Rozdział 5.

2K 163 4
                                    


Odeszłam od leżącego na ziemi trupa i odwróciłam się do drużyny Konohamaru, która zastygła w bezruchu. Patrzyli na mnie z takim samym przerażaniem, jak wtedy na polu treningowym. Słabe dzieciaki.

Złożyłam pieczęcie i przywołałam lisa.

- Przekaż Mizukage, że Kazma Irosuke był zdrajcę, który pracował dla Nazashi'ego Tamizury. Status: wyeliminowany.

Lisek skinął głową i pobiegł w stronę lasu.

- To tylko misja rangi C - zwróciłam się do Boruto. - Nie będziesz potrzebna!

- Skąd mogłem wiedzieć, że ktoś nas zaatakuje! - wrzasnął blondyn.

- Panie Tazuna... - zignorowałam krzyki syna Naruto. - Komu teraz się pan naraził?

- Nie chciałem wybudować mostu między naszą wyspą, a pewnym krajem. Sprawiłoby to, że nasze i tak skromny budżet, zmniejszyłby się i stalibyśmy się zależni od tegoż kraju.

- Co to za kraj?

- Kraj Kwiatów.

Westchnęłam. Tak to pasowało do feudała tego państwa do wynajęcia zabójcy. I we wszystko zamieszany jest Nazashi Tamizura! Człowiek, który powinien od dwudziestu lat nie żyć.

- I nie poinformował pan, że taki przypadek może się zdarzyć, gdyż misję uznano by za rangi B lub A, a pan musiałby zapłacić więcej.

Budowniczy skinął głową z zawstydzeniem.

Spojrzałam na zaskoczonych i zszokowanych geninów.

- Będziemy kontynuować misję, panie Tazuna - powiedziałam. - Skoro jednak jeden paragraf pozwala mi na interwencję, zrobimy to inaczej.

Złożyłam pieczęcie. Przede mną pojawiły się dwie marmurowe kolumny.

- Ninpou: Kyuubi no Geto!

Po kolumnach przeszedł prąd. Następnie wiatr się wzmógł.

- Kai! - krzyknęłam.

Z mojego ciała wylała się czerwono-czarna czakra, która utworzyła czystą taflę pomiędzy kolumnami. Po chwili zaczęła pękać, a w jej miejscu pojawił się portal.

- Zabierze nas do kraju Fal, niedaleko domu pana Tauzny - poinformowałam.

Wszyscy patrzyli się na portal z otwartymi ustami.

- To... To... To technika czasoprzestrzenna! - wykrzyknął Konohamaru zszokowany.

Genini nie odzywali się, tylko mruczeli z podekscytowaniem.

- Zapewniam, iż to jutsu jest w stu procentach bezpieczne. Za pierwszym razem może wywołać zawroty głowy, ale da się do tego przyzwyczaić - powiedziałam. - Konohamaru ty pierwszy.

Mężczyzna skinął głową i przełknął ciężko ślinę. Wszedł z obawą w portal i zniknął.

- Sarada i Mizuki. Następnie pan Tazuna, Boruto i na końcu ja.

- Dlaczego ty musisz być na końcu? - zapytał blondyn.

- Bo musi zamknąć portal, idioto - syknęła Uchiha.

Boruto naburmuszył się.

Gdy pozostali zniknęli w portalu, rozejrzałam się uważnie.

- Amaterasu! - Czarne płomienie objęły ciało Kazmy.

Kiedy byłam już pewna, że nic z niego nie zostało, przeszłam przez portal, szepcząc "kessan". Pozostała czakra, która nie została wykorzystana w jutsu, powróciła do mojego ciała z cichym odgłosem.

Odwróciłam się. Wszyscy na mnie czekali.

- Jestem pewna, że zostaniemy tu tak długo, aż Nazashi nie zostanie wyeliminowany i pan Tazuna nie będzie w pełni bezpieczny. Wyślę wiadomość do Hokage, informując go o obecnej sytuacji. - powiedziałam i zagwizdałam.

Po chwili na moim ramieniu usiadł czarny kruk.

- To część twojej czakry... - zaczął Sarutobi.

- Tak. Patrolowałam okolicę, aż do naszego przybycia.

Odwróciłam głowę w stronę zwierzęcia.

- Wiesz co masz przekazać. Leć!

Ptak leciutko skinął główką i wzbił się w powietrze. Po chwili był tylko malutkim punkcikiem w oddali.

- Widocznie nasz pierwsza misja C się przeciągnie, dzieciaki. - Konohamaru uśmiechnął się do geninów.

- Powiedziałabym raczej, że to misja rangi B, o ile nie A - sarknęłam. - Historia lubi się powtarzać...

Nieznana Legenda | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz