- Mam czas. - powiedział Harry uśmiechając się kącikiem ust
Było to dla Louis'a bardzo dziwne. Pierwszy raz ktoś chciał posłuchać tego co ma do powiedzenia. Elena rzadko brała pod uwagę jego opinię. W domu nigdy nie pytano go o zdanie. Zawsze ignorowany. Traktowany jak popychadło. Czasami chciał już z tym wszystkim skończyć, ale nie miał odwagi. Całe życie tchórzył. Gdyby pomyślał, nie podbiegłby do Harry'ego. Bałby się, że ten go zaatakuje. Ten jeden raz, przestał analizować to co się stanie. Zrobił to co uważał za odpowiednie bez patrzenia na możliwe konsekwencje.
- Jesteś pewny? - zapytał Louis
- Tak. Usiądziemy na moście i opowiesz mi.
Louis nie odpowiedział. Spuścił głowę. Szli w milczeniu. Harry wpatrywał się w niebo, a Louis czuł się jak totalny idiota. Znowu zaczął wszystko analizować. Doszedł do wniosku, że nie powinien tak łatwo ulec temu mężczyźnie. Przecież on może być seryjnym mordercą. Przychodził pewnie do baru, aby znaleźć odpowiednią ofiarę. Louis podniósł głowę i kątem oka zerknął na Harry'ego. Ten z kolei szedł z twarzą wyciągniętą ku niebu, jakby opalał się na plaży i delektował każdym promieniem słońca spadającym na jego skórę. Louis od razu wpadł na pomysł, że ten nieznajomy może jedynie udawać tak zachwyconego tą nocną porą. W głębi swojego umysłu pewnie cieszy się już z tego, że zaraz pozbawi życia kolejną niewinną istotę.
Louis musiał coś zrobić. Nie mógł się poddać bez walki. Uwierzył w swoje wyobrażenie. Teraz zamiast kolesia, który przychodzi codziennie do baru, widział seryjnego mordercę, który zapewne w kieszeni płaszcza ma nóż, którym chce go pozbawić życia. Serce Louisa przeszło w szaleńczy tryb pracy. Wydawało mu się, że bije co jedną milisekundę. Tak naprawdę był to jedynie wymysł jego przerażonego umysłu.
Louis cały czas obracał w swojej dłoni kamień, którym mógłby ogłuszyć potencjalnego zabójcę, a potem uciec. Palcami wyszukiwał dostatecznie ostrego końca, żeby móc uderzyć z możliwie największą siłą.
Nie zauważył nawet, że dotarli już do mostu. Harry usiadł na jego krawędzi i przerzucił nogi na drugą stronę poza bezpieczny obszar. Zmyliło to Louisa całkowicie, bo gdyby on był mordercą to ta pozycja jest niewygodna do tego, żeby go zabić. W przypadku ataku Louis byłby na wygranej pozycji i uszedł by z życiem bez jakichkolwiek ran.
- Siadaj. Nie będziesz przecież stał. - zachęcił go Harry
Louis niepewnie, ale usiadł. Na wszelki wypadek w takiej odległości od Harry'ego, aby ten nie mógł go dotknąć.
- Teraz możesz mi opowiedzieć czemu tutaj jesteś o tak późnej porze.
- Czy doświadczyłeś już śmierci bliskiej ci osoby?
- Nie. Zmarł ktoś tobie bliski i chciałeś się zabić?
- Zamordowali ją. Była moją siostrą.
- Och. Przykro mi. Też mam siostre. Przez to tu przyszedłeś. Mam rację?
- Nie dokońca.
Louis nie wiedział czemu, ale chciał opowiedzieć temu mężczyźnie o wszystkim. Ta zieleń jego oczu hipnotyzowała go. Przyciągała go jak ćmę do światła.
- Gdy... Gdy nie wiem co...
Zaczął płakać. W jego głowie zaczęły się pojawiać wspomnienia związane z Charlotte. Pomagała mu, gdy nie było matki i reszty okropnych sióstr. Przemycała dla niego kawałek przepysznej szarlotki pani Jones. Zawsze zostawiała go w kuferku pod jego łóżkiem na fioletowej serwetce. To było wszystko co mogła dla niego zrobić, ale dla niego to było więcej niż sobie wymarzył. Od małego matka mu zakazywała jedzenia jakichkolwiek słodyczy, ale dziewczynkom pozwalała. Mogły jeść ile chciały. Tylko Charlotte widziała głód w jego oczach.
- Poświęcała się dla mnie, żebym mógł zjeść coś innego niż kasze i przypaloną kapuste.
Znowu się rozpłakał. Już nie ścierał łez. Pozwalał im lecieć, żeby mogły spaść z jego brody i w końcu połączyć się z wodami rzeki. Harry'emu to nie przeszkadzało. Był w stanie wyobrazić sobie ból po stracie tak bliskiej osoby.
- Dobrze, że płaczesz. Łzy są po to, żeby zabrać z naszej głowy to co przynosi smutek.
CZYTASZ
Addicted To You - Larry Stylinson
Fanfiction"Tak nagle się poznali. Tak przypadkowo. Przez przypadek porozmawiali trochę dłużej i dłużej. Tak nagle stali się dla siebie najważniejszymi ludźmi na świecie. Zupełnie przez przypadek."