Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Śmierdziało lekami. Momentalnie wszystko sobie przypomniałam. Miałam wypadek jak wracałam od Mario. Ktoś trzymał mnie za rękę. Ścisnęłam ją lekko na co osoba zrobiła to mocniej.
-Marika.-usłyszałam głos Ale nie byłam pewna do kogo on należy.
Spojrzałam w stronę z której on dochodzi.
-Marco.
- Cii spokojnie. Idę po lekarza.
Widziałam w jego oczach łzy. Co one mogły zwiastować? Strach? Szczęście? Przetarłam twarz dłonią, którą jeszcze przed chwilą trzymał mój przyjaciel. Delikatnie się podniosłam i czekałam na lekarza.
-Witam. Jestem Pani lekarzem. Jak się Pani czuję?
-Gdzie Marco?
-Pan Reus czeka na korytarzu. Odpowie mi Pani na pytanie?
-Dobrze się czuję.
-Poleży Pani jeszcze tydzień na obserwacji i będzie mogła Pani wyjść. Szczerze? Myśleliśmy, że się Pani nie wybudzi.
-Czemu?-spytałam zdziwiona
-Była Pani w śpiączce przez trzy miesiące. Wypadek wyglądał groźnie z pierwszej chwili Ale chyba chciała się Pani wyspać. Nie ma Pani poważnych obrażeń na całe szczęście. Zaraz poproszę Pani chłopaka.
Lekarz wyszedł a zaraz po nim wszedł Marco.
-I jak tam mała?
-Bywało lepiej. A u Ciebie?
-Wracam do żywych! Rak sobie odpuścił plus wszystko pamiętam!-uśmiechnął się szczerze A ja podniosłam się i go przytuliłam
-Cieszę się strasznie. Wiedziałam, że dasz radę. A co z Mario? I gdzie Karo?
-Mario był u Ciebie codziennie. Obwiniał się się ten wypadek bo wypuścił Cię od siebie z domu w złym stanie. A Karo? Karolina wróciła do domu. Do Polski.
-Że co? Jak to wróciła?-spytałam zdenerwowana ignorując część o Götze.
-Spokojnie. Tylko na jakiś czas bo jej mama prosiła by przyjechała. Wróci niedługo.
-No. Bo już chciałam po nią jechać. -zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas i przyszedł Mario.
-Cześć Mari.
-Hej Mario.-podszedł do mnie i chciał pocałować w policzek ale coś jakby go hamowało.
-Ej Mario bo Ann-Kathrin będzie zazdrosna.-Marco się zaśmiał a ja spojrzałam zdezorientowana.
-Zamknij się Mars. - szatyn zaśmiał się i zdecydował się na całusa w policzek.
- Jaka Ann? -Spytałam.
-Nasz słodki Mario ma w końcu dziewczynę.
Nie powiem. Coś mnie zakuło. Nie wiem nawet dlaczego. Przecież ja nie jestem z Mario. Jeszcze kilka miesięcy temu nienawidziłam go.
-Gratulacje. Szczęścia życzę.
-Potrafisz tak powiedzieć gratulacje jakbyś mówiła obyś zdechł.-powiedział przewracając oczami.
-To dar.-uśmiechnęłam się sztucznie.
-Dobra zamknijcie się. Mari? Kiedy wychodzisz? -mini kłótnie przerwał Marco.
-Za tydzień.
-W końcu nie będę sam w domu.
-Dobra. Jutro przyjdę a teraz lecę do Ann. Pa.
-Cześć.
-Narazie Stary.
Mario wyszedł a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Sama nie wiem dlaczego.
-Czemu Wy się zawsze kłócić musicie? Rozumiem, że dowiedział się o sytuacji z liceum Ale musisz taka być? On nie lepszy. Nie rozumiem czemu płaczesz.
-Nie umiem z nim rozmawiać. -spojrzałam na niego a on już wiedział o co chodzi.
-Ty go kochasz. Nie pytam. Stwierdzam fakty.
-Nie wmówisz mi tego.-otarł moje łzy i się uśmiechnął.
-Wiem jak Karo patrzyła na mnie jak płakała A mimo to mnie kochała. Oczy zawsze wszystko zdradzą.
-Zresztą.. on ma dziewczynę. Mogę zostać sama? Muszę pomyśleć. -Chłopak kiwnął głową i odszedł całując mnie w czoło.
Czy ja się naprawdę zakochałam w Götze? Czy moja złość do niego dzisiaj to było tylko przez zazdrość? Przecież i tak za późno. Mario ma dziewczynę i na pewno jest z nią szczęśliwy. Zasługuje na wszystko co najlepsze. Tego mu właśnie życzę. Jak na złość nie ma Karo, z którą mogłabym porozmawiać.
einsamekirsche xMartikax od początku nie miało być dramy z Karo. Chciałam was nastraszyc :p kocham 😍
CZYTASZ
I'm Back Götze
FanfictionCo się stanie kiedy wyśmiana w szkole dziewczyna po latach wyrośnie z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia i spotka swojego oprawcę? Wybaczy mu lata poniżania? Czy może jest jakieś silniejsze uczucie od nienawiści?