Przeprosiny cz 2

1.9K 140 7
                                    

 Tego dnia byłam padnięta. Po wieczorze spędzonym na nauce z Lily, musiałam jeszcze skończyć pracę domową z Transmutacji i powtórzyć na ONMS. Po prostu mi z tego przedmiotu nie idzie. Zawale z tego SUM-y jak nic. A mówią, że Starożytne Runy to ciężki przedmiot...

 Siedziałam właśnie na Wróżbiarstwie, a oczy same mi się zamykały. Perfumy dodatkowo mnie usypiały. Mimo iż zwykle tego nie robiły. Siedziałam z Lily i Dor. Moja głowa po długiej walce ze zmęczeniem opadła, a ja zapadłam w sen. 

  W salonie siedziała szóstka osób. Brunet w okularach, za którymi lśniły szczęściem orzechowe oczy trzymający dzieciaka mającego najwyżej roczek, może nawet mniej. Przypominał mężczyznę, ale oczy miał inne takie znajome. Obok niego siedział czarnowłosy mężczyzna o stalowych oczach. Na fotelu naprzeciwko siedział pulchny mężczyzna z mysimi włosami. Na sąsiedniej kanapie przytulała się para. Chłopak miał podrapaną twarz, blond włosy i te moje kochane zielono-szare oczy, a dziewczyna czarne włosy jak i oczy. Nie mogłam uwierzyć to Huncwoci i ja przytulona do Remusa. A to dziecko musiało być dzieckiem Jamesa. Jednak jego oczy... Naglę do środka weszła kobieta i już po chwili wiedziałam po kim ma ich kolor. To Lily! Zaraz ona ma dziecko z Rogaczem! Ba ona go pocałowała! Bez przymusu! W usta i wzięła na ręce dziecko. 

- Czas spać Harry - powiedziała w jego stronę

- Usiądź z nami Lily, a nie łazisz w tą i z powrotem - odezwałam się ja 

 Dziwnie to brzmi...

- No właśnie usiądź ja go położę - przytakną James i wziął malca z powrotem na ręce 

 Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. Rozumiem, że tu wszyscy jesteśmy dorośli, ale i tak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jesteśmy inni. Lily zasiadła, ale ja usłyszałam głosy z oddali.

 Wstałam jak oparzona i rozejrzałam się. To Lily mnie budziła. Uśmiechnęła się.

- Zaraz koniec lekcji śpiochu - szepnęła Dor, a ja wywróciłam oczami

- Miałam bardzo dziwny sen - odparłam tylko 

 Cieszyłam się, że o niego nie pytały. Już po chwili był koniec lekcji. Wyszłam na korytarz wraz z przyjaciółkami. Dor szybko ruszyła do swojego nowego chłopaka, a przy nas pojawił się Sev. Całą trójką ruszyliśmy do Wielkiej Sali. Gdy za nimi przekroczyłam drzwi spadł na mnie deszcz róż w różnych kolorach. Złapałam jedną z nich. Jedyny czarny kwiat. Naglę wydobył się z niego złoty napis, który ukształtował napis na tle sufitu sali. 

 Przepraszamy! Nie gniewaj się ~ Huncwoci

 Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na stół Gryfonów. Chłopaki przyglądali się mi, a widząc mój uśmiech wstali. Pokiwałam głową na znak, że wybaczam. Już po chwili podbiegli i uwięzili w grupowym uścisku. Na sali oczywiście pojawiły się brawa.

- No już zaraz stracę całe powietrze - powiedziałam śmiejąc się

 Wszyscy w końcu mnie puścili, a ja pożegnałam się i ruszyłam do swojego stolika. Napotkałam jeszcze niezadowolone spojrzenie brata, ale postanowiłam nie wtrącać się w ich spór. Nie będę w nim uczestniczyć i nie mam zamiaru wybierać między nimi. Wszystkich za mocno kocham 

---

 Taki krótszy rozdział :D

Huncwoci i Sara SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz