Przez całą noc mam koszmary z Shailene i Milesem w roli głównej. Najpierw oświadcza się jej, gdy mam już powiedzieć, co do niej czuję. Później sen się zmienia i jestem pastorem, który udziela im ślubu, by na koniec patrzeć na gromadkę ich dzieci.
"Wujek Theo, Wujek Theo" - te głosy jak echo odbijają się w mojej głowie. Chcę im powiedzieć, że to ja powinienem być ich ojcem, a nie Miles, ale nagle znikają.
Budzę się gwałtownie, krzycząc. Próbuję uspokoić oddech i powtarzam sobie, że to tylko chory sen. Shai i Miles nie są małżeństwem i nie mają dzieci. Uffff...
***
Dzisiaj w końcu nagrywamy scenę, gdzie nasi bohaterowie uciekają z Chicago. Na dworze jest tak gorąco, że nie mogę wytrzymać w czarnym stroju Nieustraszonego. Moje ciało jest przystosowane do pogody, która panuje w Anglii. Tutaj jest zdecydowanie za upalnie, czuje się jak w piekle.
- Jak ja nie cierpię biegać - mruczy do siebie Shailene, kiedy przechodzę obok niej.
Uśmiecham się i idę do reżysera, który chciał mi jeszcze wyjaśnić jak dokładnie ma wyglądać ta scena.
- Zjeżdżasz do Shai, strzelasz do bezfrakcyjnych, uciekacie, bierzesz ją na ręce i biegniecie po ścianie.
- Bułka z masłem - odpowiadam sarkastycznie.
Shai podchodzi do nas z kwaśną miną.
- A cóż to za mina? - Pyta Robert, patrząc na nią rozbawiony.
- Taka na specjalne okazje jak ta dziś - odpowiada ironicznie. - Nawet ją nazwałam! Wiesz jak? "Nienawidzę biegać, a szczególnie po ścianach."
- Kreatywne - stwierdza Robert. - Okej, zajmijcie stanowiska.
Podchodzimy do wielkiej betonowej ściany. Przypinają nam wszystkie zabezpieczenia, a Shai mruczy, że przeklina dzień, w którym zgodziła się na zagrać w tej serii. Chcę się do niej uśmiechnąć i ją pocieszyć, ale widzę, że Miles się do niej nachyla i coś szepcze jej do ucha.
Czuję niemiły ucisk w sercu i odwracam wzrok. Ona mnie nie potrzebuje... Ma Milesa.
***
- I cięcie! Koniec na dzisiaj! Dziękuję wam! - Woła Robert, a my wzdychamy z ulgą. Koszulka klei mi się do ciała, jestem spocony i marzę o zimnym prysznicu.
Wracamy do hotelu i od razu idę do łazienki.
Gdy z niej wychodzę, już czysty i pachnący, zastanawiam się, co mógłbym zjeść. Wybór jest prosty - wyciągam z zamrażalnika moją ulubioną pizzę i wkładam ją do piekarnika, po czym wychodzę na balkon, żeby zapalić.
W międzyczasie dzwoni do mnie mama. Marszczę czoło i odbieram.
- Hej mamo - witam się z nią.
- Witaj, Theodore - zawsze zwraca się do mnie pełną wersją mojego imienia, czego szczerze nie znoszę. - Chciałam się upewnić, czy przyjedziesz w przerwie do domu?
- Tak, tak jak mówiłem wcześniej - odpowiadam, znużony.
- A ta Ruth będzie z tobą? - Słyszę w jej głosie udrękę.
- Nie, zostaje w Irlandii.
- To dobrze. A co u Shailene? - Zmienia temat.
- Wszystko okej. Byłem z nią w jej rodzinnym domu w Simi Valley.
- Tak, słyszałam. Muszę jeszcze do niej zadzwonić - mówi, a ja wytrzeszczam oczy. Dobrze, że mama nie widzi w tej chwili mojej twarzy.
- Jak to zadzwonić? - Pytam zdziwiony.
- Jestem z nią w stałym kontakcie - wyjaśnia mama. - Dzwonimy do siebie raz na tydzień. Zawsze jest taka sympatyczna, wypytuje jak się czuję i co u moich wnucząt... Naprawdę bardzo ją lubię.
Zdaję sobie z tego sprawę. Uwielbia Shai i szczerze nie znosi Ruth.
- To dobrze. Czy przywieźć ci coś z Ameryki? - Pytam jeszcze, dobrze wiedząc, jaka będzie odpowiedź.
- Amerykanie nie mają nic takiego, co chciałabym od nich dostać. Muszę kończyć, Theodore. Do zobaczenia niebawem i kocham cię, synku.
- Ja ciebie też mamo. Trzymaj się.
Rozłączam się i wracam do pokoju. Moja pizza zaczyna pachnieć w całym pomieszczeniu, aż ślina napływa mi do buzi.
Nagle słyszę pukanie do drzwi. Kogo znowu niesie?
CDN.
🌚🌚🌚
Dobranoc?
🌚🌚🌚
CZYTASZ
WITHOUT YOU - SHEO STORY (1)
ФанфикGłówna bohaterka, Shailene jest zakochana w swoim partnerze filmowym, Theo Jamesie. Jednocześnie wie, że nie ma szans, aby byli razem - Theo od kilku lat ma dziewczynę, Ruth. Shailene próbuje żyć normalnie, ukrywając swoją miłość do Theo, co nie je...