2. W pociągu

5.1K 182 22
                                    

Szliśmy w kierunku naszego ulubionego przedziału, w którym byliśmy prawie zawsze, ale był już zajęty! A kto siedział w środku? James Potter, Fred Weasley i spółka! No oczywiście, bo kto inny byłby tak głupi!
- O widzę, że resztki mózgu wam w to lato wyparowały - powiedział Carter wchodząc do przedziału
- Och, to bardzo miło, że martwisz się o nasze mózgi Flint*, ale jakoś sobie sami poradzimy.
- To jest twoja najlepsza riposta Weasley? - spytała Meredith
- On to chociaż zna jakie kolwiek riposty w przeciwieństwie do ciebie - odparła Elizabeth McClary, mugolaczka należąca do spółki i prefekt gryfonów
- Uuu, ale żeś pojechała - stwierdził sarkastycznie Victor
- Powiedział ten co ma gówno zamiast mózgu - powiedział James
- Uważaj, bo twoje ego ci mózg rozniesie - odpowiedział Victor
- O nie James, tylko nie to! - krzyknął Fred z udawanym dramatyzmem
- Och, James nie umieraj! - dopowiedziała Beryl Fawley, pusta idiotka
- Wynoście się stąd - warknął Gregory tak, że większość już teraz by uciekała z tego cholernego przedziału, ale oni dalej siedzieli w miejscu
- Byliśmy tu pierwsi... - zaczął Nigel Wellington, prefekt i przemądrzały mugolak, najgorszy z ich paczki, ale mu przerwałam
- Nie wymądrzaj się tak Wellington, bo i tak wszyscy wiemy, że tylko udajesz mądrego.
- Co Malfoy, czujesz się teraz fajna po tej beznadziejnej ripoście? - spytał prowokacyjnie James
- I tak zawsze będę lepsza od ciebie - odwarknęłam
- Rozumiemy, że lubicie nasze towarzystwo, ale wynoście się stąd - powiedziała Elizabeth
- Bo co? - zapytała Lilith
- Bo nikt nie ma ochoty zadawać się z czymś takim jak wy - odparł Fred
W tym momencie przyszedł profesor Andrew Crowley, surowy nauczyciel transmutacji i kazał nam wszystkim wynosić się z tego przedziału, co też musieliśmy zrobić. Chcieliśmy znaleźć pusty przedział, ale takich już nie było, więc weszliśmy do takiego, w którym był jakiś jeden chłopiec, chyba pierwszoklasista i wygoniliśmy go mówiąc, żeby poszukał sobie kolegów. No co, przecież my mu tylko pomogliśmy! Bez nas pewnie siedziałby tu sam jak palec i nie miał co robić... Gadaliśmy o wakacjach, planach na ten rok szkolny i dalszą przyszłość. Postanowiliśmy zrobić coś, żeby wszyscy nas zapamiętali i uczynić ten rok najlepszym ze wszystkich. Mieliśmy już nawet plan zemsty na Potterze i spółce. Obżeraliśmy się czekoladowymi żabami, musami-świstusami, miętowymi ropuchami i fasolkami wszystkich smaków. Ja niechcący połknęłam glutowatą, a Victor dostał wyzwanie i zjadł trzy fasolki o samku zginiłego sera naraz i nie zwymiotował. Graliśmy też w butelkę podczas której Carter owinął się papierem toaletowym i skakał w tym przez cały pociąg, a Lilith oświadczyła się opiekunowi gryfonów i nauczycielowi zielarstwa, temu głupiemu profesorowi Longbottomowi. Zanim się obejrzeliśmy zostało pół godziny do Hogwartu, więc musieliśmy się przebrać. Chłopcy zostali w przedziale, a dziewczyny poszły do łazienek. Wiem, że to dziwne, ale kiedy się przebierałam nagle przypomniały mi się słowa taty: "Pamiętaj, że to twój ostatni rok. Dobrze go wykorzystaj tak, aby potem niczego nie żałować". Nagle doznałam jakiegoś olśnienia. Zdałam sobie sprawę, że to nie były puste słowa, miały ukryte znaczenie. On miał na myśli "Zmień swoje poglądy, zmień znajomych". Ugh, znowu się mnie czepiał! No super po prostu! Dlaczego moi rodzice się mnie czepiali o to, że uważałam, że mugole i mugolacy są głupi! Przecież gdy mój ojciec był w moim wieku też uważał, że tylko czarodzieje czystej krwi zasługują na uczenie się w Hogwarcie, a teraz co? Czepia się mnie! Ma pretensje, że ja nie toleruję mugolaków, a Scorpius może się przyjaźnić z Albusem Potterem! Dlaczego to jest takie niesprawiedliwe?!
Kiedy skończyłam się przebierać, miałam wyjść z łazienki, ale usłyszałam krzyki, więc postanowiłam podsłuchać o co chodzi.
- Rose, dlaczego ty jesteś dla niego taka nie miła!? - krzyknął ktoś, a ja po głosie rozpoznałam, że był to Albus
- Bo to Malfoy - odparła dziewczyna.
Miałam ochotę jej przywalić. Nikt nie będzie obrażać Malfoy'ów! Przemądrzała Weasley z tymi swoimi napuszonymi rudymi włosami myśli, że jest lepsza! Wszyscy Weasley'owie to porażka dokładnie tak samo jak Potterowie. Byli największą czarodziejską rodziną czystej krwi i zmarnowali to!
- No i co z tego?! - odparł Albus
- To z tego, że nasi rodzice byli największymi wrogami!
"Szkoda, że Scorpius o tym nie pamięta" pomyślałam.
- Ale my tacy nie musimy być! - krzyknął Albus
- I co z tego!? On jest okropny!
- A co takiego ci w nim przeszkadza!?
- Wszystko! Wydaje mu się, że jest fajny i ciągle do mnie podchodzi albo mnie zaczepia! Po co do cholery!? - zapytała Rose.
O nie, czy Scorpius...
- Bo mu się podobasz! - odkrzyknął Albus, po czym usłyszałam kroki i domyśliłam się, że Weasley i Potter poszli w różne strony.
Co!? Jak to możliwe!? Scorpiusowi podobała się ta piegowata Rose Weasley! Boże, to największy wstyd dla całej rodziny Malfoy! Co on sobie, do jasnej cholery myśli!? Przyjaźni się z Potterem, kocha się w Weasley! Co za masakra!
Wściekła wróciłam do przedziału, usiadłam przy oknie i przez resztę drogi nie uczestniczyłam w rozmowie moich przyjaciół, a jedynym co powiedziałam była odpowiedź na pytanie co mi się stało. Powiedziałam "nic", choć z całą pewnością nie była to prawda.

* Flint - nazwisko Cartera

Ok, jestem z tego rozdziału komplernie niezadowolona, ale jest jak jest...

Jak widzicie pojawia się wątek poboczny ze Scorose. Mam nadzieję, że tym, którzy nie lubią tego shipu nie przeszkadza to w dalszym czytaniu.
A tak przy okazji, lubicie Scorose? A może wolicie Scorily? Ja osobiście kocham Scorose.

Mimo Wszystko | James Syriusz PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz