Rozdział 6

10.7K 759 59
                                    

Co ja właśnie zrobiłam? Co ja właśnie zrobiłam?! CO JA WŁAŚNIE ZROBIŁAM?! Dobra, dobra, powinnam się uspokoić. Nic wielkiego się nie stało. Tylko znokautowałam dziedzica tronu Atlantów. To nic takiego. To tylko jedyny dziedzic króla Nostalcjusza. Nikt przecież nie będzie się czepiał ewentualnej bezpłodności jedynego dziedzica. Kogo ja oszukuję? Istnieje szansa, że właśnie zakończyłam ponad czterdziestowieczną dynastię. Spokojnie Shannon weź wdech i skup się na tym pięknym ogrodzie. Wdech, wydech, wdech, wyde... kurde nawet to nie pomaga, a przecież kocham to miejsce. Jest takie piękne, spokojnie... puste. ŻE CO PROSZĘ?! Ci idioci chcą się ze mną żenić i żaden nie raczył dowiedzieć się czegokolwiek o mnie. Włażą w tyłek Markusowi już od tygodnia zwiedzają sale konstrukcyjne, niektórzy z nich czytali nawet komiks o Śrubkomenie, który narysowała Elizabeth w wieku pięciu lat, a nikt nie raczył dowiedzieć się jak wyglądam, lub chociaż obejrzeć coś co jest moim dziełem? Nie, bo po co? Lepiej nazwać osobę, z którą tak bardzo chcesz się ożenić dziwką. Ten bal miał przecież być idealny. Taki jak z bajki. Miałam być ja książę, który jeszcze przed północą się zakocha w pięknej damie. Miały być tańce, śpiew, magia... A co dostałam? Zarozumiałego księcia, potencjalnych mężów idiotów i na dodatek nikogo tak naprawdę nie interesuję. Mam dość. Próbując oczyścić umysł zaczęłam spacerować po części mojego królestwa poświęconego setkom różnych gatunków róż. Może to trochę egocentryczne, ale uważam, że to miejsce wyszło mi idealnie. W momencie, w którym wpadałam właśnie w samo zachwyt kątem oka zauważyłam jakiś ruch kilka alejek dalej. Ktoś tam był. Zaciekawiona chciałam podejść bliżej.

***

Plan jest prosty. Znajdź księżniczkę. Doprowadź ją do skrajnego zdenerwowania, a ona może potraktuje cię swoją mocą i uda ci się wykorkować. Wreszcie przestaniesz być śmiercią. To dobrze, uwolnisz się. Tylko ona może cię zabić. To co masz zamiar zrobić to jedyna możliwa opcja. Tylko życie może zabić śmierć. I potem życie stanie się śmiercią... Seth ogarnij się. Tak, jesteś w stanie skazać inną osobę na swój los. Po prostu wejdź do zamku, znajdź księżniczkę, doprowadź ją do wybuchu gniewu i po sprawie. Czajenie się w tym pięknym ogrodzie nic nie da. Jejku jak tu cudownie. Kiedyś moje ogrody były równie piękne... Otrząśnij się, nie jesteś tu po to by podziwiać to tak wspaniałe miejsce. Te piękne różane krzewy wcale nie odwracają twojej uwagi... I zanim zdążyłem zastanowić się co robię schyliłem się powąchać jeden z kwiatów. Boże, jak ja tęsknię za swoim dawnym życiem, za siostrami... Seth ogarnij się. Wyprostowałem się i chciałem ruszyć w kierunku zamku a przede mną wyrosła nie wiadomo skąd naprawdę urocza dziewczyna. Czy ona właśnie się do mnie uśmiechnęła? Może ktoś stoi za mną...

-Cześć... -Nie no teraz już byłem pewny, że ktoś stoi za mną. Od razu to sprawdziłem. Pusto.

-Czy ty mówisz do mnie? –Zachichotała, cudowny dźwięk i te duże roześmiane oczy...

-Jasne, że do ciebie głuptasie. Czy widzisz kogokolwiek innego w tym ogrodzie?- Czy ona właśnie nazwała śmierć głuptasem? Ona nie wie kim jestem. To dlatego ze mną rozmawia... A co do jej pytania, dopiero teraz zauważyłem, że tu naprawdę nikogo nie ma. Tylko ja i ta urocza istotka w różowej sukience.

-Nie, nikogo tu niema... Ten bal miał być dzisiaj prawda? Nie pomyliłem terminów?

-Nie, nie pomyliłeś, a co?

-Tak się zastanawiałem czemu tu jest tak pusto. W końcu to bal, który ma wyłonić męża księżniczki będącej kimś w rodzaju pani wiosny, nie?

-W sumie masz racje, ale jak widać tylko ciebie obchodzi kim jest księżniczka. Reszta napaliła się na sojusz i adoruje jej brata.

-Frajerzy!

Być życiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz