W którym czytający ma okazję poznać Geralta, Jaskra, i Milvę.
Nie możemy zapomnieć także o smurfach, które jak zwykle zjawiają się tam gdzie nie trzeba.Pęd powietrza nie pozwalał Geraltowi głęboko odetchnąć, a i tak nie jechał z taką prędkością o jakiej myślał.
- Geralt!! Zwolnij!!! Uuuuuaaaaa!
- Zamknij się Jaskier!- odkrzyknął Biały Wilk do przyjaciela siedzącego w przycepce do motoru. To właśnie ona opóźniała "Płotkę". Od dwóch dni byli w pościgu za Vilgefortzem. Przed nimi jechała nowo poznana znajoma Milva. Milva była zagorzałą anarchistką. Chyba tylko dlatego nam pomaga- pomyślał detektyw. Kobieta umiała obchodzić się z bronią palną lepiej nawet niż on. Biały Wilk potrząsną głową. Jaskier i Milva podróżowali z nim chociaż wiedzieli jakie mogą być tego konsekwencje. Kanclerz Nilfgardu zrobi wszystko by nie odnaleźli Ciri. A Vilgefortz razem ze Skelenem mu w tym pomogą.
- Geralt! Zaraz się zrzygam!!!
- Dobra wierszokleto już, masz foliówkę.
- Co!?
- Torebka!- odkrzynął podając mu reklamówkę. Później detektyw zabardzo nie wiedział co zrobili źle. Może to przez tę torebkę z wymiocinami która rozwaliła się o nie to auto co trzeba, a może jednak jechał za szybko. Zatrzymała ich policja.
- Dokumęciki proszę- powiedział smurf.
Geralt przeszukał wszystkie możliwe miejsca, ale dokumętów nie było.
- Nie mam.
- Jak to pan nie ma?
- A tak to- srtwierdził Biały Wilk i przywalił policjantowi prosto w nos. Ostanimi czasy zbyt często tacy ludzie czepiali się jego.
Wtedy zjawiła się Milva. Obezwładniła drugiego policjanta i pozbawiła przytomności pierwszego.
- No chłopaki, wy beze mnie nie dacie sobie rady- powiedział patrząc na nich dumnie.
- Ach tak?- zapytał Jaskier.
- Tak.
- Dobra, dobra. Oboje cisza.- Geralt wstał z pozycji klęczącej przy motorze.
- Mamy problem. Paliwo.
- Co "paliwo"?
- Skończyło się.
-Kur... -Skomętowała Milva.
- Geralt, Jaskier musimy jechać na stopa. Tamci dwaj zaraz się pobudzą a kradzionym radiowozem daleko nie zajedziemy.
- Ok, bierzemy manatki i idziemy.- powiedział detektyw. Jasker przytaknął. Poboczem autostrady przeszli dobry kilometr zanim któś się zatrzymał. A zatrzymał się busik wymalowany w kwiaty. Busik wypełniony był brodatymi facetami i kilkoma kobietami. "Wojna" pomyślał Geralt "imigranty". Jaskier jak z automatu puścił oko do jednej z młodszych pań.
- Moglibyśmy się z wami zabrać?- zapytała Milva.
- No ba! Żuczek zmieści wszystkich! Ja jestem Zoltan Chiway a to moja brygada!
Mówiąc był niski, barczysty, i brodaty. Podobnie jak reszta jego ziomków. Tak o to dołączyli do tej zacnej kompanii. Jechali w kolorowym busie pełnym imigrantów z Machakamu.Przez kraj ogarnięty wojną.
Ciąg dalszy nastąpi!
CZYTASZ
Milczenie Płotki
FanfictionWybitny detektyw Geralt zwany "Białym Wilkiem", po długim czasie natrafia na trop porywaczy. Odpowiedzialny za zniknięcie Cirilli w trakcie szczytu pokojowego na wyspie Thaned, jest nilfgardcki rząd. Czy sławnemu Białemu Wilkowi uda się odbić Ciri i...