Rozdział 4

269 20 7
                                    

Stałam jak kamień i patrzyłam z szeroko otwartymi oczami na całą pozmienianą gromadkę. Czułam się trochę jak w przedszkolu.

- Aaaa! To jest dziewczyna! Uciekać! - wydarł się Jeff.

- Ale ja też jestem dziewczyną - powiedziała Sally.

- Nie gadaj głupot, przecież widać że jesteś chłopakiem - odparł. Sally się wkurzyła, rzuciła Jeffa misiem i poszła sobie.

- Jeff.... Czy to baba jaga? - zapytał Liu chowając się za bratem.

- Nie chcesz nas zjeść? Nie widzisz nas jako pierniczki, a twój dom nie jest cały z...

- Gofrów - przerwał mu Toby.

- Z piernika! - powiedział Jeff.

- Czyli nie wiecie kim jestem? - zapytałam

- Listonoszem ? - palnął Liu.

- Tak i mam dla was rachunki.

- Co? - powiedzieli wszyscy razem.

Odwróciłam się do Slendermana. Akurat siedział na kanapie i przyglądał się wszystkiemu zza książki, a to mnie lekko wkurzyło.

- Jak mnie nie pamiętasz to nie myśl sobie, że będę zbierała twoje kartki z drzew.- wypaliłam. Slender nic nie mówiąc wyszedł. Zastanawiałam się czy mnie pamięta... Czy w ogóle ktoś mnie pamięta. Wyszłam na balkon i patrzyłam w miejscu gdzie pojawiła się staruszka, która zmieniła całe moje życie, nawet jeśli tego nie chciałam. Przypomniały mi się fajerwerki, które tu oglądaliśmy. Łzy spływały mi po policzkach jak z kramu i schowałam swoją twarz w dłoniach. Nagle na balkon przyszedł Ben. Zauważył moje łzy i mokre policzki.

- Co się stało? - zapytał.

- Nie nic - powiedziałam.

- Powiedz... Widać, że coś się stało... - powiedział i złapał mnie za rękę. po chwili zabrał ją. Myślałam,że może on nic nie pamięta, ale jego ciało pamięta mnie i ma takie odruchy i wiem, że uczucia, które do mnie czuje nie zostały stracone. Lekko się zdziwiłam, ale po chwili uśmiechnęłam się, a on się zarumienił.

- To idziemy? - zapytał, a ja poszłam do pokoju. Wróciłam do pokoju i widziałam jak wszyscy siedzą na podłodze. Wtedy dostałam SMS od mojej "ukochanej przyjaciółki". Myślałam, że się o mnie martwi i zobaczyłam wiadomość: "Pewien 7 latek szedł sobie ulicą i zobaczył opuszczony dom. Wszedł do niego i się obsrał. Jego znaleziono z gównem. Policja ustaliła, że najprawdopodobniej ktoś go przestraszył i się zesrał. Uwaga, jego gówno żyje! Obsrał 0 osób i 0 pobrudził. Jeśli tego nie roześlesz 15 osobą w ciągu 20 minut, on będzie srał Ci na klatę do końca życia."

-" Nienawidzę Cię" - odpisałam - Co robicie? - spytałam zaciekawiona chłopców.

- Będziemy grać w mistrza! - powiedział E.J.

- Ok, to ja już odpalam konsolę - powiedział Ben ale został zatrzymany przez E.J.

- To będzie gra rzeczywista... - powiedział, a Ben posmutniał i usiadł tak jak i E.J.

- Więc wytłumaczę zasady. Losujemy karteczki z numerkami i ta osoba, która będzie miała numer 1 jest mistrzem i innym numerkom wybranym przez siebie daje jakieś wyzwanie. - wyjaśnił Jack.

- Może być fajnie - powiedziałam

Więc zaczęła się gra....

- Jestem mistrzem! - powiedział L.J. i pokazał karteczkę z 1. - więc osoba z numerem 5 musi sie rozebrać do naga! - powiedział i zaczął się śmiać , a po chwili Jeff siedział już bez ubrań.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 04, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wielka miłość - Ben DrownedWhere stories live. Discover now