Louis' POV:
- Louis? - spytał Harry, szturchając go lekko ramieniem.
Przez chwilę stał w miejscu, potrząsając głową i spoglądając na niego w górę. - Huh?
- Wszystko dobrze?
Louis skinął. - Tak, w porządku. Chodźmy um.. Chodźmy gdzieś indziej.
Pokiwał głową, idąc za nim przez tłum ludzi.
Szatyn przeszedł przez salon do pokoju przyjęć, gdzie kilka osób grało w bilard. - Nie rozumiem co on tu robi.
Harry wzruszył ramionami siadając na kanapie, następnie patrząc na swojego chłopaka. - Jest za dużo ludzi, jestem pewien, że już go dzisiaj nie zobaczymy.
Zmarszczył czoło i spuścił na niego wzrok, opierając się delikatnie o jego nogi.
Harry położył dłoń na jego biodrach. - Daj spokój skarbie, nie pozwól mu zniszczyć sobie wieczoru.
Louis wypuścił westchnięcie i przytaknął. - Tak, okej.
- Cześć chłopcy, jak leci? - zapytał Zayn, siadając obok Harry'ego.
Odsunął się od Harry'ego, by zająć miejsce obok Zayna. - Ashton tu jest.
Zayn spojrzał na Harry'ego, a później z powrotem na Louisa. - Gdzie?
- To nie ma znaczenia - odpowiedział szybko.
- Owszem ma.. Czemu miałby w ogóle myśleć, że jest tu mile widziany?
- Nie wiem, ale dajemy sobie z tym spokój i staramy się spędzić miły wieczór... Teraz, słyszałem jak ktoś wcześniej mówił coś o dmuchanym zamku do skakania? O co chodzi? - zapytał zmieniając temat.
- Tak, ktoś wynajął go na dzisiaj.. I to było genialne, bo jest w nim tyle pięknych, półnagich, pijanych i podskakujących kobiet.. Jest cudowny - powiedział Zayn, jakby miał rozpłakać się ze względu na dmuchany zamek.
Louis tylko pokręcił głową. - Wezmę cię za słowo i pójdę po kolejnego drinka.
Oboje, Zayn i Harry obserwowali jak Louis wraca do kuchni ze swoim pustym już kubkiem.
Westchnął, rozglądając się za czymś do połączenia.
- Wiesz, kiedy chcę naprawdę się upić piję po prostu shoty z wódki - odezwał się Ashton, stając obok niego.
Louis zastygł w swoim miejscu, spoglądając w lewo, po czym wrócił wzrokiem na stolik.
Ashton zachichotał cicho. - Nadal jesteś na mnie zły.
Chwycił butelkę wódki napełniając swój kubeczek, razem z puszką red bulla.
- Naprawdę Louis? Będziesz mnie po prostu ignorował?
Przysunął kubek do ust i wziął łyk, odwracając się by wyjść z kuchni.
- Louis, daj spokój - westchnął, idąc za nim na korytarz domu Liama.
- Ashton, co ty tu robisz? Nie chcę mieć z tobą nic więcej wspólnego. Wiem też że Liam również cię tutaj nie chce, a ostatnim razem jak sprawdzałem to był jego dom, teraz proszę cię żebyś zrobił nam wszystkim przysługę i wyszedł - przekrzykiwał muzykę.
- Więc już się po mnie pozbierałeś? - zapytał z rozbawionym wyrazem twarzy. - Cóż, muszę przyznać.. To było szybkie.
Louis wzruszył ramionami. - Nie było się po czym zbierać.
CZYTASZ
Jefferson High // larry
FanfictionZdaje się, że Harry Styles ma już to wszystko zapewnione: status, pieniądze oraz popularność. Ale ciągłe bycie w świetle innych nie zawiera potyczek, a jedynie lgnanie ustanowioną już ścieżką. Lecz być może, pragnie czegoś więcej niż piłki, może chc...