Przepraszam, misiaki, że nie dodałam rozdziału na czas! :(
~
- Kayle! - słyszę wołającą mnie Rebecca'ę (?). Już po chwili stoi obok mnie i dyszy ze zmęczenia.
- Co znowu? - pytam idąc wzdłuż korytarza szkolnego.
- Thomson cię klepnął w tyłek? Serio? Cała szkoła o tym mówi! - zapiszczała.
- Co?! - zapytałam zszokowana.
- No tak, nie wiesz?
- Niee...
- To ja lecę, widzimy się na stołówce! - po tych słowach pobiegła w stronę łazienki.
Zaczęłam iść dalej do sali gimnastycznej, lecz w drodze zostałam momentalnie zaciągnięta w ciemny zaułek korytarza i mocno przyciśnięta do ściany.
Justin.
Po sekundzie wpił się w moje usta. Tak bardzo dobrze smakowały... na początku nie odwzajemniałam pocałunków, ale nie mogłam się oprzeć. Dlaczego on tak na mnie działa? W moim brzuchu siedziało stado motyli! Całował namiętnie, jak i delikatnie - jednym słowem cudownie. Po chwili nasze języki toczyły walkę o dominację, którą zwyciężył Justin. Złapał mnie za pośladki, podnosząc. Ja tylko oplotłam go nogami w pasie, przy okazji pogłębiając pocałunek.
Chłopak odstawił mnie na ziemię, wybiegając. Poczułam pustkę, towarzyszyło mi również uczucie dotąd mi nieznane... jakby odrzucenie?
~
Bardzo krótki rozdział :/
Przepraszam :(
CZYTASZ
Cheeky
Romance- Jak chodzisz, idioto! - Uważaj na słowa, ślicznotko. - Ślicznotko? Za szybko się rozpędzasz, kolego. - Zadziorna. Lubię takie. - Nie wątpię. - Za szybko nie dam ci spokoju. Spodobałaś mi się.