301 41 7
                                    

Opowiadanie zostało napisane z okazji urodzin JeonMedi i jest w całości dedykowane jej osobie ♡♡♡ Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, staruchu ♡

___


Przyglądając się z tyłu pozostałej szóstce, która goniąc siebie nawzajem, czym prędzej pokonywała dziedziniec dzielący nas od drzwi mieszkania, mogłem dokładnie wyobrazić sobie powód ich pośpiechu. Mój żołądek przypominał mi o swoich potrzebach w coraz bardziej irytujący sposób gdy moje krótkie i zmęczone godzinnymi treningami nogi dawały z siebie wszystko żeby tylko znaleźć się na prowadzeniu. W duchu przeklinałem kierowcę, który zajął mnie bezcelową rozmową i modliłem się do Boga, w którego istnienie w ostatnich latach znacznie zwątpiłem, abym i ja znalazł coś dla siebie w wiecznie pustej, oferującej jedynie resztki zepsutego mleka, lodówce.

Mimo wszystko przybywając na miejsce jako ostatni i nie kłopocząc się nawet zdjęciem sportowych butów, popędziłem wprost do kuchni, a kiedy niezadowolony wyraz twarzy najstarszego z hyungów potwierdził moje najgorsze przypuszczenia, pozwoliłem sobie na głośne westchnięcie. Na moje nieszczęście, przyciągnęło ono jednak uwagę stojących wokół mnie chłopaków, w ten sposób zrzucając na mnie obowiązek udania się na zakupy. Nie protestując ani słowem, zaangażowałem do pomocy także Tae i Jungkooka, a gdy wyżej wymieniona dwójka naciągnęła na siebie jeszcze przed chwilą zrzucone bluzy, nie czekając ani sekundy dłużej, zamknęliśmy za sobą drzwi i ruszyliśmy do najbliższego sklepu.

- Myślicie, że to co teraz kręcimy spodoba się naszym fanom? - zaczął Taehyung w momencie, w którym niezauważeni opuściliśmy otwarty do późnej nocy market.

- Nie zaprzątajmy sobie tym teraz głowy - stwierdziłem nie podnosząc wzroku znad swoich butów. - Wypuścimy to przecież dopiero we wrześniu.

- Szybko zleci - wzruszył tamten ramionami. - Już niedługo będą zasypywać nas gradem pytań.

- Przyznam szczerze, że ja też powoli zaczynam się w tym wszystkim gubić - zaśmiałem się aby rozładować powstałe nagle napięcie. - Dyrektor Lee zaplanował każdy najdrobniejszy szczegół. Nie dziwię się, że powstało już tak wiele przeróżnych teorii.

- Niektóre z nich są naprawdę interesujące - ożywił się Tae. Jego twarz wykrzywił grymas podekscytowania gdy zaczął streszczać niektóre z przeczytanych w ostatnim czasie spekulacji.

W czasie naszej krótkiej rozmowy, Jungkook nie odezwał się natomiast ani słowem. Jedynie kiedy zawołałem go po imieniu, zdecydował się na mnie spojrzeć. Widok jego nieobecnych oczu zdradził mi, że intensywnie się nad czymś zastanawia, a po kilku minutach niemego świdrowania mnie czernią swoich źrenic, gdy w końcu zdecydował się odezwać, ton jego głosu, tak bardzo różny od tego Taehyunga, świadczył o tym, że trudno zachować mu spokój. Patrząc na jego drżące ręce doszedłem do wniosku, że niewiele brakowało aby wybuchnął głośnym płaczem.

- A co jeśli naprawdę im się to nie spodoba? - jęknął spuszczając wzrok na niesione w dłoniach reklamówki. - Co jeśli uznają, że mają już dosyć wiecznej niepewności? Albo stwierdzą, że nasze głosy nie brzmią już tak dobrze jak kiedyś?

Gdy, szukając odpowiednich słów, pochyliłem się aby oszczędzić mu ciężaru jednej z wielu toreb, zdenerwowany przyśpieszył tylko kroku, czym prędzej skręcając w uliczkę prowadzącą do naszego dormu. Z kamienną twarzą obserwowałem jego gwałtowne zachowanie, przyzwyczajony do oschłości, którą zaszczycał mnie niemalże każdego dnia. Im bardziej próbowałem zbliżyć się do Jungkooka, tym bardziej on mnie od siebie odpychał. Przez te wszystkie lata naszej znajomości, jego zachowanie nie uległo chociażby najmniejszej zmianie; uczucia, które zwykł ukrywać pod warstwą złośliwości, obojętności czy też ignorancji wobec otaczającego go świata, wciąż stanowiły tajemnicę zarówno dla mnie, jak i dla pozostałych członków zespołu.

- Postaraj się z nim porozmawiać - odezwał się po cichu wchodzący przede mną Tae. - Wydaje się naprawdę tego potrzebować.

~×××~

Zanim jeszcze zgasiłem światło w swoim pokoju, ostatni raz spojrzałem na zdjęcie całej naszej siódemki, które już od kilku tygodni dumnie pełniło funkcję tapety mojego telefonu. Jako jedno z niewielu ukazujących nasze szczere uśmiechy i wyrażające rzeczywistą radość oczy, stanowiło nikłe wspomnienie przeddebiutowych czasów. Istnym paradoksem był fakt, że teraz, mimo sukcesu jaki osiągnęliśmy, nie potrafiliśmy odnaleźć dawnego szczęścia. Wiecznie zmęczeni, głodni i zdenerwowani, nigdy jednak nie żałowaliśmy podjętej przez każdego z nas decyzji. Jeśli możesz znaleźć drogę, na której nie ma żadnych przeszkód - prawdopodobnie wiedzie ona donikąd, powtarzał mój tata. Nie wszystko przychodzi w życiu tak łatwo, jak byśmy sobie tego życzyli.

Upewniając się, że Taehyung i Hoseok zdążyli już zasnąć, odłożyłem jednak swoją komórkę na poduszkę i po cichu wymknąłem się ze swojej sypialni. Starając się nie powodować niepotrzebnego hałasu, zakradłem się więc do pokoju Jungkooka i przeczuwając, że młodszy chłopak nie zdołał jeszcze zamknąć swoich oczu, przysiadłem na jego łóżku.

- Kookie? - szepnąłem w stronę siedzącej pod ścianą sylwetki i, nie otrzymując odpowiedzi, przysunąłem się bliżej. Nakrywając swoje nogi jego kołdrą, utkwiłem wzrok w granatowym niebie, widocznym zza odsłoniętej wciąż szyby.

Jungkook był osobą, o którą zawsze najbardziej się troszczyłem. Jako najmłodszy z nas wciąż trwał jeszcze w wieku nastoletnim i mimo swojej zimnej postawy oraz nieuzasadnionego dążenia do bycia postrzeganym jako osoba dorosła, wciąż był jeszcze dzieckiem. Chociaż nigdy się do tego nie przyznał, wiedziałem, że to jemu z całej naszej siódemki, najtrudniej jest odnaleźć się na wybranej przez siebie drodze. Ten chłopak nadal jeszcze szukał samego siebie, zdecydowanie zbyt często nie przyjmując do wiadomości możliwości przegranej. Chciał być perfekcyjny, nie rozumiejąc, że to niemożliwe. Dlatego też potrzebował mojego wsparcia. Potrzebował abym był dla niego w chwilach takich jak dzisiejszy wieczór.

Kiedy jednak wykonałem drobny ruch, na moment odrywając się od ściany, jego palce niespodziewanie zacisnęły się na moim nadgarstku. Zupełnie jakby mój cichy rozmówca obawiał się, że mógłbym go opuścić, jego ręka unieruchomiła mnie w miejscu.

Nie minęło nawet kilka minut gdy ledwo słyszalny szloch dotarł do moich wyczulonych na jego głos uszu. Z początku zaskoczony, szybko zorientowałem się w nowej sytuacji, obejmując niespokojnego chłopaka obydwoma ramionami i przyciskając jego głowę do swojego ramienia.

- Nikt się o tym nie dowie, możesz płakać - wyszeptałem do jego ucha, świadomy, że Kookie za wszelką cenę broni się przed etykietką dziecka, którym w jego mniemaniu, mogli nazwać go nawet jego najbliżsi.

Osobiście nie uważając płaczu za oznakę niedojrzałości, nie chciałem dyskutować z nim na ten temat akurat teraz. Całą uwagę skupiłem w tej chwili wyłącznie na płaczącym Kookie'm, którego szloch raz po raz łamał moje serce na tysiące malutkich kawałków. Chcąc być dla niego podporą, szczelnie objąłem jego ciało i, głaskając delikatnie po plecach, szeptałem do ucha wszelkie z pozoru pocieszające słowa, jakie tylko przyszły mi na myśl.

Nie wiedziałem co takiego stanowiło przyczynę upadku muru, który tak starannie wokół siebie budował. Nie wiedziałem czy stało się tak za sprawą nadchodzącego comebacku, tęsknoty za domem, czy chociażby zwyczajnego przemęczenia, będącego niestety stałym elementem naszej codzienności. Ale mimo wszystko nie naciskałem aby przygnębiony chłopak dzielił się ze mną rzeczywistym powodem swoich łez. Wystarczyła mi świadomość, że wylewał je przy nikim innym, jak właśnie przy mnie.

Płacz nie jest przecież czymś czego powinniśmy się wstydzić. W starciu z przeszkodami, które napotykamy na swojej drodze, stanowi on najprostszy i przynoszący największe korzyści sposób na wyzbycie się negatywnych emocji. Płacząc, jesteśmy w stanie znów czysto spojrzeć przed siebie; uwierzyć, że żadna zapora nie jest w stanie przeszkodzić nam w dążeniu do wyznaczonego celu. A gdy miewamy wrażenie, że coś przerasta nasze własne możliwości, bez wahania powinniśmy sięgać po pomoc drugiej osoby. Bo wspólnie jesteśmy w stanie pokonać wszystkie przeciwności, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć.

- Hyung? - głos młodszego chłopca przerwał moje rozmyślania. Kiedy ten ostrożnie wyswobodził się z mojego uścisku i spojrzał prosto w moje oczy, nie byłem w stanie odwrócić od niego wzroku. - Będziesz przy mnie?

- Będę - odpowiedziałem bez wahania. - Zawsze.

K O N I E C

The Path || jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz