*Lotta*
Odkąd Nana otworzyła na śniadaniu wyjca od swojej mamy cały czas chodziła podenerwowana. Pani Nott przez wyjca przekazała Annabeth, że jeszcze jeden numer, a wakacje spędzi u ich ciotki. Ja nie mam takiego problemu gdyż moi rodzice nie wiele wiedzą o magii i szkole.
Szłam z dziewczynami na Eliksiry, gdy zatrzymałam się, a one zrobiły to samo.
- Coś się stało? - spytały obie w tym samym momencie.
- Właśnie wpadłam na pewien pomysł. - przerwałam i z dziewczynami poszłyśmy w jakiś kąt. -To bez sensu z tym całym śledztwem, jeśli mamy rozwiązać tę zagadkę i odkryć co tu się dzieje musimy sprawy wziąć w swoje ręce.
- Co masz na myśli? - spytała Nana.
- Same zrobimy eliksir i znajdziemy całą resztę rzeczy niekoniecznie z czyjąś pomocą lub zgodą.
- Nieźle. - powiedziała Kath.
- Tak, zajebiscie, ale... - przerwała Beth. - To napewno ty Lotta?
-Takk ja.
*******
Stałam koło Scorpiusa i kociołka zastanawiając się za jakie grzechy on?!
Mieliśmy przygotować eliksir na "ból głowy". Gdy to usłyszałam myślałam, że sie przewrócę, gdyż umiałam go już w 3 klasie.
- Robimy czy będziesz mnie tak podziwiać? - zapytał chłopak poruszając brwiami.
- Zasłaniasz mi słońce swoją ciemnotą.
- Nie bądź taka do przodu, bo Ci z tyłu zabraknie Słonko.
- Ha ha ha, bardzo śmieszne Blondasku.
Ślizgon zakręcił kosmykiem moich włosów na co lekko zadrżałam, a on od razu to wyczuł.
- Mój dotyk tak na Ciebie działa, Skarbie? - szepnął mi do ucha, a ja odsunęłam się od niego.
- Nie, poprostu zaraz Twój palec utknie w moich włosach, - przerwałam i złapałam za dłoń chłopaka, po czym wyjęłam ją z moich białych piór. - a nie chciałbyś chyba ostatecznie zostać bez palca, nie? - odwróciłam się i nie czekając na jego odpowiedź, zaczęłam sporządzać eliksir.
- A co ja mam robić?
- Najlepiej to się zamknąć.
- Proszę nie rozmawiać na inne tematy niż elikiry, panno Melafuss. - powiedział profesor Nott, a Scorpius zaczął się cicho chichrać. - To się też tyczy Ciebie, panie Malfoy.
Pod koniec wszystkich lekcji byłam maksymalnie zdenerwowana, bo przez tępego ślizgona mam koleiny szlaban! Przez całe pięć lat nie miałam ich więcej niż 3, a teraz? Minął miesiąc od początku roku, a ja miałam ich już stanowczo za dużo! Mam tylko nadzieję, że nie odbiorą mi pozycji prefekta, bo bym chyba Malfoy'a własnymi rękami zabiła! Ale taki blondyn to za mało! Musiałam jeszcze na wróżbiarstwie siedzieć z Robertem Glaymanem, który rozczaskał filiżankę i Tranwley wywróżyła mu śmierć - ten się rozpłakał jak jakiś 5 latek i na mnie trafiło pocieszać go i zaprowadzić do jego dormitorium przez co minęła mi cała lekcja!
Teraz razem z dziewczynami kierowałyśmy się do Wielkiej Sali na obiad. Już na korytarzu pełno zapachów mieszało się z sobą.
- Siadaj z nami, Lotta. - powiedziała Kath.
- No, ale tam jest stół Gryfonów, a tam...
- No weź, siadasz z nami i tyle. - Nana złapała mnie pod ramię i prowadziła aż do pewnej paczki chłopaków. Byli to oczywiście Blake, Lucas, Scorpius, Arthur, Jonathan, Matt i Tom. Ale nie obyło by się bez Ambar, która siedziała na kolanach Lucasa przodem do niego. Na ten widok momentalnie chciałam zawrócić, ale dziewczyny zatrzymały mnie i posadziły koło Arthura.
- Siema Lotta. - powiedzieli Tom i Matt, na co Jonathan spojrzał na nich z pod byka. Brunet koło mnie objął mnie ramieniem.
- Podać coś? - zapytał i elegancko wskazał ręką na dania.
- Umm... nie dziękuję, nie jestem głodna. - stwierdziłam po czym wspólnie zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i niczym.
Rozmowa przypomniała mi o dzisiejszym szlabanie, który trwa dla niektórych do końca tygodnia - niestety nie dla mnie.
Siedziałam na swoim łóżku w dormitorium i rysowałam pewną postać. Była całkowicie wykonana ołówkiem, ale dobrze zaznaczony każdy element sprawiał, że łatwo było ją rozpoznać. Zbliżała się godzina 18, więc postanowiłam iść w stronę lochów. Wygładziłam swoją fioletową tenisową spódniczkę i zmniejszając zaklęciem notes, w którym rysowałam, wsadziłam go do małego skórznego plecaczka, w którym zawsze miałam najpotrzebniejsze rzeczy.
W Pokoju Wspólnym siedzieli Albus, James, Lily, Rose, Fred, Molly, a razem z nimi Teddy i Victoria.
- Gdzie idziesz? - spytał niebieskowłosy.
- Na szlaban...
- Z kim masz?
- Z Gravisem.
- Serio?
- Nie, żartowałam, idę sobie z nim na herbatę.
- Ja bym nawet z nim przy jednym stole nie usiadł, a co dopiero pić jakiś eliksir, który prowadzi do bolesnej śmierci. - stwierdził Fred.
- I wygląda jak herbata. - odparła Molly.
- Z której strony on wygląda jak herbata?! - spytała Lily na co wszyscy zaczęli się śmiać.
- Eliksir, a nie Gravis.
- Aaaa... - wszyscy dalej się śmiali, a ja niezauważalnie wyszłam z Pokoju Wspólnego.
*******
- Czy tak trudno zrozumieć proste polecenie?! - krzyknął a'la Dementor. - powiedziałem wyraźnie punkt 18 tutaj!
- Zależy, na który zegar patrzeć. - stwierdziłam na co on jeszcze bardziej sie wkurzył.
- Różdżka! - krzyknął i wyciągnął dłoń.
- Co różdżka? - udawałam, że nie wiem o co chodzi, a sprawiało mi to wielką frajdę.
- Daj mi twoją różdżkę! - krzyknął. - Teraz!
- Umm, a jak nie? - spytałam trochę nie pewnie, a on w ciągu kilku sekund stał milimetry przede mną.
Żołądek zrobił fikołki, a ja zaczęłam się bać. Miał ciemne oczy, które były dość ciekawe, ale w tym momencie straszne. Po nim mogłam się spodziewać nawet "Crucio" w tym momencie.
Zrobił jeden szybki ruch i w jego ręce znajdował sie mój magiczny atrybut.
- Oddaj!
- Chciałabyś. - odrzekł i zniknął za drzwiami.
- A idź sobie, strachu na wróble! - krzykłam po czym usłyszałam kroki.
"Wykrakałaś sobie stracha Lotta" - pomyślałam.
- Dodatkowy tydzień szlabanu i -20 punktów dla twojego domu Gryfonko. - powiedział to z taką satysfakcją i jadem, że aż mnie ciarki przeszły. Odwróciłam sie na pięcie i wolno podeszłam do Kath i Nany, które patrzyły na mnie wielkimi oczami.
Już po godzinie czyszczenia wszystkich kociołków miałam dość tak samo jak cała reszta. Razem z Ślizgonkami ustaliłyśmy, że spróbujemy zabrać mu kilka składników, które pomagłyby nam w rozwiązaniu tej zagadki.
Obserwowałam każdy ruch Nany, która sprzątając razem z Tomem z szafki właśnie zabierała jeden flakonik, lecz zanim zdążyła go schować wylądowała na ziemi, a na niej Tom - buteleczka, która przed chwilą była w dłoni dziewczyny leżała roztrzaskana i rozlana koło niej.
Mikstura niebezpiecznie zaczeła bulgotać po czym cała sala było szara z dymu tak gęstego że nic nie widziałam. Próbowałam wyjść z pomieszczenia, ale zamiar tego wpadłam na kogoś.- Co tu sie stało?!
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hejo 👋👋
Mam nadzieje że ten rozdział wam się spodobał 😉💕
Miłego następnego ! 💫💋
Do zobaczenia 💗
CZYTASZ
More than Magic || Hogwart
FanfictionLotta... najmilsza z Trio, spóźnalska i sympatyczna dziewczyna. Nana... pyskata, lojalna i zadziorna Ślizgonka. No i Kath... największa suka ever. DemoTrio podbija Hogwart nowego pokolenia stawiając czoła przeciwnościom. Jak potoczy się ich hist...