Rozdział 24

5.8K 281 2
                                    

Holly Minight

Wróciłam do domu i włożyłam sukienkę do szafy. Wsiadłam w samochód i pojechałam do domu państwa Smith. Zgasiłam silnik i podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem, a po chwili w nich witał mnie Greg. Wpuścił mnie do domu. Jace nie był zadowolony z tego, że przyjechałam, ale nie chciał robić awantury przy jego rodzicach więc zabrałam Alice i pojechałyśmy moim samochodem,a Jace swoim. Kiedy znaleźliśmy się w domu pobawiłam się trochę z Ali, a potem obiecałam rozmowę Jace'owi.

Zeszłam na dół do mojego narzeczonego, który robił kolację.

- Gdzie Alice?

- Zasnęła w namiocie, który jej zrobiłam z kocyków. Była zmęczona... - brunet nawet na mnie nie spojrzał. - Jace... przepraszam, że się tak ostatnio zachowywałam. Powtórzę te badania, obiecuję. - pocałowałam go w usta. - Kocham cię.

- Ja ciebie też, ale... cholernie się o ciebie martwię... Nie wiem co będzie gdy po raz drugi okaże się, że jednak jesteś chora. - zobaczyłam w jego oczach łzy, a jedna z nich spłynęła mu po twarzy. Na ten widok ja też zaczęłam płakać, ale się uśmiechałam.

- Będzie dobrze, poradzimy sobie. Jest leczenie... może mi się uda... a jak nie... - przytulił mnie mocno.

- Uda się, musi. Zawsze byłaś silna i teraz też jesteś i będziesz. Zawsze.

- Jace, muszę ci... Powtórzyłam badania dziś. - lekko się uśmiechnął i mocno mnie przytulił.

- Damy radę, mała.

***

ŚLUB MAMY I SAMA

Kiedy wszyscy byliśmy gotowi zawiozłam mamę i Sama na cmentarz, a sama pojechałam po kwiaty do kwiaciarni. Kupiłam niezapominajki, kwiaty, które dał jej tata i Sam na pierwszą randkę. Byłam zaskoczona jak wiele mają wspólnych cech. Tata był zabawny i opowiadał świetne dowcipy i Sam także. Tata zawsze był opiekuńczy i zawsze martwił się o mamę, Sam też. Czasem sądziłam, że to dzięki tacie, Sam i mama się poznali.

W drodze powrotnej zgarnęłam parę młodą i wróciliśmy pod dom mojej mamy. Stamtąd pojechali białą skodą, a my z Luke'iem, który zgodził się nas zawieść.

- Miłej zabawy, a i Holly raz jeszcze złóż mamie i Samowi najlepsze życzenia.

- Jasne, szkoda, że musisz jechać.

- Praca, ale wpadnę za tydzień na dłużej. Wyskoczymy gdzieś we trójkę.

- Okay. - przytuliłam go do siebie. - Kurczę, brakowało mi tych twoich żartów. - zaśmialiśmy się i kontynuowałam: - Jedź już, bo się spóźnisz na samolot, ale jak tylko wylądujesz to masz do nas zadzwonić albo napisać, jasne?

- Oczywiście. Trzymaj się, mała. - powiedział do mnie. - Cześć Jace. - uścisnął dłoń mojego faceta i uklęknął, by pożegnać się z Ali. - Pilnuj mamy i taty, okay?

- Tak, wujku.

- Pamiętasz naszą umowę? - zapytał mojej córeczki.

- Yhym, nikomu ani słowa. - potwierdziła.

- Ej. - rzuciłam.

***

Po powiedzeniu sakramentalnego "TAK" skierowaliśmy się do małego domu weselnego, gdzie miało odbyć się przyjęcie.

Podniosłam kieliszek z szampanem do góry i wzniosłam toast:

- Chciałam bardzo podziękować Samowi dzięki, któremu moja mama rozpromieniła się. Wiem to doskonale Sam, że tata bardzo, by cię polubił. - zapadła cisza. - Mamuś cieszę się, że spotkałaś kogoś przy kim czujesz się znów kochana. Wznieśmy toast za Sama i mamę. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia. - powiedziałam, upiliśmy łyk i mama od razu do mnie podeszła. Przytuliła mocno i uroniła łzę. Samuel bardzo podziękował mi za te piękne słowa.

***

Przyznam się Wam, że podczas pisania tego rozdziału... najbardziej wzruszył mnie początek i przyznaję się, że popłynęła łezka. Jak Wasze emocje podczas czytania? Piszcie koniecznie w komentarzach... do następnego.



Odnajdę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz