#2

207 11 1
                                    

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Nic nie widziałam wiec wolałam siedzieć w miejscu żeby nic sobie nie zrobić. Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Zapalił światło i zobaczylam jego i caly pokój. Pokój byl zwykly szary z łóżkiem, jakąś szafeczką i toaletą. Prawie jak w więzieniu z tą różnicą ze wolała bym teraz siedziec w wiezieniu niż tu...
A chłopak? Byłam w szoku...
To ten chłopak... chłopak na którego wpadłam wychodząc ze szkoły. Wtedy pomyślałam że to bedzie moja niespełniona miłość... chlopak do którego będę wzdychać a on nie bedzie wiedział kompletnie nic. A teraz? Teraz go nienawidzę.

Chłopak wszedł zapalajac światło i nie patrząc sie na mnie, podszedł do szafki i wyciągnął z niej czarny materiałowy worek po czym powoli zaczął iść do mnie. Wiedzialam co chce zrobić. Chciał założyć mi go na głowę i gdzieś zaprowadzić tak żebym nie wiedziała gdzie.

Już miał to robić gdy spojrzał na mnie. Był zdziwiony.

-Ty...-zaczął mówić ale zrezygnował. Poszedł zamknąć drzwi i spowrotem podszedł do mnie- Nie martw się.. wypuszczą Cię gdy twoi rodzice zapłacą okup. Nie bedziesz nic pamiętać więc proszę nie próbuj uciekać i bądź posłuszna bo oni...-znowu przerwał na chwilę- bo może stać ci się krzywda...

Mówił to ze smutkiem. Co to ma znaczyć? Zupełnie nic nie rozumiem...

-Czemu akurat ja? - zapytałam patrząc mu prosto w oczy.

Nie odpowiedział. Założył mi worek na głowę i zaprowadził do innego pomieszczenia. Posadził na krześle i przywiązał żebym nie uciekła zapewne. Zdjął mi worek z głowy i delikatnie przejechał palcami po moim policzku. Czemu on to robi? Chciałam już krzyknąć żeby mnie nie dotykał ale on już na dźwięk kroków szybko zabrał rękę i szepnął ,,przepraszam".

-No młody dobra robota jak narazie- poklepał go po ramieniu - mocno sie szarpała? - zapytał zbudowany mezczyzna wmiare wysoki o zielonych oczach. Wyglądał na okolo 25-28 lat

-Wcale-odpowiedział patrząc na mnie

-Widze posłuszna z Ciebie dziewczynka-mówił dotykając mnie po policzku już mniej delikatnie niż tamten chłopak.- teraz ci wytłumaczę czemu tu jesteś.
Twoi rodzice są cholernie bogaci. Ty około 3 razy w roku zmieniasz szkołę a jak nie ma już szkół w pobliżu przeprowadzacie się. Tak naprawde twoi rodzice zarabiają na krzywdzie innych. Nie będę ci mówić juz jak zarabiają ale wiedz ze twoi rodzice to potwory- przerwałam mu.

-Skończ! Kłamiesz! Moi rodzice uczciwie zarabiają pieniądze! Zazdrościsz im!- krzyczalam na niego bo już nie mogłam wytrzymać.

Facet spojrzał na mnie i zaczął sie śmiać po czym nagle przestał i uderzył mnie z płaskiej ręki w policzek. Chciałam jeszcze coś powiedzieć ale przypomnialam sobie slowa chlopaka żebym była posłuszna bo coś mi sie stanie.

-Posluchaj mnie idiotko! Mi sie nie przerywa bo to co ci wlasnie zrobiłem to jeszcze nic. Jestem zdolny do gorszych żeczy. Pozwól że dokończę- mówił z takim dziwnym opanowaniem przez co sie bardziej bałam.- Jesteś tu dla okupu. Twoi rodzice muszą nam zapłacić bo inaczej cie nie wypuścimy. Jeśli bedziesz posłuszna nic ci sie nie stanie. To nie jest takie trudne, wystarczy sie słuchać.

Mężczyzna sie chyba zdziwił że mnie to nie ruszyło.
Postanowiłam robić co mówią. Głupia nie jestem, to nic nie da jak bede sie stawiac, płakać, wrzeszczeć i planować ucieczkę. Moi rodzice pewnie zapłacą wiec nie ma problemu.

-Mam tylko jedno pytanie.-oznajmiłam mu patrząc prosto w oczy. On spojrzał na mnie pytająco.- Co jest na kolację? - zapytałam uśmiechając się.

-Jesteś inna niż reszta... Nie wiem czy jesteś taka mądra i nie zamierzasz sie stawiać czy taka cwana i chcesz jakoś uciec, ale powiem ci że ucieczka nic nie da bo i tak Cię znajdziemy. A kolacji dziś nie dostaniesz.

Byłam głodna no ale co zrobić.

-Dobra... to w takim razie chociaż powiedzcie jak mam na was mówić -powiedzialam no bo juz nie wiedzialam jak na nich mówić... ,,ej koleś "? To pewnie jeszcze oberwe .

-Oj Pami Pami...-z kad on zna moje imię? Pytanie skąd on wie wszysyko...- Mów mi Max.

-A ty? - skierowałam pytanie do chłopaka który mnie tu przeprowadził

Spojrzał na mnie w końcu i wypowiedział być może swoje imię.

-Will.

-Dobra młody zabierz ją spowrotem- powiedział Max.
Will odwiązał mnie i chciał mi założyć worek na glowe ale Max powiedział że to nie potrzebne. Odprowadził mnie do pokoju. Spojrzał na mnie i powiedział

-Nie jesteśmy tacy źli jak myślisz. A zwlaszcza ja...

I wyszedł...

Hejka hej podobało sie to zostawcie po sobie ślad !
⭐⭐⭐⭐

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz