Rozdział IX

666 60 85
                                    

~zmienna3

Ja i Redziu po raz pierwsz od tygodnia doszliśmy do porozumienia i wiecie co? Zmieniamy zdanie na temat całej książki. Zostanie usunięta! A dokładnie jutro z samego rana... ;-;



























































































Red: Przestań straszyć czytelników -.-

To efekt uboczny związania mnie

Dobra, gdyby nie Fell, pewnie by ten kawał wyszedł (możecie mu podziękować).

Sprawa brokatu - w poprzednim sneak peeku pomyliłam się. Miało być, że podam w IX. Jeden znak, a tyle ZMIENIA. Zatem oto ci, którzy otrzymują nagrodę:

Hithen, Enderia220032, Zwyczajna_Autorka, Nevermore100040LenaWilk0Resoyani

To było za łatwe. Mogłam się lepiej postarać :<

Pod spodem macie kolejne zadanko jak i 20 dziwnych faktów na temat Redzia, które pisał CAŁKIEM SAM, więc... Nie wiem jaką mają treść ._.

Nawiązanie do Inka! Gdzieś w rozdziale. Hmmm czyli... Można wygrać brokat razy dwa! :D

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Wyższy szkielet jako pierwszy przekroczył próg domu. Musiał się nieco schylić, jako że wejście było dla niego za małe. Ogólnie już wcześniej zwróciłam uwagę na to, że wszystkie potwory, które miałam okazję „bliżej" poznać (w tym też Napstablook) były przynajmniej o głowę czy półtora większe ode mnie. Czułam się wśród nich jak Calineczka. Jedynie Ali zdawała się być mniej więcej mojego wzrostu.

Ale wracając do kościotrupów. Papyrus rozejrzał się na boki, po czym z grymasem skierował wzrok na Alicję. Demonka zagrodziła mu drogę, jednak on najzwyczajniej odepchnął ją. Czułam jak Enrique aż potrząsnęło, gdy to zauważył. Jedno z jego oczu zaświeciło się na czarno, nastawił także swoje lisie uczy. Dziewczyna zachwiała się, ścisnęła dłonie w pięści i wysiliła się na jak najbardziej wiarygodny uśmiech. Zaraz za pierwszym szkieletem wszedł drugi, którego już raz widziałam. Oboje bez wypowiedzenia żadnego słowa zaczęli przechadzać się po korytarzu, ciągle rozglądając się. Widać, że czegoś szukali. Zapewne mnie.

– Edge... Red... – powiedziała Ali, stając przed Papsem.

Kościotrup skrzyżował ręce. Wyglądał dość... Nienormalnie. Znaczy, o ile można „normalnym" nazwać chodzącą kupę kości. Odziany był w dziwny strój, w którym przeważał kolor czarny, jak i czerwony z domieszką barwy złotej. Nie było to takie złe, chociaż sama w życiu nie założyłabym na siebie czegoś podobnego. Na jego szyi obwinięty był czerwony, postrzępiony szal, ciut podobny do tego Alicji. Tak samo czerwone oczodoły sprawiały wrażenie, jakby były przepełnione tylko nienawiścią. Nienawiścią do ludzi. Czyli do mnie również.

Papyrus otworzył jedne z zamkniętych drzwi i zajrzał ze skupieniem do jakiegoś pomieszczenia. Jako, że nic nie znalazł zatrzasnął je z głośnym brzdękiem. Sans natomiast miał chyba wywalone na poczynania swego szefa. Szedł powoli, nie śpiesząc się, trzymając ręce w kieszeni i patrząc przed siebie.

I still love you...  Flower!Fall [PL] (WOLNO PISANE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz