Natasza
Kiedy się obudziłam dosłownie czułam się jakbym wylądowała we wrzątku. Ramię Ashtna ściskało mnie w talii, a kordła, która okrył nas oboje po same brody była zbyt ciepła. Starałam się wstać na tyle sprawnie, żeby go nie obudzić. Nie udało się.
- Gdzie idziesz? - zapytał przyciągając moje ciało spowrotem do siebie. Aż dziwne że jego rozpalona skóra była przyjemna w dotyku.
- Do łazienki. - odpowiedziałam tylko tyle, bo chciałam jak najszybciej stąd uciec.
Zdarzenia z kilku poprzednich dni nagle otworzyły się jak film w mojej głowie.
Dostałam pracę, a pierwszy dzień był mimo wszystko świetny. Tak samo drugi, jak i trzeci, wczorajszy. Głupie i dwuznaczne teksty Ash'a za każdym razem wywoływały mój uśmiech. Przypadkowe tracącanie, albo dotyk jego rąk. Za każdym razem przechodziły mnie takie ciarki, że bałam się, że to zauważył.
Wczorajszy dzień był cudowny na wiele sposobów. Zakochałam się w nalesnikach, które chłopak zrobił nam na kolację. Pierwszy raz nie żałowałam, że mama wyszła na noc do pracy. Nie pamiętam absolutnie nic z filmu, który oglądaliśmy, bo dotyk dłoni Ashtona zdołał odwrócić moją uwagę tysiące razy.
"Mogę?" Usunął ręką po moim udzie, a mi to nie przeszkadzało w żaden sposób. " Jak dziewczyny sprawiają, że ich włosy pachną czekoladą? " cudowny śmiech wywołał motyle w moim brzuchu. " Czuję się źle, że Cię tak dotykam ".
Wymruczał coś w poduszkę i mnie puścił. Narzuciłam na siebie jego koszulkę, w razie gdyby mama wróciła wcześniej. Wolę nie pracować po domu w bieliznie.
Z szafy wzięłam ubrania i bieliznę na zmiene. W łazience wzięłam szybki prysznic, dzięki któremu jakoś ogarnęłam myśli. To co się stało, nie jest jakieś tragiczne. Fakt faktem - cokolwiek zaszło, a zaszło dużo, było za moją zgodą. Zaśmiałam sie na wspomnienie tysiaca pytań chłopaka o moją zgodę.
Szybko się ubrałam i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Wstawiłam wodę na kawę, i usmażyłam jajecznicę . Gdzieś w połowie mojej pracy do pomieszczenia wszedł Ash i przyglądał się wszystkiemu. Jak skończyłam nałożyłam nam i podałam.
- Jak tam? - cisza była zbyt nieznośna, więc zdawałam pierwsze lepsze pytanie.
- Znakomicie. Jak się czujesz? - szeroki uśmiech na jego twarzy nie ukrywał troski, której dopatrzyłam się w jego oczach.
- Dobrze - posłałam mu uśmiech, a widząc jak wzdycha, z możliwą ulgą coś mnie ruszyło. - Nie lubię niejasnych sytuacji. - powiedziałam bardziej do talerza. No bo jak inaczej? Mam mu powiedzieć w porost, że W tej chwili ma mi powiedzieć czym dla niego byłam? Przygodą na noc? Jedną z wielu?
Spojrzał mi zupełnie spokojnie w oczy, co mnie zdziwiło. Nie usłyszałam głośnego śmiechu, ani drwin. Jedynie lekki uśmiech na ustach i błysk w oku mogły potwierdzić to, że usłyszał co powiedziałam.
- Dla mnie sprawa jest jasna. - oblizał usta, a mnie znów napadły wspomnienia poprzedniej nocy. - Chciałbym absolutnie czegoś więcej.
Walczyłam z pokusą otworzenia szeroko oczu jak i ust, zamiast tego uśmiechnęłam się lekko i skinęłam głową.
- Ja chyba też.
Nie mogę powiedzieć, że darzę go dozgonną miłością, ale zauroczenie to dobre słowo. Wczoraj stało się coś na co nikomu bym nie pozwoliła, ale on był inny. Zamiast czuć dyskomfort i mdłości, obrzydzenia, w jego ramionach czułam się bezpiecznie. Mimo że kilka dni spędzonych razem w pracy nie pokazały mi jego osoby pod każdym kątem to musiałam przyznać słucham, że zaczęłam czuć coś do niego.
Nachylił się i cmoknął mnie w usta na których zaraz potem pojawił się jeszcze większy uśmiech.
- Powinniśmy iść do pracy - posmakowałam tych słów w ustach i zdecydowałam, że były cudowne .
Dostałam pracę, nie do końca moich marzeń, ale dobrą i z dobrą płacą. Chyba mam chłopaka, co z kolei ucieszy moją mamę i babcię . Nie wiedzieć czemu dość mocno naciskały na ten aspekt mojego życia. I przede wszystkim mam wymówkę, żeby nie jeździć do ojca na weekendy.
- Bardzo mi się nie chcę. - jęknął i zmierzwił swoje włosy.
- Chce, nie chce, nie ważne trzeba.
- Przecież wiem. Idę się ubrać. - dokończył szybko jedzenie i poleciał do pokoju. Jak odchodził zwróciłam uwagę na jego tatułaże. Wczoraj każdy dokładnie obrysowałam palcami i zapytałam o jego znaczenie. Jeden podobał mi się szczególnie - mała rybka przy zdjęciu łokcia, od wewnątrz. Powiedział, że to był akurat kaprys, ale ja wiem, że chciał wcisnąć mi kit i że to ma szczególne znaczenie.
Sprzatnęłam naczynia i kiedy usiadłam na krześle, poczułam wibracje telefonu.
Lily: Gdzie Ty się podziewasz?
Ja: W domu. Mam pracę :)))
Lily: To świetnie! !! Sama?
Ja: Nie. Z Ashtonem.
Lily: Nieee!!! O której kończysz?
Ja: O 18
Lily: więc o 19 w kawiarni!!!
Ja: ok, do zobaczenia.
Lily: Do zo x**
Ta wymiana zdań wywołała ogromny uśmiech na mojej twarzy. Czuje,że dziś nie przestanę się uśmiechać.
- Ej widziałaś moją koszulkę?!
- W łazience!
- A co on tam robi?!
- Wisi na grzejniku!
//////
Wiem, zepsułam,wgl nie mam weny nam to było na odczepnego troszeczkę ... Nie będę miała za dobrego dostępu do WP więc nie wiem czy nas be szybko czy późno, później niż zwykle
CZYTASZ
Don't Stop // Calum Hood
FanfictionPrzez przypadek napisała na zły numer. On jednak skorzystał z okazji i chciał to ciągnąć. Ona nie chciała, ale... Nie mogła przestać pisać, nie mogła tego zakończyć. Może z pomyłki czasem wyniknie coś dobrego? Albo coś złego.