Rozdział 1

55 6 2
                                    

Jack

Dziś zakończenie roku szkolnego. Mówiąc szczerze, nie cieszę się tak bardzo, jak moi rówieśnicy. Oczywiście, miałem czasem dosyć szkoły, ale to głównie z powodu ludzi, którzy do niej uczęszczali. Większość z nich rozmawia ze mną, ponieważ jestem bogaty i dobrze się uczę. Niestety, nie zadaję się z tępymi typami, którzy chcą przyjść do mnie i urządzić 'melanż stulecia'. Jasne, lubię imprezy od czasu do czasu, ale nie piję za dużo.
Co do dziewczyn... Żaden chłopak nie odmówi, kiedy ładna laska rozkłada przed nim nogi, ale mam dwie zasady:
1. Tylko na jedną noc.
2. Nie u mnie.
Zazwyczaj żadna nie ma z tym problemu, ale zdarzają się wyjątki. Całe szczęście, że mam prawdziwych przyjaciół, którzy są zawsze chętnie, aby wygonić takie laski.
Nigdy nie robiłem 'imprezy dla każdego' u mnie w domu, uważam, że to za duże niebezpieczeństwo i za wiele ludzi. Kiedy Cameron, jeden z moich najlepszych przyjaciół, wpadł na pomysł urządzenia takiej imprezy, od razu się nie zgodziłem. Niestety, Cam ma większą siłę przebicia w postaci reszty osób z naszej paczki, czyli Nasha, Shawna, Jacka i Matta. Nie mogłem odmówić, kiedy przyszli do mnie i na kolanach zaczęli błagać. Lecz ustanowiłem jedną zasadę:
Zero obmacywania.
Nie chcę w domu drugiego show-up'a. Każdy, kto ją złamie zostanie spryskany wodą i wyrzucony z domu. Myślę, że wszyscy to zrozumieją. Przed imprezą pochowam najdroższy sprzęt, zostawię tylko głośniki i tak nic z tego nie będzie potrzebne.
Rozmyślam na temat imprezy, jednoczę nie szykując się do wyjścia. Obiecałem Nashowi, że po niego przyjadę i pojedziemy razem na zakończenie roku.

Jo

- Wszystko, czego aktualnie potrzebujesz to porządna impreza z dużą dawką alkoholu - po raz kolejny tego poranka słyszę te słowa.
- Kiedy ja nie chcę... Ani nie potrzebuję tego. - Odpowiadam mojej najlepszej przyjaciółce Joss znudzonym głosem.
- Nie potrzebujesz? Kochanie, masz osiemnaście lat i nie miałaś jeszcze chłopaka! Dobra, nie ważne - mówi mi, kiedy piorunuję ją wzrokiem. - Siedzisz cały czas w domu. Masz wzorową średnią i jesteś ulubienicą wszystkich nauczycieli. Gdyby nie to, że w pierwszej klasie miałam problemy z chemią, nie wiedziałabym, co skrywa się za tą skorupą. Naprawdę, potrzebujesz tego wyjścia. 
- Wcale, że nie! Nie odczuwam potrzeby, a tym bardziej chęci do wychodzenia gdzieś. Joss, kocham cię i ty mi wystarczysz - odpowiadam, pakując moim Camaro pod szkołą.
- Jo... A dziś jest impreza u Giliskiego. Będzie Jack Johnson, a wiesz, jaką mam do niego słabość!  Bez ciebie nigdzie nie idę. Zostaniesz druhną na naszym ślubie! - dziewczyna zaczęła piszczeć z podekscytowania.
- Ech, dobrze. - wzdycham i gaszę silnik auta.
- Kocham cię! - krzyczy i rzuca mi się na szyję.
- Dobra, dobra, koniec. Idziemy na zakończenie. Nie mogę się spóźnić.
- Tak, tak, tak. Nie mogę się spóźnić. - przedrzeźnia mnie przyjaciółka, kiedy wysiadamy z samochodu i ciągnę ją za sobą.
Siadamy w pierwszym rzędzie na sali gimnastycznej. Zauważam, że po naszej prawej stronie siedzi Jack z Nashem. W momencie, gdy wybuchają śmiechem odrywam od nich wzrok i skupiam swoją uwagę na Joss, która opowiada o tym, co ubierze na imprezę.

Witam Was misiaki z nowym opowiadaniem. Zbierałam się naprawdę długo, żeby je opublikować. Pierwszy rozdział jest krótki, ale reszta będzie dłuższa, nie martwcie się :) . Wiem, jakie błędy zrobiłam przy I am yours, Nate i w tym opowiadaniu staram się ich unikać. Mam nadzieję, że polubicie je tak samo jak ja to zrobiłam.
Co do postaci. Opowiadanie jest o Camili, chociaż kocham Madison i Jacka, shippuje ich bardzo mocno. To jest po prostu mój wymysł i koniec, także mam nadzieję, że nie będzie żadnej "spiny".
Buziaki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 27, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Twenty Questins // Jack GilinskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz