Epilog

1K 58 0
                                    

Długo na to czekał. Aż weźmie ją na ręce i wniesie po schodach do mieszkania. Aż postawi ją na podłogę, a ona uśmiechnie się do niego szeroko. Aż ona otuli ramiona pani Hudson swoimi delikatnymi dłońmi. Aż pójdzie do kuchni z pytaniem na ustach ,,komu zrobić herbaty?". 

Tęsknił za nią. Niby nie spędziła z nimi długo czasu, ale przypomniały mu się chwile, gdy w dzieciństwie siedzieli razem i godzinami rozmawiali. O wszystkim - o rodzicach, o edukacji, o przyszłości, o nielicznych znajomych. To wszystko wróciło i on, szczerze powiedziawszy, nie chciał znowu tego tracić.

Nie wziął jej na ręce, bo zrobił to Mycroft. Nie uśmiechnęła się, gdy postawił ją na ziemi. Nie przytuliła pani Hudson, bo jej tu nie było. Nie poszła do kuchni, bo ze spuszczoną głową skierowała się z bratem do pokoju.

Sherlock nie wiedział co z sobą począć. Niby decyzja, którą podjęli, była jedynym wyjściem, ale i tak czuł się strasznie źle. ,,Może to i lepiej'' - pomyślał - ,,rozmiękłem przez ten czas''. Zrugał się znowu za zbytnią uczuciowość i starał się nie mieć zbyt zrozpaczonego wyrazu twarzy. 

Chwilę potem przed nim stanęła jego siostra w półobjęciu  jego brata. Obok nich stała duża torba, która pełna była rzeczy Cath. 

Dziewczyna była bardzo blada, miała podkrążone oczy i spierzchnięte usta. Jej zazwyczaj gładkie, rozpuszczone, lekkie loki były w tym momencie upięte w niedbałego koka, z którego uciekło wiele kosmyków a reszta włosów była rozczochrana.

Właściwie, to Sherlock z jednej strony był zadowolony z faktu, że Cath nie wygląda jak zawsze. Nie wiedział, jak by mu wyszło pożegnanie normalnej siostry, z błyszczącymi oczami i ubraną w sweter Johna.

Cath spojrzała na niego z przekrzywioną głową, westchnęła a łzy napłynęły jej do oczu. Wyplątała się z objęć najstarszego brata i zrobiła krok w stronę Sherlocka. Niechybnie by upadła, gdyby nie to, że Sherlock w porę ją złapał i zamknął w swoich objęciach. Stali tak długo, aż on pocałował ją w czubek głowy, a ona spojrzała w bok, na Johna. Powoli do niego podeszła, zarzuciła mu ręce na kark i pocałowała go w policzek, potem się wtulając w jego pierś. W końcu się od niego odsunęła i wyciągnęła rękę do Mycrofta, który w lot pojął o co chodzi i szybko przytulił ją do swojego boku. Jeszcze raz spojrzała na nich i położyła głowę na ramieniu brata.

- Zabieram ją teraz do siebie. Gdy wydobrzeje zamieszka z rodzicami - odezwał się Mycroft. Zauważyli, jak na ostatnie zdanie zaciska oczy. Najstarszy Holmes skinął im głową i wziął Cath na ręce, aby ją znieść po schodach. John wziął torbę i wyszedł za nimi. Po około minucie usłyszał odgłos ruszającego samochodu, a po chwili wrócił doktor. 

Detektyw z kamienną miną skierował się do salonu, wziął skrzypce i zaczął grać jakąś piosenkę. Nie wiedział jaką - grał ze swojej duszy. Wynikiem była bardzo smutna melodia która oddawała nastrój obu mężczyzn.

Niby było dobrze, tak jak kiedyś. Ale bez wątpienia oboje woleliby aby na oparciu fotela jednego z nich siedziała jeszcze jedna drobna osóbka.

Najtrudniejsze Zadanie || SherlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz