Rozdział 6.

1.9K 158 3
                                    

- Kamira! Kamira! - krzyczał nieznośny blondyn, biegnąc do mnie przez polankę.

- Czy pozwoliłam ci zwracać się do mnie po imieniu, gaki? - Podniosłam jedną brew do góry.

Zatrzymał się przede mną niepewnie.

- To mogę mówić ciociu?

Zaśmiałam się.

- Już się czuję staro.

- Masz trzydzieści trzy lata - zaznaczył.

Spojrzałam na niego uważnie i zwinęłam zwój o starożytnych technikach, który przed chwilą czytałam.

- Po co tu przyszedłeś, gaki? - zapytałam.

- Ha? A! No tak! Chcę, żebyś została moją sensei! - wykrzyknął podekscytowany.

- Sensei, tak? Dlaczego miałabym to zrobić?

- He?

- Co masz mi do zaoferowania w zamian? - powtórzyłam.

- Ja... Ale, ciociu!

Musiałam powstrzymać śmiech. Spojrzałam na niego poważnie zimnym wzrokiem.

- Jesteś geninem Konohy, a ja osobistym ochroniarzem Mizukage - wyjaśniłam. - Oprócz tego moje stosunki z twoim ojcem nie są najlepsze.

- To... To mogę z tobą pójść do Kiri!

- Czy ty wiesz co mówisz, gaki? - syknęłam.

Blondyn był dokładnie taki sam, jak jego ojciec w jego wieku. Rozwrzeszczany, pełny energii i... Głupi. Tak, po prostu głupi. Naruto w jego wieku też nie myślał o konsekwencjach swoich czynów. Dziwota, że jeszcze żyje.

- Dlaczego by nie? Mogę z tobą pójść, ciociu!

- Mogę podać ci milion powodów. Po pierwsze nie będę miała czasu się tobą zajmować. Jestem dowódcą ANBU i ochroniarzem Mizukage. Po drugie twój ojciec ci na to nie pozwoli. Po trzecie - Kiri to nie wioska miłosierdzia, tak jak Konoha. Dzieciaki w twoim wieku mają za sobą już kilka morderstw, a ich umiejętności są na poziomie waszych doświadczonych chunninów. Po czwarte i najważniejsze - nie chcę cię jako ucznia. Jesteś porywczy, nieodpowiedzialny i niecierpliwy. Również twoje umiejętności pozostawiają dużo do życzenia. - Odepchnęłam się nogą od głazu, na którym siedziałam.

- Ty mnie szpiegowałaś? - zapytał zdziwiony.

- To moja misja, zapomniałeś? Jedyna potężna technika jaką potrafisz wykonać to Rasengan. Jest jednak bardzo mały i czasami niestabilny. Twoja czakra ma naturę wiatru. Jedyna technikę jaką znasz z tego zakresu to Reppushou. Oczywiście jest także Kage Bunshin, ale twoje zasoby czakry są nikłe, jakbyś w ogóle nad nimi nie pracował.

- Ale...

- Nie mówiąc już o tym, że polegasz na tych nowych zabawkach, które chowają w sobie techniki, a zamiast trenować grasz w jakieś gierki na tych swoich urządzeniach. Twój ojciec i twoja matka, gdy byli w twoim wieku nocami trenowali, by stać się lepszym. Mieli zakrwawione, poobijane ręce i nogi. Często lądowali w szpitalu z powodu wyczerpania czakry, a ty co robisz? Przez tydzień nie widziałam, żebyś chodził sam trenować. Tak jak... Nikt inny z twoich rówieśników. Czy Konoha tak bardzo się rozleniwiła?

- Nie obrażaj Konohy! Jest sto razy lepsza niż Kirigakure!

- Tak? A kto przed chwilą chciał, bym został jego senseiem, hm? Kto chciał ze mną wrócić do Kiri? I jeśli chcesz wiedzieć to w tym momencie za brak szacunku do starszego rangą w Wiosce Mgły mogłabym cię pobić lub wysłać na roboty.

- Ja... Nic nie zrobiłem.

- Właśnie. Nic nie zrobiłeś. Nic nie robisz i nie będziesz nic robił. Jesteś leniwym dzieciakiem. - Spojrzałam w jego stronę. - A teraz idź i mi już nie przeszkadzaj. - Machnęłam na niego ręką.

Usłyszałam jego krzyk wściekłości.

Nieznana Legenda | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz