadasz śliczne wnętrze, przede wszystkim bardzo dobre, lubisz przyrodę i wszystko co kolorowe, blog sprawia ci frajdę... - Podniósł mój podbródek. - Nie jesteś taka jaką siebie opisujesz. Przecież wiesz. - uśmiechnął się. - Przecież wiesz, że jesteś zupełnie inna, to twoje myśli cię tak dołują. Skrzywdziłaś siebie samą, nie okłamię cię. Niestety nie pomogę ci, musisz sama zakończyć ten ponury rozdział. Zacząć być kimś, kim jesteś gdzieś głęboko, głęboko w sobie. - Dał mi buziaka w czoło i przytulił mnie mocno do siebie.

- Dzieci. - Weszła na taras pani Victoria, odsunęłam się od chłopaka jednocześnie odwracając się w jej stronę. - Kolacja. - uśmiechnęła się. Popatrzyłam jeszcze raz na chłopaka i podążyłam do jadali za kobietą. 

***

Po skończonym posiłku wróciłam do pokoju. Przebrałam się, sprawdziłam wszystkie zakamarki pomieszczenia. Ten dom nie ma ani jednego kąta, w którym nie można byłoby domyślić się, że tu mieszkają państwo Devries. A nie wspomniałam! Przy kolacji mogłam w końcu poznać Tilly - to naprawdę bardzo fajna i miła osóbka. 

Złapałam za laptopa i go uruchomiłam, szybko włączyłam stronę bloggera i zaczęłam sklejać swoje myśli w jedność.

Port Talbot, 14.10.2016r.

Hejka.♥

Zwykle to tak się witam, jednakże nie miałam zamiaru robić tego teraz, ale pewna tajemnicza osoba dzisiaj choć trochę poprawiła mój humor. W sumie ta sama, co mi go zniszczyła. Dziwne? U mnie wszystko jest dziwne, pokręcone, bądź poplątane. Nazywam się Nicole Carteen, a ten blog nie powstał z nudów. Stworzyłam go dla Was i po części dla siebie. Nie wiecie tego najważniejszego, a nadszedł właśnie czas, aby Wam powiedzieć i uratować, możliwe, że również siebie. Tego bloga nie czytają tylko i wyłącznie moi "fani", czyta go prasa, wszyscy, którzy interesują się moją osobą i życiem. Dlatego długo się zastanawiałam, czy tak naprawdę warto i czy będzie to bezpieczne. Moja decyzja, to moja decyzja, moje życie, to moje życie - nikt tego nie zmieni nigdy! Otóż, dwa lata temu zdałam sobie sprawę, że dopadła mnie depresja, w ogóle z tym nie walczyłam. Cięłam się jak popadnie. Pomógł mi Leondre i ten blog. To znacznie skrócona wersja owej histroii, ale ważna.

Nie uwierzycie, ale właśnie jestem w domu Bars'a i kolejny raz mi pomógł. Powiedział, że sama muszę zakończyć przerażający, szary scenariusz, tym, spełnił swoją obietnicę uleczenia mnie z takowej depresji. Właśnie to robię - zakańczam szary i okropnie ponury, wystrzępiony scenariusz. Nie rozumiecie, ale po części to przez bloga powracam do potwornej choroby. Muszę odsapnąć lub skasować to na zawsze. Do zobaczenia (kiedyś, bądź wcale)!

Kliknęłam publikuj i tak zostawiłam już wszystko. Odłożyłam laptopa na komodę i wyszłam po cichu z pokoju. Kierowało mnie serce - w końcu! 

- Leondre mogę wejść? - wyszeptałam po tym jak delikatnie zapukałam dwa razy w drzwi.

- Jasne. - Otworzył je przede mną. Jeszcze chodził w ciuchach z wcześniej.

- Spełniłeś już swoją obietnicę. Chyba zakończyłam ten scenariusz. Ulżyło mi na sercu i w myślach. Szkoda tylko, że... - Usiadłam na jego łóżku. - ...blizny pozostaną. - Przetarłam policzek, tym ścierając łzę. 

- Oj kochanie... - Przytulił mnie bardzo mocno. 

- Brakuje mi ciebie. Brakuje mi tego. Już zapomniałam jak bardzo cię kocham. 

- Decyzja o odejściu w dwie różne strony była głupia. - Poprawił grzywkę opadającą mu na twarz. 

- Baardzo głupia. - Podsunęliśmy się do siebie tym złączając swoje usta. 

Koncert, który zmienił moje życie. ||BAM [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz