Rozdział 22

5.5K 293 18
                                    

Jace Smith

Holly zmierzała w moim kierunku, gdy nagle się zachwiała, co wzbudziło u mnie niepokój i nagle upadła. Rzuciłem się do biegu. Kiedy znalazłem się przy niej mówiłem:

- Holly. Nie zamykaj oczu. 

Ona tylko jęknęła:

- Jace... - i straciła przytomność. 

Wziąłem ją na ręce i zniosłem do samochodu. Położyłem na tylnym siedzeniu, a Alice zapiąłem pasami z przodu. Pojechaliśmy do szpitala. Holly wyglądała strasznie... Była blada, miała podkrążone oczy. Zarzucałem sobie jak mogłem pozwolić jej na to. Jak mogłem. 

- Panie doktorze co z nią?

- Przykro mi, ale na razie nic nie wiem. Czy żona ostatnimi czasy mało jadła, spała? Miała może jakiś stresowy okres?

- Alice, usiądź tutaj. Tak, ale myślałem, że stresowała się ślubem. Staramy się o drugie dziecko, ale na marne, więc może tym się tak bardzo przejęła. 

- Tak, kobiety czasem przez to przechodzą.

- Moglibyśmy do niej wejść?

- Tak, ale na chwilkę. Jak coś będę wiedział to od razu pana o tym powiadomię. 

- Dobrze, dziękuję.

Weszliśmy, a Holly lekko uśmiechnęła się do nas. Ali rzuciła się jej w ramiona. 

- Cześć, kotku. - powiedziała brunetka cichutko.

- Cześć mamusiu, co ci się stało?

- Alice, prosiłem cię byś nie męczyła mamy.

- Jace, przepraszam... 

- Ćśśś... Odpoczywaj, ślub da się przełożyć.

- Nie wiem, co się stało.

***

KILKA DNI PÓŹNIEJ

Zrobili Holly wszystkie potrzebne badania, dzisiaj miały być wyniki. 

Siedzieliśmy razem z Alice i mamą mojej narzeczonej razem z nią, gdy wszedł lekarz. 

- Przykro mi, ale nie mam dla państwa dobrych wiadomości. Nie zauważyłem żadnych niepokojących zmian, ale z badań wychodzi, że... Ma pani... białaczkę szpikową. 

Zrobiło mi się duszno i poczułem jak z mojej twarzy odpływa krew. 

- Słucham?

- Przykro mi, ale białaczkę da się już wyleczyć.

- To niemożliwe. 

- Jeśli będzie pani chciała możemy powtórzyć badania. 

- Muszę się nad tym zastanowić. Możecie zostawić mnie samą? 

- Jasne, skarbie. - powiedziałem i wyszliśmy. Na korytarzu siedzieli moi rodzice i Sam, rozmawiali. 

- Co z Holly? Już coś wiadomo. - przerwała nagle moja matka. 

- Holly, ma białaczkę. - powiedziałem z łzami w oczach. Pani Minight od razu wtuliła się w Sama.

- Powinniśmy przełożyć naszą uroczystość. - oznajmiła. 

- Kochanie, ale musimy się zachowywać jak dawniej, będzie się wtedy źle czuła. - rzucił Samuel. - Tak było z moją żoną. 

***

Jak myślicie Holly załamie się po tym jeszcze bardziej?
Macie ochotę mnie teraz zabić 😂😊 ale obiecuję że nadejdzie ten wielki dzień i będzie o wiele fajniej...

Odnajdę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz