14. Przepraszam.

309 39 4
                                    

Jego ciało z każdą setną sekundy oddalało się coraz bardziej. Nic nie myśląc zostawiłam za sobą bruneta i pobiegłam za Niallem. Mocne wstrząsy, które odczuwała moja ręka powodowały ból, który byłam w stanie znieść. Dogoniłam blondyna i złapałam za jego nadgarstek, przez co odwrócił się w moją stronę. Na jego twarzy widniał smutek, który potwierdzały jego zaszklone oczy. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.

- Co się stało? - zapytałam, czułam się winna.

- Tylko raz oczekiwałem od ciebie pomocy. - zaśmiał się - Właśnie tym pokazałaś, że zawsze mogę na ciebie liczyć. - ponownie zawrócił.

- Niall. - dogoniłam go - Miałam odebrać, ale wpadłam na Harry'ego i zepsułam telefon. - przerwałam - No i złamałam rękę. - spojrzałam na gips. Ostatni raz zerknął na mnie i nic nie mówiąc odszedł. - Niall! - zawołałam, ale na marne. Jedynie patrzyłam jak jego sylwetka się oddala.

- Wszystko w porządku? - poczułam dłoń na ramieniu.

- Nie. - złapałam się za głowę.

- W takim razie, chodź. - ruszył przed siebie.

Po chwili oboje siedzieliśmy w jego samochodzie.

- Do mnie czy do ciebie? - zapytał, przez co zmarszczyłam brwi. Co on miał zamiar robić?

- Co? Po co? - zapytałam zdezorientowana.

- Wiem, co trzeba robić, gdy u dziewczyny nie jest w porządku. - przerwał - Pojedziemy do domu, włączymy titanica i wspólnie zjemy litrowe lody. Jeżeli to nie wystarczy, to zamówimy pizze i włączymy kolejny dramat. Jeśli będzie potrzeba to włączymy nawet piętnaście. - zaśmiałam się - Więc? Do mnie czy do ciebie? - ponownie zapytał.

- Możemy do ciebie. - odparłam - Mogę zadzwonić do mamy?

- Jasne. - podał mi swój telefon.

Wykręciłam numer i zadzwoniłam, a po kilku sygnałach usłyszałam jej głos. Poinformowałam ją o moim wypadku i powiedziałam, że resztę opowiem jej w domu. Ruszyliśmy, a wiatr zarzucił moje włosy do tyłu.

N I A L L

Widząc ją w jego towarzystwie, jeszcze po tym jak nie odbierała moich telefonów, tylko utrzymało mnie w tym, że nie mogę na nią liczyć. Widząc uśmiechy na ich twarzach, czułem jakby pękało mi serce. Ja jestem dla niej zawsze, nawet jak zadzwoni do mnie w środku nocy. Kiedy ona jest dla mnie? Chciałem zyskać jej zaufanie, żeby pokazać jej, co przez ten cały czas pominęła. Może z czasem sam jej to powiem? W moich planach było oddalenie się od niej, ale jak miałem to zrobić? W końcu miała to, co chciała. Znana w całej szkole, każdy chce się z nią przyjaźnić. Miałem się nie wtrącać, dać jej spokój. Kiedy widziałem jak z czasem z jej twarzy znika uśmiech, nie mogłem pozwolić na to, aby dalej tak było. Musiałem coś zrobić. Tym czymś było moje pojawienie się. Widzę, że jej to pomogło. Ale czy ze mną było lepiej? Było jeszcze gorzej. W dodatku coraz gorsze wieści o mojej mamie wszystko pogarszały. Nie czułem się na siłach, ale nadal starałem się, żeby brunetka o pięknych, zielonych oczach była szczęśliwa. Tak szczęśliwa, jak kiedyś uszczęśliwiała mnie.

Gdy zobaczyłem jak odjeżdżają, zawróciłem do szpitala i usiadłem na korytarzu. Czekałem na kolejne informacje. Nie obchodziło mnie to, czy będą dobre czy złe. Chciałem dowiedzieć się więcej.

R E N E S M E E

Na ekranie telewizora właśnie wyświetlał się już trzeci film, pod tytułem "Pamiętnik". Wspaniała historia, opowiadająca o prawdziwej miłości. Sama nie wiem, czy kiedykolwiek taką przeżyję. Wzięłam gryz pizzy i spojrzałam na bruneta, który był cały ubrudzony sosem czosnkowym. Lekko się zaśmiałam, przez co Harry zrozumiał o co mi chodzi. Ciągle czułam się źle z tym, że zostawiłam Nialla samego z jego problemem. Nie chciałam, żeby tak było.

- Mogłabym zadzwonić? - zapytałam nagle, a brunet przytaknął i podał mi swój telefon.

Udałam się do kuchni i wpisałam numer blondyna. Wyświetliła się propozycja kontaktu, zatytułowanego "Horan". Zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam, że się znają. Weszłam w kontakt, a ukazało się kilka wysyłanych smsów.

Horan:
Ciągle się staram, ale nie wiem czy to coś da.

Ja:
Stary, uwierz w siebie. Z czasem wszystko się ułoży.

Horan:
Boję się, że ją stracę.

Ja:
Są przypadki ludzi, którzy wyleczyli raka.

Co? Jakiego raka? Nic nie rozumiałam. Z każdą wiadomością czułam się coraz dziwniej. Zastanawiało mnie o kogo chodzi.

- Co robisz? - powiedział zabierając mi telefon z rąk.

- P-przepraszam. - powiedziałam wystraszona. Brunet spojrzał na ekran i posłał mi spojrzenie mówiące "ty już wszystko wiesz?".

- Chyba powinnaś z nim porozmawiać. - odparł. Wypuściłam głośno powietrze.

- Tak, wiem.

^^^

Powiedziałam Harry'emu, żeby zawiózł mnie w okolice naszej ławki. Miała nadzieję, że go tam spotkam. Zawsze tam był. Wspięłam się i ujrzałam puste miejsce na starej, drewnianej ławce, co tylko wszystko utrudniło. W takim razie gdzie go miałam szukać?

Brunet odwiózł mnie do domu. Zawiedziona weszłam po schodach i otworzyłam drzwi od pokoju. Byłam na skraju załamania. Uderzyłam gipsem w ścianę i przyłożyłam do niej czoło. Pozwoliłam swobodnie spłynąć moim łzom i pociągnęłam nosem. Poczułam oplatające mój brzuch ręce, przez co lekko się zlękłam. Po zapachu perfum rozpoznałam kto to. Ułożył głowę na wgłębieniu mojej szyi.

- Przepraszam. - powiedziałam, płacząc.

Obrócił mnie przodem do siebie i wytarł wszystkie łzy. Jego oczy mnie uspokajały. Przyciągnął mnie do siebie.

- Pół roku temu zdiagnozowano u mojej mamy raka płuc. - zaczął niepewnie - Przez cały czas trwa leczenie. Nie jest ani lepiej, ani gorzej. - pogłaskał mnie po głowie - Była uzależniona od papierosów. Nie wiadomo, czy wyzdrowieje. - w pewnym momencie jego głos zadrżał.

- Dlatego nie chcesz, żeby ze mną było tak samo, tak? - przytaknął.

Tak bardzo było mi go szkoda. Staliśmy przez chwilę przytuleni do siebie, aż w końcu przenieśliśmy się na łóżko. On opieral się o ścianę, a ja o jego plecy. Przez cały czas bawił się kosmykami moich włosów.

- Nie wiedziałam, że ty i Harry się znacie. - odparłam.

- Jesteśmy przyjaciółmi. - pocałował mnie w czubek głowy.

Cieszyłam się, że nadchodzi nasz wyjazd, ale bałam się, że Niall jednak zmieni zdanie. W końcu jego mama leży w szpitalu, na jego miejscu bym została.

- Co z naszym wyjazdem? - zapytałam.

- To co wcześniej. - wzruszył ramionami.

- Jedziesz? - dopytałam.

- Tak, mój brat zostanie z mamą.

- Masz brata? - zmarszczyłam brwi.

- Tak, starszego. - przerwał - Przyjedzie specjalnie z Irlandii. - przytaknęłam.

I do końca trwaliśmy w ciszy. On obejmował mnie ramionami, ja wyczekiwałam jego następnych ruchów. Nie potrzebowaliśmy słów, bo rozumieliśmy się nawet bez nich.

Zostawcie po sobie ślad💋
Możecie też wspomnieć, że bardzo podoba wam się nowa okładka, wiem że tak sądzicie XD
Kaateupp.

Friend is secret. ||Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz