1.

49 12 2
                                    

W środku lasu, gdzie nie zapuszczali się ludzie żyły sobie wróżki.

Mieszkały w małych chatach, pomalowanych na wszystkie odcienie zieleni. Mieszkania były małe, ale wystarczały leśnym istotą, zresztą te prawie wcale nie przebywały w domach.

Zazwyczaj w wróżkowym królestwie nie działo się nic ciekawego. Każdy obywatel ciężko pracował. Mino to wróżki chwytali chwile: cieszyli się ze wszystkiego i niczego.

W wielkim pałacu ze złota, ozdobionym różami mieszkała jedyna nieszczęśliwa wróżka w królestwie, a miała ona na imię Cecylia.

Król nie przejmował się jej skłonnościami do przebywania w samotności, smutnych spojrzeń, czy podkrążonych oraz zaczerwienionych oczach. Wróżka uśmiechała się jedynie, gdy czytała książki. Uwielbiała opowieści o miłości, nie mającej końca. Marzyła jej się taka miłość. Ona mając zaledwie trzy lata została obiecana księciu wróżek z Los Angeles, który był od niej starszy o osiem lat i nie grzeszył urodą.

Ojciec Cecyli był tak zrozpaczony, że co miesiąc wydawał przyjęcia dla córki, niestety te nie sprawiały jej radości. Pozwalał jej na urodziny zażyczyć sobie wszystkiego co tylko chciała i spełniał najdziwniejsze życzenia. Zazwyczaj były to stosy książek, jednak gdy była mała życzyła sobie przeróżnych rzeczy: kawałka księżyca, największy diament świata, czy choćby planety. Tak planety, otóż Cecylia posiadała własną planetę.

Właśnie tu zaczyna się na historia. Podczas przyjęcia urodzinowego Cecylia zażyczyła sobie czegoś śmiesznego dla nas, ale dla wróżek czegoś niesamowitego jak i zakazanego.

-|| ∞ ||-

Sala jadalna pękała w szwach. Przyszło całe królestwo. Każdy wyczekiwał księżniczki. Wielu z nich czekało rok, aby zobaczyć piękną wróżknę. Poddani ją kochali. Trudno było jej nie kochać. Była miła dla każdej najmniejszej istoty. Nikogo nie oceniała i nigdy nikogo nie obraziła, czy uraziła.

Tłum ucichł. Powoli po schodach szła najpiękniejsza wróżka, jaką świat widział.

Różniła się od reszty. Miała długie włosy, ale nie jasne jak reszta jej gatunku, tylko ciemne jak czarna smoła. Spływały jej falami po plecach, zachwycały wszystkich. Oczy przypominały dwa idealne granatowe kuleczki, które okazały wachlarze rzęs. Brwi ciemne niczym noc, kojarzyły się z łukiem. Nos nieco zadarty, średniej wielkości usiany był delikatnymi piegami. Usta Cecylia posiadały naturalnie krwi sto czerwony kolor i były duże, jędrne, dobrze urojone. Twarz wróżki przypominała serce.

Ubrana była w białą suknię, zakrywającą praktycznie wszystko, z koronką w kwiaty. We włosach powplątywane miała narcyzy , skrzydła...Ach! Te zawsze zaskakiwały. Nie wielkością, lecz kolorem, bowiem były złote i miały wzory przypominające kwiaty i ciernie.

Księżniczka z gracją usiadła na tronie. W jej urodziny to ona była najważniejsza i zajmowała tron, a jej ojciec zajmował jej miejsce. Nie przepadała za tym, wolała pozostawać w cieniu.

Król wróżek uniósł puchar, zdobiony rubinami. Wszyscy w sali patrzyli na niego z uwielbieniem.

-Jak pewnie wiecie- zaczął- dziś jest szczególny dzień! Dziś są urodziny mojej następczyni Cecylii. Z tej okazji wznoszę toast: za kolejne stulecia dla Cecylii!

Wróżki stykały się kieliszkami nie kryjąc zachwytu. Gdy król usiadł spytał z dumą córkę:

-Kochanie może powiesz mi czego chcesz w tym roku?

Cecylia uśmiechnął się łobuzersko.

-Moim życzeniem jest pozwolenie o wychodzenie z pałacu- powiedziała na jednym wydechu. Król o mało co nie zdławił się winem.

Łzy wróżkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz