9.KOMU W DROGĘ...

689 63 6
                                    

Kiedy tylko przekroczyłam granicę rodzinnej wsi, powietrze stało się jakgdyby cięższe. Nie pachniało już świeżo ściętym zbożem, ani truskawkami. Było to całkowicie nowe doznanie, które mój koński móżdżek musiał przyswoić.
Kiedy planowałam wyprawę, w mojej liście do zrobienia nie było odpoczynku. Jednak po jakimś czasie zmęczenie wzięło górę- zdecydowałam, że znajdę gdzieś schronienie , by odsapnąć do końca dnia.
Teraz dopiero dokładnie rozejrzałam się wokoło - nadal ani śladu żywej duszy. Wtem, na horyzoncie ujrzałam stary , drewniany domek. Kiedy podeszłam bliżej, zauważyłam że jest opuszczony- brakowało w nim drzwi i okien. Mimo wszystko postanowiłam tam wejść. W momencie ,kiedy nastąpiłam kopytem na podłogę, ta wydała z siebie niesamowicie głośne skrzypnięcie.

No cóż , to tylko jedna noc.. - pomyślałam

Rozłożyłam śpiwór a następnie ułożyłam się do snu, mimo godziny popołudniowej. Byłam padnięta.

Wydawałoby się, że spanie na podłodze nie jest zbyt wygodne, a jednak!

Wstałam około 2 godziny później. Zaburczało mi w brzuchu. Zdałam sobie sprawę, że nic nie jadłam przez dłuższy czas. Byłam zbyt podekscytowana podróżą ,żeby cokolwiek przełknąć.

Wzięłam kawałek szarlotki, którą upiekłam przed wyjazdem. Mogłabym nieskromnie rzec , że nawet zimna była wyborna! Ciasto popiłam cydrem bezalkoholowym od znajomej rodziny Apple. Po zjedzeniu wyciągnęłam magiczną latarkę. I znowu ta moja zabójcza skromność! Sama wynalazłam "lumagię" ( tak nazwałam w skrócie latarkę). LU pochodzi od LUMO ( ze starego języka -kucykowego esperanto), a magia - bo lumagia jest napędzana magią. W sumie nawet nie wiem skąd znam słowo "latarka". Zdaje mi się że to sprzed mojego życia w Equestrii. Ale co ja tam wiem...

No to więc wzięłam lumagię i moją księgę z zaklęciami. Otworzyłam pierwszą lepszą stronę. I znów byłam zbyt zmęczona żeby cokolwiek przeczytać. Nawet literki mi się rozmazywały.

W pewnym momencie usłyszałam jakgdyby ciche stukanie kopyt, które chwilę później zaczęło być coraz głośniejsze. Zerwałam się z posłania, wzięłam lumagię i wygalopowałam na dwór. Nikogo nie dostrzegłam.

Nagle ujrzałam zbliżającą się smużkę światła. Migotała i lśniła. Nie wierzyłam w to co widziałam i czułam: to była magia. Bardzo potężna magia.

Nie była sama, ktoś nią władał.

Była coraz bliżej. To coś , to stworzenie było coraz bliżej.

Wtem coś przecięło niebo. Tak jakby ktoś wziął nożyczki i pociął fragment nieboskłonu. Magia znów zamigała, tyle że na śnieżno - biały kolor i "otworzyła" niebo. Z tego wyjścia (lub wejścia ) wyszedł kucyk... ,a raczej Alikorn.

Był cały niebieski , miał bardzo długi róg i ogromne skrzydła. Dodatkowo na głowie miał czarną koronę , a ciemniesza grzywa powiewając, iskrzyła się, co przypominało gwiazdy na niebie. Miała przepiękny znaczek...

Niespodziewanie nasze spojrzenia się spotkały

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Niespodziewanie nasze spojrzenia się spotkały.

Czy mnie widzisz? -powiedziała (okazało się że to klacz)

Pokiwałam głową.

Wtem przybrała bardzo poważny wyraz twarzy.

Nie powinnaś... - szepnęła

-Czy często masz koszmary?- zapytała szybko

-Zaczęło się od niedawna. A czemu pytasz?

-Jak masz na imię?

-Bright. Bright Cottage.- odrzekłam

Wtem zaczęła czarować.Z jej rogu wydobyło się światło. "Magia"- pomyślałam.

Bright Cottage. Po przebudzeniu niczego co tutaj zaszło nie będziesz pamiętała. Nie będziesz śniła już nigdy o Lordzie Tireku. My się nim zajmiemy... Długo cię szukałam...

To ja śnię? Pomyślałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To ja śnię? Pomyślałam. Wtem wszystko się rozmazało, stało się białe i zniknęło.

Obudziłam się wczesnym rankiem, przyzwyczajona do wczesnej pobudki na wsi. Kiedy tylko wstałam, olśniło mnie. Wszystko mi się przypomniało. Wydawało się do tego bardzo wyraziste! Jakgdyby to nie był sen , a wspomnienie...

Od razu wyciągnęłam ołówki i narysowalam w mojej księdze zaklęć kucyka - alikorna. I zapisałam imię... Lord Tirek.

Spojrzałam na zaklęcia - teraz mogłam je odczytać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzałam na zaklęcia - teraz mogłam je odczytać. Spojrzałam na zegarek- czas na dalszą podróż! Szybko się spakowałam i pokłusowałam pełna sił w dalszą drogę.

MLP || Bezimienna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz