25. Możesz mi za to dać buziaka

1.8K 159 35
                                    

Wyszliśmy na dwór. Niebo było pochmurne. Padał mały deszcz.

-Coś mi o sobie powiesz?- zapytałam się Jokera.

-Co tu o mnie mówić- odparł.

Zapadła cisza. Szliśmy sobie piaszczystą dróżką między drzewami.

Chyba niewygodnie mu w kajdankach.

-Prędko stąd nie wyjdziesz, co?- zapytałam się lekko się uśmiechając.

-Raczej oni mnie stąd prędko nie wypuszczą- poprawił mnie wybuchając śmiechem.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-To, że ja niedługo i tak stąd ucieknę.

-A, no tak...

Dalej szliśmy w milczeniu.

Czemu jestem smutna? I dlaczego? Może dlatego, że Joker chce stąd spadać i mnie zostawić? Boże, i co ja wtedy zrobię w tym psychiatryku? Pewnie zwariuję i dołączę do tych wszystkich szaleńców.

-O czym myślisz?- zapytał się mnie nagle.

-O niczym...

-Przecież widzę, że o czymś myślisz.

-Myślę o tym, co będzie jak uciekniesz.

Joker nic nie odpowiedział. Chodziliśmy dookoła zakładu. Czułam spojrzenia ochroniarzy pilnujących nas. Było trochę niezręcznie. Nie wiedzialam czy zacząć jakiś temat, czy w ogóle coś powiedzieć.

-Joker?

-Tak, Hay?

-Opowiesz mi jakiś żart?- poprosiłam go uśmiechając się chytrze.

Joker się zaśmiał. Bardzo głośno się zaśmiał.

-Nie opowiem ci żadnego, przykro mi- powiedział ze śmiechem.

-Dlaczego?- zdziwiłam się.

-Bo nie jesteś smutną osobą, a tylko takim opowiadam żarty- powiedział- Ale wiesz, to nie są takie miłe żarty.  To są straszne żarty, rozumiesz?

Pokiwałam głową, że tak ale tak naprawdę to guzik rozumiałam.

-Czyli uważasz mnie za wesołą osobę?

-Tak i nie tylko- zaśmiał się- Jesteś też bardzo słodka.

Zarumieniłam się.

-Nieee, co ty gadasz- zachichotałam.

-Mówię serio- uśmiechnął się przebiegle- W ogóle, ładnie dzisiaj wyglądasz, tak swobodnie, a nie jak wszyscy.

-To znaczy?- zapytałam zaciekawiony.

-Wszyscy w zakładzie mają koszule, szpilki i inne pierdoły, a ty wyglądasz tak młodo, na luzie.

-Nie wiem co powiedzieć- powiedziałam całą się czerwieniąc.

-Możesz mi za to dać buziaka- zaśmiał się szaleńczo.

-Przestań- wybuchnęłam głośnym śmiechem- Jestem w pracy, jeszcze mnie wyrzucą jak zobaczą, że pocałowałam mojego pacjenta.

-Czyli, że dasz mi buziaka po pracy?- ciągnął dalej Joker.

Nie odpowiedziałam, bo chętnie bym to zrobiła. Szłam dalej uśmiechając się.

-Coraz bardziej mi się podobasz, kiedy jesteś taka zadziorna, Hay- powiedział Joker.

Zachichotałam. Nagle usłyszałam jak czyjeś kroki za nami. Odwróciłam się i zobaczyłam ochroniarza idącego w naszą stronę.

-Proszę pani, za chwilę będzie podawany obiad. Muszę zabrać pacjenta do sali obiadowej- powiedział.

-A, tak. Oczywiście- odpowiedziałam.

-Idziesz, Hay?- zapytał się mnie Joker.

-Tak, idę ale tylko na chwilę, ok? Potem będziemy kontynuowali rozmowę.

Joker pokiwał głowę zgadzając się. Razem z ochroniarzem poszliśmy do sali obiadowej. Znowu zostałam przepuszczona przez dwóch mężczyzn. Joker usiadł tam gdzie zwykle. Ja też. Tylko, że tym razem Joker uśmiechał się do mnie przyjaźnie i nic nie mówił swoim znajomym o mnie. Alex podeszła do mnie.

-Czy mam podać herbatę?- zapytała się przyjaźnie.

-Tak, poproszę.

-A może jakieś ciastko do tego? Upiekłam pyszne babeczki, na pewno ci będą smakować Harleem- zaproponowała.

-To świetny pomysł, chętnie spróbuję twoich babeczek, Al- zgodziłam się.

Ktoś wszedł do sali.

Guy. Świetnie.

Zauważyłam jak Joker przestał się uśmiechać i rozmawiać ze znajomymi przy stoliku. Patrzył się groźnie na Guy'a, który szedł w stronę stolika gdzie siedziałam ja i inni lekarze.

-Cześć, Hay!- przywitał się ze mną.

Hola, hola! Nikt oprócz Jokera może tak do mnie mówić!

-Cześć Guy-powiedziałam z przyklejonym uśmiechem na twarzy- Wiesz, co wolałabym, żebyś mówił do mnie Harleen, ok?

-No jasne- powiedział i uśmiechnął się do mnie.

Hmmm... Joker ma ładniejszy uśmiech.

Popatrzyłam się na mojego Pączusia i przewróciłam oczami. Uśmiechnął sie do mnie, a potem przeniósł wzrok na Guy'a i zmienił wyraz twarzy na mało przyjazny. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Alex podeszła do mnie i podała mi herbatę i trzy średniej wielkości babeczki.

-Dziękuję, Al- podziękowałam.

-Harleen? To co w sprawie naszego spotkania po pracy?- zapytał się mnie głośno Guy.

Boże, czemu musiałeś tak głośno to powiedzieć?!

Usłyszałam jak ktoś  stłukł szklankę. Wiedziałam kto to zrobił.

-Wiesz co Guy? Myślę, że raczej się nie spotkamypo pracy. Mam dużo do roboty. Przykro mi.

-No trudno, to może innym razem, co?

-Jeszcze zobaczę.

W życiu. Nie mam zamiaru z tobą gdziekolwiek

wychodzić.

Zakochana w szaleńcuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz