Kłótnia

2.1K 166 41
                                    

Od wyjścia do Hogsmeade minęło już sporo czasu. Niedługo będą święta. Szłam właśnie spokojnie do biblioteki, gdy usłyszałam znajome głosy. Spojrzałam w stronę drzwi do jednej ze starych sal. Ciekawość wzięła górę i weszłam do środka. To co zobaczyłam zmroziło mnie. Moja torba spadła z torby, a ja patrzyłam na to jak Huncwoci dręczą przywiązanego do krzesła Severusa. Wkurzyłam się. Wyjęłam różdżkę i spojrzałam na chłopaków z mordem w oczach.

- Co wy robicie?! - spytałam nie kryjąc złości

- Sara... - zaczął James, ale ja mu przerwałam

- Wyjdźcie - rozkazałam

- Sara daj wyjaśnić - powtórzył Syriusz, ale umilkł widząc mój wzrok

- Wyjdźcie, albo sama was wyrzucę - odparłam zła

Chłopacy już nie dyskutowali, tylko wyszli. No prawię wszyscy. W pomieszczeniu został Remus.

- Ty też idź - powiedziałam nie patrząc na niego

- Sara, daj... - zaczął, ale mu natychmiast przerwałam

- Wyjdź stąd teraz! - podniosłam głos, wciąż na niego nie patrząc

Gdy usłyszałam kroki i zamykanie drzwi westchnęłam i podeszłam do brata. Szybko go rozwiązałam i pomogłam mu wrócić do porządku.

- Dzięki - odparł - Niedługo Święta - zauważył

- Nie chce wracać do domu - powiedziałam smutno

- Wiem, ja też nie - przytulił mnie, a ja z chęcią wtuliłam się w brata

- Nie możemy zostać tu w Hogwarcie? - spytałam

- Ciotka chce się z nami widzieć - odpowiedział

- Tym bardziej wolę zostać - przyznałam

- Poza tym może nie będziemy musieli widzieć się z ojcem - dodał wiedząc jak go nienawidzę

- To jak wybór mniejszego zła, ale odkąd nie trafiłam do Slytherinu...

- Nie przesadzaj, gorzej by było, gdybyś trafiła do Gryffindoru - zauważył

- Jestem za mało odważna by tam trafić - zauważyłam

- Za to mądrości ci nie brakuje - odparł, a ja uśmiechnęłam się słabo - To dzięki temu trawiłaś do swojego domu

- Ciekawe czy ciotka podziela twoje zdanie - powiedziałam sceptycznie, a on pogłaskał mnie po głowie

- Będzie dobrze - pocieszył mnie

- Nadzieja matką głupich - odparłam

- Nadzieja umiera ostatnia - poprawił mnie

W końcu wyszliśmy razem z pomieszczenia. Na korytarzu zobaczyłam Huncwotów, ale ich idealnie zignorowałam. Wiedziałam, że Huncwoci nienawidzą Sev'a, z wzajemnością, ale nigdy nie byłam światkiem ich wspólnych spotkań. Wraz z bratem poszliśmy do biblioteki i wspólnie odrobiliśmy pracę domową.

***

Szłam spokojnie korytarzem, gdy podbiegła do mnie Dor.

- Sara chodź! Szybko musisz ich rozdzielić - powiedziała i pociągnęła mnie w stronę z której zaczęły wydobywać się krzyki

Już z daleka widziałam tłum zebrany wokół jakiegoś wydarzenia i nauczycieli próbujących kogoś uspokoić. Gdy podbiegłyśmy zobaczyłam Jamesa i Severusa bijących się w iście mugolskim stylu, bez różdżek. Podbiegłam na środek.

- Chłopaki! - krzyknęłam, ale nim się zorientowałam któryś wymierzył mi cios w policzek

Upadłam na ziemię, a oczy zaszkliły mi się. Pozytywną stroną tego było, że chłopacy przestali się bić. Sev miał podbite oko, a James rozcięty łuk brwiowy. Do chłopaków podbiegli nauczyciele i Syriusz, wraz z Petem. Do mnie natomiast podbiegł Remus.

- Nic ci nie jest? - spytał z troską podając mi rękę

Odtrąciłam ją i wstałam sama, po czym ruszyłam do brata. Spojrzałam na jego podbite oko.

- Nie wygląda najlepiej - zauważyłam - Chodź, przejdziemy się do Skrzydła Szpitalnego - zaproponowałam i ruszyłam wraz z nim

Czułam na sobie wzrok wszystkich, wliczając w to Remusa. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam na niego. Wyglądał na smutnego. W tej chwili moje serce zaczęło się rozdzierać. Tym razem poszłam z bratem, ale czuję się źle traktując tak Huncwotów. Są naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

Huncwoci i Sara SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz