One shot

42 8 21
                                    

Jestem wiatrem?
Nie.
Powietrzem?
Nie.
Jednym oddechem?
Blisko.
Jednym mrugnięciem, drgnięciem powiek, przelotnym uśmiechem, szybkim skinieniem głowy, nieprzemyślaną myślą?
Tak.
Czy jestem Chwilą?
Dokładnie tak. Możesz zobaczyć wszytko, przeżyć nieprzeżyte, ale tylko przez chwilę. Przez jedną, jedyną chwilę, którą jesteś, będziesz każdym kim chcesz. Gwiazdą rocka, super modelką, panią sprzątającą kamienicę czy kelnerem w ekskluzywnej restauracji. Dostrzeżesz w ludziach to, co kochają lub czym gardzą.

W jednej nanosekundzie moja cała świadomość została przeniesiona do ciasnego, wątłego ciałka. Patrzyłam oczami tej osoby. Nawet nie wiedziałam kim jestem, mężczyzną czy kobietą. Nie potrafiłam poruszać się tym ciałem, nie mogłam przejąć nad nim kontroli. To  było poza moim zasięgiem. Rozejrzałam się dookoła. To przecież szpitalna sala, a ja siedziałam na wózku. Z wielkim oporem mojego nowego ciała, poruszyłam zastałymi rękoma i powolnie podjechałam do dużego, świeżo wypolerowanego lustra. A jednak to potrafię, przejąć chwilową kontrolę nad inną osobą. Spojrzałam na siebie, byłam starą i zniedołężniałą kobietą, ledwo trzymającą głowę prosto. Lekko przepocona piżama gryzła całe ciało, a przytłaczające szaropastelowe kolory zniechęcały do otwarcia oczu. Nagle do sali szpitalnej, chyba szpitalnej, weszła energicznie młoda kobieta. Do tej pory nie pamiętam w co była ubrana, ważne jaki miała wyraz twarzy. Promienny, ciepły, jakby widziała najpiękniejszy zachód słońca i chciała się dzielić nim z każdym.

- Witaj, babciu. - Jej głos brzmiał naturalnie, przepełniony miłością. Nagle umysł staruszki wyparł moją świadomość. Na widok wnuczki starsza kobieta odżyła, poczułam jej wewnętrzną siłę, sprawność fizyczną i psychiczną. To było niesamowite.

Cały dotychczasowy świat, który widziałam przysłonił się mgłą, a mnie już tam nie było. Delikatne uderzenie i teraz widziałam świat w żywych barwach. Powietrze pachniało słoną, morską bryzą, a wiatr łaskotał policzki właściciela. W koło biegały dzieci, śmiały się, były przepełnione radością. Nie zrozumiałam ani słowa z tego co mówiły, ale w uszach dzwonił mi ten piękny język. Taki dźwięczny i melodyjny. A ja zazdrościłam im z jaką swobodą się nim porozumiewają. Nie zdążyłam nic więcej zaobserwować bo moja dusza znów została wyrwana i przeniosłam się gdzieś indziej.

To ciało było inne, miałam w nim naprawdę sporo miejsca, umysł był szeroko otwarty, a serce gotowe na każdy podryg. Dziewczyna głośno rozmawiała przez telefon. Znałam ten język, wielokrotnie oblewałam sprawdziany z niemieckiego, był moim wrogiem numer jeden, stał na podium nawet przed matematyką. No, właśnie co ja tu właściwie robię? Przecież za kilka godzin muszę wstawać do szkoły.

W tym momencie otworzyłam oczy, swoje własne oczy, piwne z gęstymi brązowymi rzęsami. Spędziłam jeszcze chwilę w łóżku za nim się na dobre ocknęłam. Nie chcąc już dłużej marnować czasu na przeciąganie się, wstałam i zaczęłam się ubierać. Nie zwracałam szczególnej uwagi na mój strój od razu popędziłam na dół do kuchni na śniadanie.

- Dobry, Luśka jak się spało?

 - Cześć mamo, miałam dziś szalony sen. Zaraz Ci opowiem.

Bo to tylko chwilaWhere stories live. Discover now