rozdział 61

621 52 62
                                    

Idę się schować... 😞😋

Tris

Otwieram oczy i znów stoję w sali krajobrazu strachu. Większość par oczu jest skierowana w moją stronę i jest to zdumione spojrzenie. Nie dziwię się nikomu. Mam pięć lęków, co jest bardzo bliskie dotychczasowego i legendarnego wyniku, który osiągnął tylko Tobias.

Do pokoju wchodzi August i uśmiecha się do mnie z potwierdzeniem, że wszystko jest dobrze. Trochę się rozluźniam.

-Moje gratulacje , Tris- mówi spokojnie- Pomyślnie zakończyłaś symulację.

Uśmiecham się blado i kiwam głową. Serum jeszcze ciąży mi i chce mi się  spać. Wychodzę z sali i siadam na swoim miejscu, które- o dziwo- nikt mi nie zajął. Znów spoglądam w stronę Tobiasa, ale on nie patrzy na mnie. Wygina palce ze spuszczoną głową i nie podnosi wzroku. Trochę mnie to smuci, bo po cichu liczyłam na jego pokrzepiające spojrzenie, motywujący uśmiech i ruch warg, które bez głośnie mówiły ,,kocham cię"

-To było świetne!- komentuje Derek z wyraźnym zdumieniem, wyciągając mnie tym z zamyślenia- Zauważyłaś, że masz zaledwie osiem minut? Praktycznie mniej niż dwie minuty na jeden lęk.

-Dzięki- mruczę i zamykam na chwilę oczy. Teraz pewnie poszedł Finn, a po nim idzie Hazel, potem Mira. Przeczesuję palcami włosy i staram się nie zasnąć.

Chłopak rozpoczyna symulację. Na ekranie widzę jedynie reakcję na jego lęki, ale zauważam, że strzepuje z ramion niewidzialne pająki lub inne insekty. Kiedy zaczyna drugi lęk, widzę jak stara się trzymać jakieś ściany w bezpiecznej odległości.

Przestaję się skupiać, bo od domyślaniu się, jaki kto ma lęk, rozbolała mnie głowa. Z nadzieją kolejny raz spoglądam na Tobiasa, ale on dalej nie przerywa swojego zajęcia. Unika mnie i nawet nie spojrzy mi w oczy. Strasznie jestem tym zirytowana, bo jeszcze kilka dni temu niewiarygodnie się o mnie martwił, a od trzech dni nawet nie patrzy na mnie. Nie przeprowadzał przez ostatnie dni moich lęków. Musiała to robić Cler- drugi instruktor. Zajmowała się nowicjuszami urodzonymi w nieustraszoności.

Ona stoi przy komputerze i napełnia strzykawki płynem, który podaje liderowi, a on wstrzykuje serum Hazel. Jest ładna, ale mocno wytatuowana, co niestety odbiera jej uroku. Ale dobrze wiem, że prawdziwemu nieustraszonemu nie zależy na byciu uroczym, tylko silnym i odważnym. Pod tym względem muszę potwierdzić, że jestem prawdziwą nieustraszoną.

-Jak twoje ręce?- pyta cicho Derek.

-Dobrze- wzruszam ramionami- A co?

-Nic- odpowiada szybko- Po prostu stwierdziłem, że skoro ty mnie pytałaś o ranę, to ja cię zapytam o twoje rany.

-Aha. To dzięki.

Staram się uśmiechnąć, ale sądząc po reakcji Dereka, mój uśmiech nie przypomina uśmiechu.

Podchodzi do nas Ali i staje naprzeciw nas.

-Derek, jesteś po Mirze- informuje cicho, a ten kiwa głową- A ja jestem po tobie.

-A po tobie kto idzie?

-Chyba Austin, potem Sophia, a po niej Lena.

Spoglądam na Austina, który stoi po drugiej stronie sali z zawieszoną głową. Pamiętam jego krzywy uśmiech pierwszego dnia, i kiedy lubi być chojrakiem, dopóki atmosfera nie zrobi się napięta. Zdecydowanie zmiana frakcji zmieniła go, ale na bardziej nieśmiałego, co nie zapewnia mu dobrej przyszłości. Chyba że udaje i wcale nie jest taki nieśmiały, na jakiego wygląda.

Fourtris- Ciąg Dalszy NiezgodnejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz