13.Czy to już?!

246 19 13
                                    

Adam poszedł pół godziny temu, a ja siedzę w salonie i oglądam telewizję.Słyszę jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.Odwracam głowę z ekranu i patrzę na Konstancję.

-Co oglądasz? - pyta i siada obok mnie.

Przewracam oczami i skupiam się na serialu.

-Little Preety Liars - odpowiadam.

-Kiedy mama przyjdzie?

-Nie wiem, daj mi spokój - mówię zirytowana.

-Pytam tylko kiedy przyjedzie mama, a ty się złościsz.

-Denerwujesz mnie, okej? - patrzę na nią.

-Niby dlaczego?! - oburza się.

-Zapomniałaś o tym co mi zrobiłaś?!Hm? - unoszę jedną brew do góry.

Otwiera usta aby coś powiedzieć, ale wtedy słyszymy jak ktoś wchodzi do domu.Konstancja wstaje z kanapy i idzie przywitać się zapewne z mamą.

Po co ona w ogóle tu przyjechała?!Mam jej dość.

Po 10 minutach słyszę jak mama woła mnie z kuchni.Przewracam oczami i wstaje.Łapie się za brzuch i idę więc do kuchni.Kobiety siedzą przy stole i piją herbatę.Och, jak sztucznie.

-Co? - spytałam.

-Usiądź - powiedziała mama.

Zrobiłam tak jak kazała i popatrzyłam na nie pytającym wzrokiem.

-Pewnie zastanawiasz się dlaczego twoja siostra przyjechała.

-No tak - kiwnęłam głową.

-Biorę ślub - odezwała się.

Otworzyłam szerzej oczy i odchrząknęłam.ŚLUB?

-Eemm...co?Jaki ślub?

-Normalny - westchnęła.

-Z kim? - podniosłam swoje brwi.
Czyżby zmieniła orientację?

-Z Zuzą, a z kim niby innym?

-Myślałam, że zmieniłaś orientacje -mruknęłam.

Posłała mi groźne spojrzenie, a ja przewróciłam oczami.

-Konstancja właśnie przyjechała zaprosić nas na ślub - odezwała się rodzicielka i uśmiechnęła się.

-Super - powiedziałam sarkastycznie i złapałam się za brzuch.

Niech to się już skończy.Albo nie, lepiej żeby to był sen i żebym się obudziła.

-Nie bądź złośliwa, Rita.

-Nie jestem - prychnęłam - Po prostu nie zamierzam iść na ślub kogoś, kto zrobił mi świństwo.Własnej siostrze.

-Myślałam, że ci przeszło.

-Jesteś taka pojebana! - krzyknęłam.

-Rita?! - oburzyła się mama.

-Co?! - warknęłam.

-Uważaj na swoje słownictwo.

-To niech ona nie pierdoli pierdół -wyrzuciłam swoje ręcę w powietrze i wstałam z krzesła.

-Gdzie idziesz?!Nie skończyłam jeszcze!

-Idę do siebie, nie chcę na nią patrzeć.

Odwróciłam się na pięcie od nich i tak jak mówiłam poszłam na górę.

Gdy dotarłam na górę do swojego pokoju, położyłam się na łóżku.

-Będziesz miała udaną rodzinkę, naprawdę - dotknęłam się brzucha. - Twoja ciocia jest suką.Masz jej nie lubić.Okej?

Wybuchnęłam śmiechem, bo właśnie buntuje swoje nienarodzone dziecko przeciwko Konstancji.

Nagle poczułam ogromny ból.Złapałam się za brzuch i zasyczałam.Oddech mi przyspieszył tak samo jak bicie serca.Znowu poczułam ból, ale o wiele gorszy.Zajęczałam wręcz i wstałam.To był błąd, bo znów ból.Zgięłam się w pół.

-Mamo! - krzyknęłam.

Jęczałam już bólu i nagle poczułam między nogami mokro.Spojrzałam w dół i zobaczyłam przemoczone spodnie.O kurwa, czy ja właśnie rodze?!!

--------------

Ło kuuufaaaa!!Ale jestem jebnięta xD Zobaczycie co napisze w następnym :DD

Jak się podoba?

W końcu musi być dobrze (cz.2 "Wszystko będzie dobrze") [Naruciak]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz