Rozdział II - Minus jeden

60 7 5
                                    

Teox zaprowadził mnie do pokoju biurowego, który znajdował się w ratuszu, był przyszykowany pod rozmowy z nowicjuszami, by przekazać im wszystkie szczegóły.

- Chcę Ci kogoś przedstawić Nuti! - Powiedział Teo, a moim oczom ukazała się piękna mysia dama. - To jest Angelika. - Uśmiechnął się pod nosem.

- Cześć. - Rzuciłam nieśmiało. W ostatnich chwilach czułam się co raz bardziej zakłopotana wszystkimi wydarzeniami. Nie wiedziałam jak właściwie powinnam się zwracać do osób, które poznaje w tym miejscu.

- Siema. - Odpowiedziała mi i się zaśmiała. - Rozluźnij się trochę, nic złego Ci nie zrobię przecież.

- Dokładnie, jest niegroźna. - Teo wystawił język i zmrużył oczka. - Wiesz.. Andzia trafiła tutaj w dość nieprzyjemny sposób.. A z resztą, może mówić, więc zapewne sama Ci opowie. - Czarnowłosy spojrzał w jej kierunku, widać było, że nie dał jej wyboru.

- Tak, więc. Moje imię już znasz. Teraz czas na historię. Trafiłam tutaj jak miałam jakoś pięć? A może nawet cztery lata, z resztą wiek jest nie ważny w tej opowieści. Byłam małą myszką i głupią. Bawiłam się piłką przed domkiem, wówczas owa piłka gdzieś się potoczyła, no to co. Trzeba było iść za nią. W około nie było przejścia na drugą stronę ulicy, więc przebiegłam tam. W okół nie widziałam w zasadzie nikogo, jednak stąd ni zowąd pojawił się jakiś mężczyzna w całym przebraniu, czy tam stroju, łącznie z kapeluszem. Uśmiechnął się złowieszczo i wypowiedział tylko jakieś słowa, jakby zmówiona modlitwa. Wiedziałam, że zapewne to przez to, iż należałam do ważnej rodziny i to pewnie, dlatego. Zbliżył się do mnie i poczułam tylko jakieś ukłucie, a potem pojawiła się ciemność. Nie wiem do dzisiaj to tak właściwie się wydarzyło, ale nie mam zamiaru się w to zagłębiać. Trudno. Umarłam z czystej głupoty.

- Nie przejmuj się, chociaż może trudno to mówić w obecnej sytuacji, ale wszystko jest możliwe i nie mamy na to często wpływu. Nie unikniemy tak łatwo tego co zgotował nam los, więc nie mów więcej, że to było głupie, byłaś dzieckiem, a taki instynkt mają dzieci. Praktycznie każde by pobiegło za piłką. Siedzimy na tym świecie razem, więc nie jesteś sama. - Uśmiechnęłam się bardzo delikatnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, nie było to łatwe, ale coś się udało. Widziałam delikatny uśmiech, który wkradł się na jej mordkę.

- A Ty? Miałaś taki wybór? - Chciała się dowiedzieć. - Czy mogłaś zadecydować?

- Nie miałam. - Westchnęłam, a kolejne wspomnienia uderzyły mnie z falą gorąca. - Ja.. ja.. moje ciało, ono rozpadło się na pixele w moich ostatnich chwilach. Nie mam pojęcia czy żyje, jednak jestem tutaj, więc to jest istotne, że jednak dostałam jakąś szansę. - Westchnęłam ciężko łapiąc oddech.

- Wiesz Angelika, Nut mi wcześniej już powiedziała, ale wydawało jej się, że nie była sama podczas tego przejścia, jednak ma częściowy zanik pamięci, jak to z resztą widać. Powinna sobie przypomnieć niedługo, jednak czuje lekki żal z tym związany, aż mam ochotę pomóc tej zbłąkanej duszyczce. - Teo wyglądał na lekko przygnębionego, gdy jeszcze raz przypomniał sobie to opowiadając.

- Czyli nie pamiętasz kim były te osoby? A jednak czujesz, że były? - Angelika zadała te pytania bardziej sama sobie, nie licząc na jakąkolwiek odpowiedź. - Intrygujące. - Jednak jeśli to prawda, a Ty wyczuwałaś kogoś podczas tego incydentu to jedno jest pewne. Oni są gdzieś w tej krainie. Ale również nie mogę wam tego przyobiecać, bo w rejestrze nie zjawił się nikt nowy. - Jej ton głosu był niesamowicie poważny w każdej sekundzie jej wypowiedzi.

- Jeżeli naprawdę gdzieś tu są... jeśli tylko jest chociażby drobna szansa ku temu to zaryzykuję, chcę przeszukać cały ten świat. Każdy najdrobniejszy kamyk. - To było pierwsze co nasunęło mi się na myśl po usłyszeniu Angeli.Obgadywaliśmy tą sprawę jeszcze przez chwilę, bo w zasadzie ciężko było o czymś mówić, gdy główny bohater dramatu zapomina o wszystkim co się działo i ktoś próbuje za niego ustalić cokolwiek.

- Robi się dosyć późno, powinniśmy iść już do domów. - Westchnął Teox wyglądając akurat przez okno. - Jutro zaczniemy misję poszukiwawczą.

- Chciałabym, ale nie mam domku. Nie w tym świecie. - Zacisnęłam zęby i chwyciłam się za głowę.

- Możesz przenocować u mnie, nie mam nic przeciwko. Co więcej, mam całkiem spory domek.- Teox uśmiechnął się subtelnie.

- Zgoda. - Uśmiechnęłam się również. W zasadzie nie miałam innego wyboru, nie mogłam zostać na dworze, bo nie byłoby to najbezpieczniejsze. A na ten moment Teo był jedyną osobą, której ufałam tutaj. Pożegnaliśmy Angelikę i przespacerowaliśmy się do jego domku. Na dworze w tym czasie zrobiło się zupełnie ciemno, na szczęście nie było to ogromne miasto, więc szybko się przedostaliśmy na miejsce. Od razu, gdy przekroczyliśmy próg próbował jakoś zagadać.

- Pamiętasz może ile było z Tobą osób? Czy nadal nic. - Spytał, był przy tym niesamowicie delikatny i uważny.

- Nie za bardzo, ale wydaje mi się, że jak poczynimy już jakieś kroki to sobie przypomnę. Zauważyłam, że wspomnienia napływają mi do głowy w różnych istotnych momentach.

- Pomyśl o wszystkim co już wiesz, co miało miejsce, wiem że to będzie bolesne, ale może wtedy wspomnienia same wrócą. - Usiadł na kanapie i wskazał ruchem bym zrobiła to samo, a ja uczyniłam tak.

- W porządku. - Nie zbyt wierzyłam, że ma to szansę bytu, jednak bez prób nie ma rezultatów, toteż zamknęłam oczy i skupiłam się na wydarzeniach z tamtego feralnego dnia. Czułam to, widziałam to. Setki, a może i tysiące myszy stojące przy balustradach, balkonach lub zwyczajnie wokół. Smutnawa piosenka i osiem trzymających się silnie za łapki, lekko płaczących, ale po cichu myszek, które przeklinały w głowach swój los. Osiem myszek.. osiem minus jedna, która właśnie o tym myśli. Osiem minus ja. Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego, był we mnie wpatrzony jak w kolorowy witraż i chciał wyczytać jak najwięcej.

- I jak? Przypomniałaś coś sobie? - Czarnowłosy chciał się dowiedzieć czym prędzej.

- Teox, nas było ośmioro, jednak ja jestem teraz tutaj. Czyli... siódemka błądzi gdzieś w tej krainie. Ja muszę, po prostu muszę.. ich odnaleźć.

- Wiesz kim byli? - Próbował, chociaż właściwie nie wiedziałam, aż tyle.

- Nie mam pojęcia, ale zawsze potrafiłam wyczuć tą bliskość. Wiesz Teo? Jesteśmy wyjątkową paczką, którą łączy wyjątkowa więź, więc nawet gdy nie będę pamiętać, to będę wiedzieć, że to oni. - Uśmiechnęłam się, a wręcz zaśmiałam, tak ciepło, że chłopak był pod wrażeniem.

- Zgoda, pomogę Ci. Wiem, że się boisz i nie chcesz iść przez to sama, to zrozumiałe, w końcu nie wiesz tyle co ja o tym świcie. Będę twoim przewodnikiem Nut. - Podał mi łapkę. - Zgoda?

- Zgoda. - Uścisnęłam jego łapkę.

- Jestem wręcz przekonany, że Angelika będzie również chętna do pomocy. Wierzę, że ich znajdziemy, jesteś silną osobą, czuję to. - Przytulił mnie na pocieszenie, a ja poczułam to bijące ciepło i nadzieję. - Chodźmy spać, skoro jutro zaczynamy misję. - Zaprowadził mnie do pokoju na piętrze i wskazał pokój z ogromnym łóżkiem, a sam poszedł do innego. Byłam wyczerpana, więc położyłam się i nakryłam kocem, nawet nie wiem kiedy wszystko stało się snem, odpłynęłam.



_____________________________
Korekta 04.06.2019r.


Słowa przed - 468.
Słowa po - 1146.

Transformice - Heaven for MiceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz