03

2.6K 190 23
                                    

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek 6:50. Ha, tym razem mnie nie zaskoczysz Akashi - w myślach przybiłam sobie piątkę. Postanowiłam się pospieszyć, bo dzisiaj nie chciałam jechać samochodem do liceum, wolałam się przejść. Nie chcę by ludzie kojarzyli mnie z otoczenia czeronowłosego, tego bym nie wytrzymała. Gdy skończyłam była 7:30 stwierdziłam, że 30 minut powinno mi wystarczyć na dojście do szkoły. Szybko zeszłam do holu, gdzie na moje szczęście nikogo nie było. Kiedy opuściłam teren rezydencji odetchnęłam z ulgą. Jeszcze szczęśliwsza byłam gdy bez żadnych przeszkód dotarłam do liceum. W wejściu zatrzymała mnie jakaś dziewczyna.

- Hej, jestem Kotori Yumi. Chciałam wczoraj do ciebie podejść, ale wydawałaś się być zamyślona, więc wolałam ci nie przeszkadzać - uśmiechnęła się, a ja byłam zdziwiona, że można mieć taki szeroki uśmiech.

- Shimizu Alisa, miło mi cię poznać - podałam jej rękę, którą natychmiast uścisnęła. Może jednak nie będzie to tak źle? Okazało się, że jest ze mną w klasie, teraz wiem dlaczego wydawała się znajoma.

Ruszyłyśmy w stronę sali, a ja miałam czas, żeby się jej przyjrzeć. Jasne włosy do ramion, szare oczy oraz sylwetka, której pewnie zszdrościły Yumi inne dziewczyny. Muszę przyznać, że ją polubiłam, może i jest trochę za bardzo energiczna, ale kogo to obchodzi? Z uśmiechem na ustach szłam do klasy, niestety gdy tylko przekroczyłam próg sali mój dobry humor wyparował. 

Akashi patrzył się prosto na mnie, pożegnałam się z moją nową koleżanką po czym ruszyłam w stronę ławki. Nie spojrzałam na chłopaka, obawiałam się, że jest w stanie czytać ze mnie jak z otwartej księgi. Czułam na sobie jego wzrok, ale jak dotąd jeszcze się nie odezwał. Nie wiem dlaczego lecz w pewien sposób mnie to irytowało. Nie mogłam się skupić na lekcji.

- Dlaczego tak się na mnie patrzysz? - Seijūro jedynie wzruszył ramionami.

- Może dlatego, że jesteś ładna? - zaraz.. co? Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia, czy on naprawdę to powiedział? A może mam omamy słuchowe? Nachylił się w moją stronę.

- Ha, gdybyś tylko widziała swoją minę - szepnął mi do ucha, a ja się zarumieniłam. Co nie wykluczało  tego, iż się trochę zdenrewowałam. Czy to źle, że chciałam go uderzyć? Nic mu nie odpowiedziałam.

Już wczoraj napisałam odpowiedzieć na ten jego list. Trzymałam go w drżącej dłoni. Nie, nie dam mu tego. Akashi jednak był szybszy i gdy tylko skierowałam dłoń z papierkiem do kieszeni, wyrwał mi kartkę z ręki. Rzuciłam mu zdezorientowane spojrzenie, ale on tylko uśmiechnął się krzywo i wrócił do robienia notatek. Ja zrobiłam to samo, byleby nie myśleć o jego dotyku.

Gdy zadzwonił dzwonek wyszłam z klasy i skierowałam się na dach szkoły. Nawet mnie nie zdziwiło to, że drzwi były otwarte. Natomiast zdziwiło mnie  to, że niebo było niemal czarne. Burzowe chmury zbliżały się w zastraszającym tempie. Jestem nienormalna, pomyślałam, gdy mimo woli wyszłam na górę i skierowałam się w stronę krawędzi...
Wiatr wyrwał z moich włosów szpilkę, która upadła na beton z metalicznym brzdęknięciem. Złote kryształy błysnęły podczas upadku. Schyliłam się po ozdobę..

Usiadłam na kolanach. Czułam, jak niemal cały mundurek powiewa ba wietrze coraz bardziej. Nie wiem jak długo tu jestem. Wiedziałam, że lekcje już się skończyły. Grzmot wstrząsnął miastem. Błyskawica przecięła niebo.
Usłyszałam szloch.. Mimo, że deszcz lunął ciężkimi kroplami i zagłuszał wszystko. Wszystko oprócz tego dźwięku. Zostawiłam szpilkę i ruszyłam w stronę szlochu. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, gdy ujrzałam Mei płaczącą w kącie. Podeszłam do niej i usiadłam naprzeciwko.

- Co się stało? - chyba była trochę wystraszona, bo szybko podniosła głowę i zaczęła się rozglądać, ale kiedy mnie zobaczyła na jej twarzy pojawił się miał uśmiech.

- O, widzę, że żmija wyszła z nory...

- C-co?

- Najpierw odbijasz mi chłopaka, a teraz udajesz, że nie wiesz o co chodzi? Żałosna jesteś.

- O co ci chodzi? - zapytałam z wyrzutem - Przecież i tak Akashi od ciebie nie odejdzie, w końcu jesteście zaręczeni - dodałam szeptem.

- Nie mogę być tego pewna, ale.. - chciałam jak najszybciej skończyć tą rozmowę.

- Ale...? - pogoniłam ją.

- Obiecać mi, że zostawisz Akashiego w spokoju.

- Co? - ledwo udało mi się wydusić. Nie miałam pojęcia, że może wpaść na coś takiego.

- Um.. Mei, nie mogę tego obiecać.  Ja po prostu chcę odzyskać przyjaciela. - to powiedziawszy wstałam i zaczęłam odchodzić, ale zatrzymałam się słysząc głos mojej siostry.

- Przyjaźń, nic więcej. - powoli kiwnęłam głową i skierowałam się do wyjścia ze szkoły. Nie zwracałam uwagi na otoczenie musiałam odreagować.

Po powrocie szybko ubrałam wygodne dresy i bluzkę po czym udałam się pograć w koszykówkę. Nie lubię się chwalić, ale śmiało mogłam powiedzieć, że jestem lepsza od całego PC. Możliwe, iż oni o tym nie wiedzą, ponieważ nikomu nie mówiłam o mojej umiejętności. Szlifowałam właśnie swoje rzuty, gdy podeszła do mnie jakaś grupka chłopaków.  Odwróciłam się i spojrzałam na nich wyczekująco.

- Potrzebujecie czegoś?

- To nasze boisko - odezwał się blondyn średniego wzrostu, czyżby jedyny odważny?

- W takim razie może zagramy? - na moje słowa cała grupa się roześmiała, chyba myśleli, że nie mam z nimi szans. Uśmiechnęłam się słodko. Tym razem głos zabrał nie wysoki brunet.

- Dobra, ale na naszych zasadach - wzruszyłam ramionami.

- Ok - chłopacy wymienili zdziwione spojrzenia po czym trzech z nich ustawiło się na boisku. Oni naprawdę myśleli, że mają ze mną szanse? Ustawiłam się na pozycji i zaczęłam grę.

Szybko zdobyłam pierwszy kosz. Czyżby mnie nie zauważyli? Uśmiechnęłam się wrednie w myślach dziękując Kuroko za jego misdirection, a Aomine za szybkość. Gra nawet się nie rozkręciła, a ja już wygrywałam. Po pewnym czasie usłyszałam czyjeś klaskanie. Odwróciłam się, a z cienia wyszedł Akashi.

- No panowie... naprawdę, trzech na jedną i jeszcze przegrywacie? Zaczynam się wstydzić za was - powiedział czerwonowłosy po czym chwycił mnie za łokieć i pociągnął za sobą. Próbowałam się wyrwać, ale nic to nie dało. Gdy boisko zniknęło z naszego pola widzenia Seijūro mnie puścił. A ja prawie natychmiast zaczęłam masować obolałe miejsce.
Spojrzałam na niego zirytowana jego zachowaniem, przecież nie jestem jakąś zabawką, którą może pomiatać. 

- Gdzie ty się szlajasz tak późno, co? - zapytał oschle, a ja tylko prychnęłam w odpowiedzi. Po chwili poczułam na swoich ramionach jego ręce, które boleśnie się na nich zaciskały. 

- Nie radzę Ci się tak zachowywać w stosunku do mnie. Jestem Absolutem, mnie się nie ignoruje. - dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jego oczy są innego koloru, ale po chwili wróciły do normy.

- Przepraszam.. po prostu się martwiłem. W końcu jesteśmy przyjaciółmi, tak? - gdybym go nie znała pomyślała bym, że jest bipolarny. Chociaż.. i tak tak myślę.

- T-tak - w odpowiedzi posłał mi szeroki uśmiech, a ja się lekko zarumieniłam.

- Chodź, wracajmy do domu - przytaknęłam  po czym ruszyliśmy e drogę powrotną. Musiałam przyznać, że ten dzień nie mógł być lepszy, nareszcie odzyskałam przyjaciela... 

Akashi Seijūro xOCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz