V

5.4K 403 8
                                    

Biegnę na oślep. Pierdolone łzy. Przez nie wszystko się rozmazuje. Cały świat. Wszystko jest teraz do niczego. Nagle wpadam na mężczyznę, który łapie mnie za ramiona. Nie powinno być tu nikogo. Jest noc, a ja biegnę w lesie.
- Harley co ty tu robisz?- pyta nieznajomy. Ocieram gniewnie oczy. Kto to jest? Nie znam go. Chyba.
- Powinnaś być w więzieniu- mówi.
- Kim jesteś?
- Rick. Rick Flagg- patrzy mi w oczy. Rick? Co on tu robi? W lesie zdala od cywilizacji i June Moone.
- Biegam po lesie. Wiesz zwyczajny wieczorny trening- mówię i uśmiecham się szaleńczo. Nie powiem mu co jest na rzeczy. Nie okaże słabości przed innym człowiekiem.
- Wszystko ok, Harley?
- Jasne. Co porabiasz w lesie tak późno w nocy?- pytam. Uśmiecha się do mnie. Idziemy gdzieś w głąb lasu. Miło mieć towarzystwo, ale nie łatwo zaufać komuś, gdy nawet twój ukochany jest przeciwko tobie. Lubię las nocą. Leśne odgłosy są lepiej słyszalne.
- Jestem na kempingu z June- odpowiada. Śmieje się. No tak Rick nigdy nie ruszy się bez June. Od tamtego dnia gdy pokonaliśmy Enchantress, nigdy nie zostawił jej samej.
- Uciekłam od Jokera, bo Batman zmienił go w nic nie czujacą i nie myślącą zabawkę- mówię w nagłym przypływie zaufania. Czemu do jasnej cholery zaufałam Rickowi? Bo on mnie zna i może w jakiejś części rozumie. Może jestem zła, ale też mam uczucia, o których Rick wie. Nienawidze Batmana jeszcze bardziej za to ci zrobił. Zniszczył moje życie miłosne. Moje życie, które mogło być takie szczęśliwe.
- A więzienie?
- Puddin mnie zabrał... Nie wiem po co- dochodzimy do obozowiska. Nie wygląda jak obóz przetrwania, ale nie ma co się dziwić. Mają przyczepę kempingową. Żadnego ogniska. Nic. Prowadzi mnie do środka. Patrzę na June, której niemal nie widziałam bez drugiej osobowości
- June Moone- wyciąga do mnie rękę.
- Harley Quinn. Miło poznać- mówię i lekko ściskam jej dłoń. Ona chyba nie zdaje sobie sprawy, że jestem niebezpieczna. Że gdybym chciała, mogłabym ich zabić. Ale nie chcem. Nie chce zabijać jedynych osób, które mnie traktują normalnie. Jak równą. June wygląda o wiele inaczej niż Enchantress. Jest ładniejsza, lepiej wychowana i mniej przerażająca. Rick podaje mi ciepłą jeszcze zupę.
- Przyda ci się- mówi. Dopiero teraz zauważam że jestem bez kurtki. Na nogach mam ulubione buty. Dotykam ramion. Znajdują się tam świeże rozcięcia, które zostały spowodowane ostrymi gałęziami w lesie. Nie czuje bólu. Za to czuje jak robi mi się zimno na sercu. Brak Jokera zaczyna dawać o sobie znać. Jem powoli, patrząc na June i Ricka. Kochają się. Nie mają ograniczeń. Są normalni.
- Nie doniesiecie na mnie Batmanowi? Nie chce być taką lalką jak Joker- mówię i patrzę im błagalnie w oczy. Tylko oni mogą mi pomóc. Tylko oni. Nie mogę liczyć na nikogo innego.
- Nie powiemy mu- mówi Rick i bierze June na zewnątrz. Pewnie będzie jej tłumaczył kim jestem i co zrobiłam. Patrze na zupę. Nie mam ochoty na jedzenie. Nadal mam przed oczami złość mojego Puddina, gdy wykrzyczałam do niego, że jest nikim. Najgorsze uczucie. Potrzebuje tego słowa. Tego jedynego, które mi go wróci. Wtedy może mnie torturować za wszystko, byle był obok. Dla Puddina wszystko. Zerkam za okno. Rick i June całują się w blasku księżyca. Wyczuwam lekkie odczucie zazdrości. Łzy płyną po moich policzach. Ide do łazienki z jednym celem. Wracam do Harleen Quinzel...

WariaciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz