Wspomnienie

268 16 1
                                    

-... Dziewczyna straciła sporo krwi...

- Proszę mi tylko powiedzieć, czy żyje. - Przerwałem jej, ponieważ nie do końca interesowało mnie to, co już słyszałem kilka godzin temu, gdy wieźli ją nieprzytomną na blok.

- Żyje, przewieźliśmy ją na OIOM. Obecnie znajduje się w śpiączce. Jest w ciężkim stanie i pierwsze dwie doby będą dla niej znaczące. Jeśli wszystko będzie się poprawiało przy dobrych żaglach wybudzi się za około cztery dni. - Skinąłem głową przyswajając wszystkie informacje. Usiadłem wzdychając z ulgą na krześle.

- Mogę ją zobaczyć? - Zapytałem z odrobiną nadzieji, jednak kobieta pokręciła przecząco głową.

- Potrzebuje odpoczynku. - Odparła i ruszyła korytarzem.

- Na którym piętrze jest OIOM? - Zatrzymałem ją słowami.

- Drugim. - Kiwnąłem głową w podzięce. Wstałem i oparłem rozgrzane czoło o zimną ścianę. Żyje. Żyje, i to jest najważniejsze. Moje serce już uspokajało się po tej nie pewności w którą wprowadziła mnie lekarka.

- Co z nią? - Zapytała zdenerwowana matka Vanessy, gdy tylko zobaczyła jak wszedłem do szpitalnego barku.

- Żyje. - Odetchnęła z ulgą. - Położyli ją na OIOMie. - Kiwnęła głową.

- Dziękuję ci za wszystko. Jedź do domu, prześpij się.

- Nie ma mowy, nigdzie się stąd nie ruszam. - Odprałem ostro, choć wcale nie miało tak wyjść. Kobieta jedynie westchnęła.

Stałem przed drzwiami w tym zielonym płaszczu patrząc na bladą Vanessę podpiętą do całej szpitalnej aparatury. Jej klatka wolno unosiła się i opadała. Czułem ulgę jak i niepokój. Ściskałem w dłoni misia, którego kupiłem dla dziewczyny w szpitalnym sklepiku. Max dzwonił do mnie z informacją, że Mike nikomu już nie będzie zagrażał, a już napewno Nessie. Obok łóżka brunetki siedziała jej mama głaskając dłoń córki. Westchnąłem i przesunąłem szklane drzwi wchodząc do środka.

- Niech idzie pani coś zjeść. - Spojrzała na mnie zmęczonymi oczami i kiwnęła głową opuszczając salę. Podszedłem do łóżka Van. Posadziłem misia na szafce.

- Cześć, piękna. - Pocałowałem delikatnie jej czoło i usiadłem na krzesełku. - Tęsknię za tobą. - Ująłem jej bezwładnął i zimną dłoń. - Wróć do mnie. - Poprosiłem przykładając zimne palce do mojego policzka.

Była taka bezbronna. Obandażowane ręce aż po łokcie uciskały ją. Wdychała powietrze ze świstem jakim robiła to zawsze. Uśmiechnąłem się słabo pod nosem przypominając sobie pierwszy raz kiedy spała pijana w moim łóżku w pierwszą noc nowego roku. Lekko uchylone wargi dodawały jej uroku, a piękne i długie brązowe włosy okalały jej zarumienione policzki.

- Kocham cię. - Szepnąłem gładząc jej policzek.

W sali panowała grobowa cisza, którą zaklucała maszyna badająca serce Nessy. Westchnąłem patrząc na te śmieszne skaczące linie. W tamtym momencie w tej jednej sali wszystkie nasze wspomnienia przeleciały mi przed oczami. Bawiła mnie sama forma tego jak się poznaliśmy. Pamiętam wszystko jakby to było wczoraj. Jesienne popołudnie i ten chłodny wiatr, który rozpraszał jej włosy. Piękne jasne błękitne oczy wpatrujące się we mnie oraz ten lekki uśmiech. Wszystko tak dokładnie widziałem. Pamiętam to jak powiedziała mi o swojej chorobie i jak spanikowałem wspominając siostrę, którą straciłem. Nie mogę więc stracić i Vanessy.

Pierwszy pocałunek. To było coś pięknego i nie zapomnianego. Obiecuję sobie, że zaraz po przebudzeniu Vanessy kupię jej najpiękniejszy pierścionek zaręczynowy i oświadcze się jej. Tak, to jest to czego chcę. Żyć z nią do końca moich dni i nie ważne jest to czy będziemy się kłócić, czy nie. Będę szczęśliwy dopóki Nessa będzie obok mnie i będę ją uszczęśliwiał każdego dnia coraz bardziej. Sprawie że zakocha się w świecie na nowo. Zabiorę ją w podróż do Grecji i Paryża. Wpadniemy również do Pragi, Londynu, Berlinu. Wszędzie, gdzie tylko moja gwiazdeczka sobie zamarz, bo zasłużyła na to wszystko i o wiele więcej.

Nie zasłużyła jednak na to co ją spotkało w tej okropnej piwnicy z tym psychopatą. Cieszę się jedynie, że odnalazłem ją w dość krótkim czasie. Kto wie co działoby się później? Nawet nie chcę o tym myśleć.

- Masz żyć, kochanie. Dla mnie. Dla nas. - Ucałowałem grzbiet jej zawsze zimnej dłoni.

Pozostałem w sali na jeszcze długie godziny nie puszczając ręki Vanessy. Bawiłem się czasem jej zawsze za długimi dla mnie paznokciami, które pokochałem tak jak całą brunetkę. Od stóp do głów i za to co ma w środku. Za charakter i trochę wstydliwy ale czasem i zażarty sposób bycia. Musi sie obudzić, po prostu musi. Nie słyszę jej głosu tak długi czas, ani nie czuję jej delikatnych warg i wręcz głupieje uzależniony od tej dziewczyny.

Zakochana Depresantka [✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz