Rozdział2: Zlecenie

48 5 0
                                    

~Luk~
Cholera. Gdzie on jest. Przecież dawno miał tu być. Szef mnie zabije jak on się u niego nie pojawi...martwy. Ten człowiek, którego mam zabić to porywacz i morderca. Nie będzie łatwo. Przynajmniej zginie słusznie. Sumienie nie będzie mnie dręczyć- pomyślałem i się trochę uśmiechnąłem. Stałem za drzewem. Próbowałem oddychać równomiernie. Strach przed zabiciem człowieka towarzyszył mi również teraz. Była to już, któraś z kolei misja. Przy każdej czułem to samo. Czułem, że jestem takim samym mordercą jak tamci, których zabijałem, tylko jednej małej cechy mi brakowało: wolnej woli. Nie chciałem tego robić. Gdybym był swoją własnością bym nie zabijał. Kiedyś zginę na misji lub zabije mnie własne sumienie. Usłyszałem kroki. Napiąłem wszystkie mięśnie i ścisnąłem mocniej rękojeść nożyka. Przycisnąłem mocniej plecy do drzewa, chciałem być mniej zauważalny. Słyszałem jak ktoś sapie. Mówił do siebie niezrozumiałe słowa cieniutkim głosem. Był to głos dziewczyny. Zobaczyłem jak drobna blondynka ucieka przed napastnikiem. Była ubrana wyzywająco. Bała się. Napastnik złapał ją za ramie i powalił na ziemię. Cofała się, dotknęła plecami drzewa. Kaptur atakującego opadł. Był to człowiek, którego szukałem. Nie mogłem dłużej czekać,aż on zrobi jej krzywdę. Wbiłem nóż w jego plecy powtarzając sobie, że musze ją uratować. Gardziłem takimi ludźmi jak on, ale to nie było usprawiedliwienie. Blondynka gdy tylko zobaczyła co się stało zemdlała. Podszedłem do niej. Była blada. Wyciągnąłem ją z pod ciała mężczyzny. Miała całą zakrwawioną bluzkę. Rozpaliłem ognisko. Płomyki ognia oświetlały jej twarz. Oddychała miarowo. Wykończona pewnie tym incydentem zasnęła. Była piękna, spokojna, wyglądała jak aniołek. Stwierdziłem, że potrzebna jej mniej zabrudzona bluzka. Niestety najpierw musiałem myśleć o zleceniu. Przytargałem szefowi ciało. Później je zakopałem. Poszedłem spać. Śnił mi się ten sam koszmar co zawsze. Gdy się obudziłem dziewczyna nadal spała. Była taka urocza. Stwierdziłem, że nie będę jej budzić. Pobiegłem po ubranie Wendy. Ukradłem jej bluzkę. Nawet nie zauważyła. Przebrałem śpiącą dziewczynę. Miała naprawdę twardy sen.
Wieczór
Spostrzegłem, że śpiąca się budzi. Nie wiedziała gdzie jest. Przedstawiłem się jej, a ona mi. Miała na imię Julia. Była piękna. Siedzieliśmy przy ognisku, które zapaliłem. Nagle powiedziała coś czego kompletnie się nie spodziewałem: To ty go zabiłeś. Obok mnie leżało ciało Daniela. Koszmar, który męczył mnie po nocach się powtórzył. Stałem nad ciałem niewinnej osoby o której śmierć zawszę się obwiniałem. Chwyciłem za dłoń oskarżycielki i zacząłem jej grozić. Stałem tak chwilę ściskając za nadgarstek. Coś tu nie grało. Oskarżała mnie Julia, a nie ja sam. Potrząsnąłem głową. Ciało Daniela znikło. Julia siedziała na ziemi i płakała. W jej zielonych oczach widać było strach. Prawie zrobiłem jej krzywdę!!!
Jestem potworem!!!
Puściłem jej dłoń i uciekłem. Nie chciałem, żeby prze zemnie cierpiała.

Krótki rozdział, bo wiecie co stało się z poprzedniego rozdziału. Jeśli się podoba dajcie znać w polubieniach i komentarzach.

To Tylko PrzeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz